Zależnie od map, które sprawdzamy potok nazywany jest Lubawką, albo Gozdnicą - spływa z lasów powyżej ogrodów działkowych za Osiedlem Piastów i wpada do płynącej przez Lubań Siekierki w pobliżu skrzyżowania ulic Łużyckiej z Armii Krajowej. Potok po drodze przepływa obok ogrodów działkowych i kotłowni lubańskiego PEC. Po drodze wpadają do niego ujścia z rowów melioracyjnych i kanalizacji deszczowej ciepłowni. Wzdłuż potoku biegnie uczęszczana ścieżka, którą mieszkańcy wybierają na spacery i jako krótszą drogę na ogrody działkowe.
W sobotę jeden z mieszkańców Lubania w trakcie spaceru w potoku płynącym wzdłuż ciepłowni zauważył śnięte ryby. Tuż obok tego miejsca do potoku wpływała woda zanieczyszczona czarnym szlamem. O sytuacji powiadomił miejskie służby i redakcję eLuban.pl.
Po większych opadach ciągle z tej rury leci jakaś czarna breja. Na zdjęciach widać rezultaty – czytamy w pierwszym zdaniu pod przesłanymi materiałami.
Mężczyzna pobrał próbki, wszystko udokumentował i przesłał zgłoszenie do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Na nagraniu widzimy cały proces, a pobierający próbki po kolei wyjaśnia co robi. Z racji tego, że zostaliśmy poproszeni o zachowanie anonimowości nie pokazujemy nagrania.
Pobieram wodę, albo raczej ciecz z wylotu z PEC-u. Patrzymy co to w ogóle jest, no widać, że czysta woda to nie jest, a raczej czarny syf i to zawiesisty jak cholera z jakimś dziwnym połyskiem na wierzchu i bąbelkami. Bierzemy to na próbę i do WIOŚ pojedzie. - słyszymy na nagraniu.
W wtorek rano (2 lipca) nie było jeszcze odpowiedzi z WIOŚ, natomiast nam udało się porozmawiać z prezesem Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Lubaniu, który wyjaśnia co mogło być przyczyną tej sytuacji.
Akurat w czwartek mieliśmy czyszczenie basenu przeciwpożarowego, cały muł został wypompowany przez Lubańskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, basen został spłukany i to mogło pójść do odpływu. Taki zwykły osad denny jak w stawie. Basen dawno nie był czyszczony i żyły w nim jakieś ryby i te, które tam wypłynęły, to są najprawdopodobniej nasze ryby, które tego nie przeżyły. Co do zarzutu, że takie sytuacje zdarzają się po każdym większym deszczu - do tego odpływu podłączone są również inne odbiory, z drogi publicznej i pobliskich garaży, także ciężko mi powiedzieć co tam wypłynęło. - usłyszeliśmy od Przemysława Kuchmistrza, Prezesa Zarządu PEC.
Prezes PEC-u wyjaśniał też, że wszystkie wody deszczowe, które spływają z placu ciepłowni przepływają przez osadnik i dopiero z tego osadnika spływa do strumienia.
Mamy na to decyzję środowiskową i to nie jest na dziko. Pozostałe dopływy nie są puszczone przez nasz osadnik, więc to co zbierze kanalizacja burzowa idzie bezpośrednio do strumienia.
Sprawą pewnie zajmie się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który ustali co było faktyczną przyczyną zanieczyszczenia. Ścieżka wzdłuż strumienia Gozdnica jest na tyle uczęszczanym miejscem, że jeżeli sytuacja będzie się powtarzała ktoś na pewno ponownie zwróci na to uwagę.
Napisz komentarz
Komentarze