Gdyby nie fakt, że zwolnienie z pracy osoby będącej radnym wymaga uprzedniej zgody Rady Miasta, sprawa najprawdopodobniej „rozeszłaby się po kościach” i nie ujrzała światła dziennego. Stało się jednak inaczej dzięki transmisji z obrad Rady Miasta Lubań. Dociekliwi znajdą ją pod TYM linkiem w zakładce Archiwum.
W trakcie ostatniej, burzliwej sesji Rady Miasta Lubań światło dzienne ujrzało kilka ciekawych faktów. Z uzasadnienia przesłanego radnym przez komendanta Straży Miejskiej wynikało, że Krzysztof Jaworski jako strażnik miejski w rażący sposób naruszył przepisy ochrony danych osobowych. Dokonał tego robiąc prywatnym telefonem zdjęcia „Książki wydarzeń” oraz „Teczki do podpisu”, gdzie znajdowały się dane osobowe, adresy zamieszkania, nr telefonów i wiele innych wrażliwych danych.
W trakcie sesji z wypowiedzi radnych wyszło jednak, że Krzysztof Jaworski robił zdjęcia po tym jak dokumenty wydał mu jego przełożony, poinformowany o tym zamiarze i celu działań. Wykonane zdjęcia nigdzie nie zostały upublicznione, a zostały zrobione prywatnym telefonem, ponieważ lubańska straż miejska posiada jeden telefon służbowy, który używany jest na dyżurce. Żeby było ciekawiej strażnicy od zawsze korzystają w pracy z prywatnych telefonów.
W trakcie sesji kilkukrotnie padało stwierdzenie sugerujące, że zwolnienie z pracy radnego to nagonka polityczna, jednak nie było ono gremialnie podchwytywane. Osobom niezorientowanym należy wyjaśnić, że Krzysztof Jaworski jest członkiem klubu, który jest w opozycji do klubu radnych pod wodzą burmistrza.
W trakcie sesji głos zabrał Michał Łukjaniec, zastępca komendanta SM w Lubaniu, który wyjaśnił, że ujawnione zostało naruszanie przepisów RODO i zgodnie z procedurą zostało to zgłoszone.
To nie były wyłącznie dokumenty służbowe i dane osobowe zawarte w jednej ewidencji zwanej „książką wydarzeń”, tutaj miało też miejsce fotografowanie dokumentacji bieżącej, gdzie są dane również niejawne. Niestety podczas rozmowy z Krzysztofem Jaworskim, co jest przez niego zarejestrowane, nie był w stanie wyjaśnić po co były robione zdjęcia innej dokumentacji. (…) Waga tego naruszenia była na tyle duża, że należało zgłosić ten incydent do Warszawy do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych co poczyniono, jak również wskazana została grożąca sankcja - niestety art. 52 paragraf 1. i do takiego stanowiska ustosunkował się pracodawca. (…) Naprawdę do dzisiaj nie znam racjonalnego wytłumaczenia dlaczego te zdjęcia były robione. Strażnik miejski to zawód zaufania publicznego i musi on działać zgodnie z etyką zawodową, wypełniać polecenia i chronić mieszkańców i chronić ich dane osobowe. Nie wyobrażam sobie, że ktoś kto nie respektuje tych zasad może pełnić zawód strażnika miejskiego. - mówił w trakcie sesji Michał Łukjaniec, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Lubaniu.
Stwierdzeniu, że nie zostało wyjaśnione czemu służyło robienie zdjęć zaprzeczył Krzysztof Jaworski, który wyjaśnił, że zrobił to gdyż jeden ze strażników miejskich zachował się niegodnie i nietycznie. W grudniu 2020 roku obywatel Ukrainy znalazł klucze do 2-letniego Mercedesa wysokiej klasy i odniósł je do siedziby straży miejskiej. Tego samego dnia popołudniu, gdy służbę pełnił już inny ze strażników, po klucze zgłosiła się właścicielka auta przynosząc dużą paczkę prezentową dla znalazcy.
