Spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie. Obie drużyny są w czołówce tabeli, a ewentualna wygrana gospodarzom dawałaby awans na trzecie miejsce w tabeli.
Pierwsza część była wyrównana, choć optycznie nieco lepiej wyglądał zespół z Bolesławca. Goście swoje najlepsze szanse mieli po strzałach Kowalonka oraz Kwoczki. Pierwszy w 25. min główkował nad poprzeczką, Kwoczka z kolei w 34. min z powietrza kropnął w boczną siatkę. Łużyce największy zamęt pod bramką Walczaka siali po stałych fragmentach gry, które dobrze wykonywał Schonung. Jego koledzy za każdym razem mieli jednak problemy by dojść do futbolówki. Wydawało się, że po przerwie BKS będzie miał ułatwione zadanie. Z konieczności boisko musieli opuścić Bojdziński oraz Wichowski. Na domiar złego w 54. min drugą żółtą kartkę zobaczył Sitek. To nie był koniec problemów lubanian. Z kontuzjami boisko musieli opuścić Berliński oraz Młynarski. Ten drugi z rozciętym łukiem brwiowym został odwieziony do szpitala. Ale to nie złamało miejscowych. Kwadrans przed końcem z rzutu wolnego dośrodkował Schonung, głową uderzył Buzała i bramkarz gości musiał wyciągać piłkę z siatki. BKS odkrył się, a miejscowi próbowali to wykorzystać. W 82. min błyskotliwy Misiewicz dograł piłkę wzdłuż bramki do nadbiegającego Kusiaka i było praktycznie po meczu. Wygrana Łużyc mogła być okazalsza, ale ostatecznie zostało 2:0. Ponadto w doliczonym czasie gry siły się wyrównały, bo prowadzący mecz Dariusz Turek pokazał drugą żółtą kartkę Kapuszowi.
- Brak konsekwencji w ofensywie, brak wykończenia akcji - to główne przyczyny końcowego wyniku. Za bardzo się też odkryliśmy. Być może zbyt mocno uwierzyliśmy w siebie. Uważam, że mecz był pod naszą pełną kontrolą. Niestety czegoś brakowało. Analizujemy i gramy dalej - skomentował na gorąco Sebastian Tylutki, trener BKS.
W dużo lepszym nastroju był po spotkaniu trener Łużyc Jarosław Wichowski.
- Po otwarciu stadionów mecz dla kibiców był super. Przed meczem rozmawialiśmy o budowaniu tożsamości klubu, wspominaliśmy lata kiedy reprezentując Łużyce kiedyś grałem przeciw BKS w czwartej lidze. Pomimo wielu przeciwności, kontuzji, czerwonej kartki udało nam się odnieść sukces. Było widać determinację, wolę walki i chęć zwycięstwa. Kolejny raz jestem zbudowany postawą młodych zawodników, którzy zostawili serce na boisku. Pokonaliśmy BKS, mamy od nich lepszy bilans, ale nie chcemy wybiegać za daleko w przyszłość. Liga w tej chwili jest bardzo zwariowana. Kto widział nasze mecze w Ruszowie i u siebie z Twardym wie co mam na myśli. Pracujemy nad stabilnością i powtarzalnością. Na ustabilizowanie formy potrzebujemy jeszcze troszeczkę czasu - powiedział trener Łużyc.
Wygrana dała Łużycom awans na trzecie miejsce w tabeli. Do drugiej Iskry Łagów zespół z Lubania traci tylko dwa punkty, natomiast do prowadzącej Pogoni Świerzawa - 5. Kolejny mecz Łużyce rozegrają w Wykrotach z tamtejszym Piastem. Początek spotkania o 17.
W innych meczach 20. kolejki:
Twardy Świętoszów - Włókniarz Mirsk 2:0
Piast Wykroty - Nysa Zgorzelec 0:4
Lechia Piechowice - Czarni Lwówek Śląski 2:2
Olimpia Kamienna Góra - Iskra Łagów 5:2
GKS Warta Bolesławiecka - Victoria Ruszów 0:5
Pogoń Świerzawa - Hutnik Pieńsk 3:1
Woskar Szklarska Poręba - Olimpia Kowary 2:4
Łużyce Lubań - BKS Bolesławiec 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Buzała (75), 2:0 Kusiak (82). Czerwone kartki: Sitek (54 - za dwie żółte) oraz Kapusz (90+4 - za dwie żółte). Żółte kartki: Sitek, Buzała, Młynarski, Szyszło oraz Walczak, Kapusz, Wolski. Sędziował: Dariusz Turek.
Łużyce: Trzajna - Jakubczyk, Buzała, Berliński (72 Szpytma), Bojdziński (46 Furmański), Wichowski (46 Misiewicz), Schonung, Kusiak (88 Szyszło), Młynarski (74 Pietraszewski), Rymer, Sitek.
BKS: Walczak - Posadowski (65 Wolski), Skiba, Kapusz, Kwoczka, Zagórski, Puzio, Pochwała (72 Kulesza), Dmuchowski, Medyński (72 Biały), Kowalonek (76 Kacprzyk).
Napisz komentarz
Komentarze