Przed kilku dniami, na jednym z portali społecznościowych ukazała się prośba o pomoc w odnalezieniu siwej kotki. Jak pisała autorka ogłoszenia kotka „zawsze trzymała się domu i wracała na noc”. Niestety kociak nie wracał przez dwa kolejne dni. W końcu zguba się znalazła, okazało się, że siedzi na potężnym dębie przy ul. Parkowej i najzwyczajniej w świecie boi się zejść.
Właścicielka kotki zwróciła się o pomoc do strażaków, którzy dysponują podnośnikiem potrzebnym do ściągnięcia zwierzęcia z wysokości. Ratownicy dwa razy przyjeżdżali na miejsce usiłując ściągnąć strachliwą kotkę z drzewa. Ta niestety, nie rozumiejąc intencji strażaków, uciekała na coraz wyższe gałęzie.
Dziś próbę uratowania kociaka podjęto metodą alpinistyczną. Na miejscu pojawił się przedstawiciel lubańskiej firmy zajmującej się pielęgnacją drzew, który ma już doświadczenie w tego typu interwencjach.
W pewnym momencie kot uciekł na taką gałąź, że wejście tam było już bardzo niebezpieczne – mówił Adam Kuliński z firmy”Arbor” - Można to zrobić wynajmując wysięgnik, który opuści mnie z góry, tu jednak trzeba liczyć się z kosztami. Można też poczekać. Nie spotkałem się jeszcze ze szkieletem kota w koronie drzewa – uspokaja alpinista – ale rozumiem też niepokój, to w końcu członek rodziny.
Podczas wejścia na drzewo Pan Adam skorzystał z doświadczeń zdobytych podczas podobnej akcji w Zgorzelcu. Aby kot nie uciekał i chętnie dał się złapać pokropił rękawice kroplami waleriany, na które koty bardzo pozytywnie reagują. Niestety i to nie pomogło. Jedyne co można było zrobić to spryskać substancją gałęzie po drodze do bezpiecznego miejsca na drzewie licząc, że kot podąży tą drogą.
Niestety trzy godziny po akcji kot nadal siedział wysoko w koronie drzewa. Dopiero około 21. jedna z czytelniczek poinformowała nas, że kotka zeszła niżej, do miejsca określonego przez alpinistę, jako bezpieczne. W ten sposób kotka spędzi kolejną, siódmą już noc poza domem, chyba że nabierze odwagi i zejdzie.
Aktualizacja
Do czterech razy sztuka. Po siedmiu dniach na drzewie kot został złapany.
Dziś (19.09) po godzinie 16. udało się ściągnąć z drzewa niesforną kotkę. Tym razem wystraszone zwierze przeszło na sąsiednie drzewo. - Tam, kotka nie miała bocznych gałęzi, na które mogła uciec. Złapałem ją na samym czubku, na wysokości 30 metrów - mówił nam Pan Adam, który wczoraj również podejmował próbę zdjęcia kota.
Dziś do akcji wynajęto 22-metrowy podnośnik, który znacznie ułatwił poruszanie się w koronach drzew.
Kotka zjechała bezpiecznie na ziemię w brezentowym worku i tam … uciekła właścicielce. Po chwili okazało się, że wystraszony zwierzak pobiegł prosto do domu.
Napisz komentarz
Komentarze