O sprawie na swoim facebooku poinformował Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt:
31 grudnia 2019 r., gdy każdy normalny człowiek czeka na rozpoczęcie nowego roku, Marek S., mieszkaniec gminy Pieńsk, katował swoją suczkę owczarka niemieckiego siekierą. Miał ją okładać po głowie, a po obywatelskiej interwencji zawlókł półżywe zwierzę do garażu.
Nasi Inspektorzy przyjechali na miejsce - na twarzy oprawcy widoczny był stres i zdenerwowanie. Twierdził, że pies mu uciekł w noc sylwestrową. Jednak nic się nie zgadzało. Ślady krwi były w tym samym miejscu, o którym mówił zgłaszający, a na siekierce widoczne były krwawe smugi i sierść.
O 22:00 na miejsce przyjechali funkcjonariusze Policji z Komendy Powiatowej Policji w Zgorzelcu. Stwierdzili, że nocna pora nie pozwalała im na zabezpieczenie śladów popełnionego przestępstwa, za które grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Z pogwałceniem art. 221 i 308 kodeksu postępowania karnego policjanci zaniechali przeprowadzenia najważniejszej czynności dochodzenia, jaką są oględziny miejsca zdarzenia. Oprawca w tym czasie był w pracy, gdy wróci z niej nad ranem, wszystko może być już posprzątane i schowane. Oto kolejny przykład, kiedy policja zamiast stanąć po stronie ofiary, robi wszystko, by nie zrobić krzywdy przestępcy.
Jest godzina 1:40, jesteśmy rozgoryczeni - przedstawiliśmy śledczym dowody na tacy, ale co z tego, jak oni nawet tego nie potrafią wykorzystać.
Na szczęście nad ranem na miejsce zdarzenia wrócili policjanci. Rozpoczęły się czynności procesowe. Wczoraj (2.01) właściciel psa - Marek S. został zatrzymany przez policję. Mężczyzna przyznał się do winy.
Napisz komentarz
Komentarze