Zapytałem czy ta paczka jest dla znalazcy i usłyszałem że nie, żebym... brzydko powiedział nie będę tu powtarzał żeby nie psuć wizerunku straży.. Wtedy poprosiłem, że chcę zobaczyć książkę i wydał mi ją sam zastępca. Chciałem zdobyć numer telefonu... w książce zdarzeń, o której mówi Pan komendant nie zostało nic odnotowane - że klucze zostały wydane, czy ktoś się zgłosił. Jak tak można? Dobrze Pan komendant wie, że było takie zdarzenie, bo byłem u niego i powiedziałem, że był prezent i nic z tym nie zrobił. – bronił się w trakcie sesji Krzysztof Jaworski.
Radny Jaworski odczytał krótkie oświadczenie, w którym zapewnił o swoich dobrych intencjach w trakcie wykonywania obowiązków radnego i strażnika miejskiego, wymienił też kilka ostatnich sukcesów zawodowych.
Nie wiem, czy naprawdę taką nagonkę na mnie zrobić tylko za to, że chciałem się dowiedzieć dlaczego prezent nie został przekazany? Nie chcę tu insynuować dalej, dlatego dziękuję. - zakończył Krzysztof Jaworski.
W trakcie sesji wyszło też, że po ujawnieniu kompromitującej informacji o zachowaniu jednego ze strażników zaginęła „Książka wydarzeń”, ta odnalazła się dopiero po interwencji inspektora RODO, który o zaginięciu dokumentu został poinformowany przez Krzysztofa Jaworskiego.
Pracę strażnika i radnego podsumowała, wypowiadająca się jako jedna z ostatnich, Teresa Kraska, radna i dziennikarka Ziemi Lubańskiej.
Takiego strażnika miejskiego, takiego funkcjonariusza lubańska straż miejska nie miała i pewnie nie będzie miała. Zawsze był oddany i pracy, i ludziom którym służył, bo pracę uznawał za służbę. Przecież to on na przestrzeni tych lat miał najwięcej osiągnięć, najwięcej zbirów i złodziei złapał, ale też druga jego strona jest taka, że najwięcej ludziom pomógł. To on pociągnął mnie jako gazetę do bezdomnych żeby im pomóc. Zawsze starał się pomagać słabszym, a bandziorów tępić. Niewyjaśniony do końca incydent ma wpływać na życie człowieka, który moim zdaniem jest bardzo uczciwy. - mówiła Teresa Kraska.
Ostatecznie radni w głosowaniu jawnym, przy jednym głosie wstrzymującym się, nie wyrazili zgody na zwolnienie Krzysztofa Jaworskiego. Co ciekawe, to jedno z niewielu głosowań, gdy lubańska Rada była jednogłośna i nie miały tu znaczenia polityczne podziały. Jednak uchwała radnych to jedynie opinia i pracodawca w żaden sposób nie musiał się nią sugerować.
Mieszkańcy Lubania w tej sprawie byli również niemal jednogłośni. Z komentarzy w naszym serwisie i w mediach społecznościowych jednoznacznie wynika, że zwolnienie z pracy za takie przewinienie jest odbierane jako kara niewspółmierna do winy.
Bardzo szybko zainicjowano akcję wspierającą radnego i strażnika: pojawiły się koszulki i plakaty, a na telebimie przed oknami lubańskiego magistratu wykupiono baner z napisem #MuremZaKrzysztofemJaworskim.
Akcja nie przyniosła oczekiwanego przez mieszkańców rezultatu i Krzysztof Jaworski został zwolniony z pracy.
Decyzja o zwolnieniu Krzysztofa Jaworskiego zapadła zgodnie z rekomendacją Inspektora Danych Osobowych. Natomiast w związku z pojawiającymi się w trakcie sesji zarzutami wobec funkcjonariusza, który w grudniu 2020 miał nieetycznie się zachować, zleciłem przeprowadzenie wewnętrznego postępowania, które zakończyło się przekazaniem sprawy do prokuratury. - usłyszeliśmy od Michała Łukjańca, zastępcy komendanta Straży Miejskiej w Lubaniu.
Dziś od Krzysztofa Jaworskiego dowiedzieliśmy się, że nie zamierza poddać się bez walki i skieruje sprawę na drogę sądową.
Napisz komentarz
Komentarze