Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
wtorek, 22 kwietnia 2025 17:42
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna

Pamięci Powstańców Warszawy

Lubań uczcił rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Pamięci Powstańców Warszawy

W kościele pw. Św. Jadwigi w Lubaniu odbyła się uroczysta Msza Święta, podczas której wspominano bohaterstwo, nierówną walkę i tragiczne losy powstańców oraz ludności cywilnej Warszawy. Na uroczystości obecni byli przedstawiciele samorządu, służb mundurowych, miejskich instytucji, kombatantów oraz poczty sztandarowe.


Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy

Pamięci Powstańców Warszawy


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Herakliusz 16.08.2017 11:20
Co jeszcze w sprawie Powstania Warszawskiego?Jak podaje prof. dr hab. Zbigniew Antoszewski - karygodną nieodpowiedzialnością rządu emigracyjnego było stwarzanie wobec kierownictwa AK w kraju wrażenia, że jego działanie odbywać się będzie w porozumieniu i za aprobatą aliantów zachodnich oraz że może ono liczyć na ich pomoc. W rzeczywistości o powstaniu Churchill dowiedział się 2 sierpnia, a Roosevelt dzień później. Nie przekazano ani Anglikom, ani Amerykanom, że powstaniewywołano bez "porozumienia z Armią Czerwoną, która; jak się wydawało, za kilka dni miała zdobyć Warszawę.Przygotowano powstanie w pełnej tajemnicy przed Armią Czerwoną i nacierającymi u jej boku Polakami z armii Berlinga. Decyzja została podjęta, w pośpiechu, gdyż - zdaniem dowództwa AK - istniała obawa, że może nie zdążyć z powstaniem przed wkroczeniem do Warszawy żołnierzy radzieckich. Nie sprawy operacyjno-wojskowe przecież, jak podkreśla większość (nie)poważnych historyków, lecz stricte polityczne spowodowały przyspieszenie decyzji o rozpoczęciu działań zbrojnych. Pośpiech spowodował, że Churchill dopiero w drugim dniu powstania został oficjalnie poinformowany przez prezydenta Raczkiewicza. Nadowód warto zacytować treść przekazanej informacji:„Szanowny Panie Premierze, Warszawa od dwóch dni walczy. Niezbędnym warunkiem uratowania miasta jest zrzucenie dużej ilości sprzętu i amunicji dziś w nocy we wskazanych punktach (...). Należy się obawiać, że bez Pańskiej decyzji dającej tej operacji najwyższe pierwszeństwo, na noc dzisiejszą (3/4 sierpnia) może ona w ogóle się nie odbyć. Jeśliby tak się stało, naród mój tego by nie zrozumiał, że w najbardziej krytycznym momencie pozostał bez pomocy ze strony swego brytyjskiego sojusznika. - Apeluję do Pańskiej przyjaźni do Polski i do Pana głębokiego zrozumienia solidarności żołnierskiej"++++++++++++Alianci zachodni nie zamierzali jednak niczego czynić na froncie wschodnim bez uzgodnienia ze stroną radziecką. Dlatego też, podejmując decyzję o pierwszych zrzutach broni na Warszawę, premier Chuchill uznał za stosowne 4 "sierpnia powiadomić Stalina, że wchodzi na teren jego operacji wojskowej: „Na usilną prośbę polskiej armii podziemnejzrzucamy, w zależności od pogody około 60 ton sprzętu i amunicji na południowo-zachodnią dzielnicę Warszawy, gdzie, jak mówią, wybuchło powstanie przeciwko Niemcom i Polacy prowadzą zażarte walki (...). Może to stanowić pomoc dla waszych operacji".Zwrócimy uwagę na użyte w depeszy określenie „Jak mówią", które wyraźnie daje dozrozumienia, że z decyzją o powstaniu Brytyjczycy nie mają nic