Sporą nadzieję na sprawienie niespodzianki tchnął w czarno-zielone serca wraz z początkiem drugiej połowy świetny Kacper Borowski (17 pkt., 4 zb.). Popularny Boro decydował się na odważne wejścia, podejmował pewne decyzje rzutowe i w 3 minuty trzeciej kwarty zdobył szybkie 8 punktów. Zagubiony i popełniający straty w ataku Anwil nie potrafił też upilnować Brada Waldowa (10 pkt., 11 zb.), dzięki czemu czarno-zieloni doszli rywali na dystans pięciu ”oczek” (53:48).
Trener Igor Milicić szybko zatrzymał jednak coraz swobodniej czujących się we Włocławku zgorzelczan. Po przerwie na żądanie Chorwata jego zespół zanotował serię 12:2 i nie pozwolił czarno-zielonym na oddanie celnego rzutu przez blisko 3 minuty gry. Anwil po trafieniu Jarosława Zyskowskiego kończył trzecią ćwiartkę prowadzeniem 71:54 i dowiózł bezpieczne zwycięstwo do końca.
Oprócz wspomnianego Borowskiego oko trenera Michaela Claxtona, szczególnie w pierwszej połowie, mogła cieszyć gra Jacka Jareckiego, który do przerwy zgromadził na swoim koncie 10 punktów i popisywał się efektownymi blokami. Amerykański szkoleniowiec PGE Turowa nie mógł za to desygnować na parkiet Stefana Balmazovicia, który z powodu urazu kolana został w Zgorzelcu.
Kolejnym rywalem czarno-zielonych będzie drużyna Polskiego Cukru Toruń. Mecz z wicemistrzem Polski w sobotę 10 lutego o godz. 18:00 w PGE Turów Arenie.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 98:74 (31:19, 14:17, 26:18, 27:20)
Anwil: Ivan Almeida 17, Josip Sobin 14, Paweł Leończyk 12, Jarosław Zyskowski 12, Szymon Szewczyk 12, Ante Delas 9, Quinton Hosley 8, Michał Nowakowski 7, Jaylin Airington 4, Kamil Łączyński 3, Rafał Komenda 0, Damian Ciesielski 0.
PGE Turów: Kacper Borowski 17, Cameron Ayers 15, Jacek Jarecki 10, Brad Waldow 10, Rod Camphor 9, Bartosz Bochno 4, Jakub Patoka 4, Karolis Petrukonis 3, Jakub Koelner 2, Michał Lichnowski 0.
Napisz komentarz
Komentarze