wspólnego, a dowiedzieli się o nim od Polaków.A teraz kilka uwag o podkreślanym powszechnie entuzjastycznym poparciu powstania przez mieszkańców Warszawy. Jest to tylko częściowa "prawda i dotyczy pierwszych10, 15 dni walki. Warszawiacy spodziewali się pomocy aliantów, nie wiedząc, że ani w Londynie, ani w Moskwie nic nie załatwiono. Liczyli na szybkie zwycięstwo, czuli powiew wolności. Stąd ten podniosły nastrój, wielka solidarność z organizatorami powstania i chęć pomocy.Wspólne przebywanie powstańców z ludnością cywilną w schronach i piwnicach, w atmosferze ciągłego bombardowania i śmierci, wytwarzało wiele nieporozumień i wrogości. Żołnierze nierzadko zmuszali cywilów do prac przy budowie i naprawianiu barykad, gaszeniu pożarów i kopaniu rowów pod ogniem nieprzyjaciela. Ludność cywilna, widząc beznadziejność kontynuacji powstania, coraz częściej myślała nie o walce, nie o wykonywaniu często absurdalnych poleceń dowódców AK, tylko o ratowaniu życia własnych rodzin. Dochodziło do wielu buntów, a często nawet próbowano sforsować barykady i oddać się w ręce Niemców, aby uratować życie własnych dzieci. Tak było naStarym Mieście, gdzie AK-owcy strzelali do... uciekających cywilów.Kpiną z warszawiaków wydają się wielokrotnie wypowiadane podczas obchodów kolejnychrocznic wybuchu powstania słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że udział w nimbył najpiękniejszą chwilą w ich życiu, chwilą prawdziwej wolności. Dziesiątki tysięcy spalonych żywcem, potopionych w kanałach, przywalonych gruzami cywilów na pewno nie pragnęło takiej „wolności". Oni w tych momentach przeklinali Bora-Komorowskiego i innychsprawców ich tragedii w przeddzień wyzwolenia Warszawy, gdy po kilku dniach powstania było jasne, że Warszawa staje się ich grobem.Wielu polskich historyków przytacza „ku pokrzepieniu serc" nieprawdziwe dane o stratachniemieckich poniesionych podczas powstania (10 tyś. zabitych, 9 tyś. rannych i 7 tyś. zaginionych). Ujawnione ostatnio dokumenty niemieckie mówią, że straty jednostek podległych von dem Bachowi-Zalewskiemu wyniosły 1570 zabitych i 9 tysięcy rannych. Żołnierze niemieccy tylko w niewielkiej liczbie brali udział w tłumieniu powstania. Niemcy wykorzystali do walki z powstańcami podległe im oddziały składające się z przedstawicieli narodów podbitych: z Rosjan, Ukraińców, Łotyszów, radzieckich Azjatów, przestępców Dirwilangera i własne jednostki policyjne. Nieprzypadkowo nie dowodził nimi żaden dowódca wojsk frontowych, a generał policji von dem Bach-Zalewski. Jednostki frontowe, stojące u bram Warszawy, w walkach z powstańcami nie uczestniczyły, gdyż Niemcy nie widzieli takiej potrzeby. Oni wcale nie spieszyli się z pokonaniem powstańców.W sumie zginęło po stronie polskiej około 20 tysięcy powstańców i żołnierzy armii Berlinga i niemal 200 tysięcy ludności cywilnej wobec mniej niż 2 tysięcy ze strony przeciwnika.Stąd wniosek, że na jednego zabitego Niemca przypadało około 100 Polaków. W każdej armii świata taki rezultat byłby powodem skierowania dowódców pod sąd polowy, a u nas awansowano kilku z nich na generałów, ich imieniem nazywa się ulice, szkoły, drużyny harcerskie, a nawet buduje się im pomniki.

Reklama
ReklamaZakład Pogrzebowy Hades S.C. 24/h 600451593, 781791731
Kobiety Kobietom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPowiat Lubań
Reklama