Według różnych szacunków w Polsce działa grubo ponad tysiąc muzeów, kilkaset z tej liczby to muzea prywatne. Muzea motyli, agatów, figur woskowych, Indian czy też pszczelarstwa tu wyliczać można tak długo dopóki starczy pomysłów na hobby. Cechą wspólną zdecydowanej części prywatnych muzeów jest pasja ich założycieli, bo w tego typu działalności jest ona kluczowa.
Tak samo jest w przypadku otwartego wczoraj Muzeum Broni i Militariów. Jego założyciel - Tomasz Sikorski – chodząc z wykrywaczem metali przekopuje ziemię w poszukiwaniu artefaktów z czasów II Wojny Światowej. - Zacząłem chodzić z wykrywaczem metali i to był sam początek, pomysł muzeum wyszedł od znajomych. Kolekcja się powiększała i znajomi zaczęli się śmiać „Ty sobie muzeum otwórz” i tak to zakiełkowało. Na efekty tych żartów patrzymy dzisiaj – opowiada kolekcjoner.
Ekspozycja znajduje się w podziemiach XIX wiecznego dworca kolejowego w Lubaniu. - Zobaczyłem to miejsce i wiedziałem, że to jest to. Przygotowanie pomieszczeń to kilka miesięcy wytężonej pracy, najpierw trzeba było tu posprzątać, bo przez ostatnie 30 lat nikt tu nie zaglądał. Samego gruzu usunęliśmy stąd ponad 7 ton. - opowiada właściciel. - Muzeum otworzyłem dzięki pomocy rodziny, mam nadzieję, że jakoś to przetrwa. Chciałbym, aby zarobiło na swoje utrzymanie i cieszyło oko moje i zwiedzających.
Surowe pomieszczenia, kilka ton znalezionych w ziemi „skarbów” plus pasja właściciela składają się na efekt, który z pewnością warto zobaczyć. Kolekcja powstawała 5 lat, a wszystko co można zobaczyć w 85% znaleziono w Lubaniu i jego okolicach. Jest tego tyle, że sam właściciel nie orientuje się ile ma eksponatów. - Szczerze to byłem zdziwiony jak to wszystko tutaj zwiozłem - opowiada ze śmiechem.
Przygotowanie eksponatów to wiele godzin czyszczenia i niemałe nakłady finansowe. Wszystkie elementy drewniane są własnoręcznie dorabiane bądź dokupywane, tak było w przypadku kolb, które są zakupionymi replikami. - Pasja przeradza się w swego rodzaju wariację i człowiek dokupuje coraz więcej i wciąż zbiera – tłumaczy właściciel. Nie ma też się czego bać, prezentowane pociski zostały rozbrojone i nie stanowią zagrożenia.
Pana Tomasza wspiera nie tylko rodzina, jeszcze przed otwarciem muzeum kilku znajomych przyniosło własne eksponaty, aby pokazać je zwiedzającym. W dniu otwarcia kolekcja powiększyła się o kolejne znaleziska dostarczone przez przyjaciół.
Muzeum Broni i Militariów od tradycyjnych obiektów rożni się tym, że wszystkich eksponatów można dotknąć. - Nie chciałem zamknąć wszystkiego w gablotach, bo wtedy nie jest to ciekawe i nikogo nie zainteresuje. Zupełnie inaczej jest jak ktoś może sobie podnieść karabin, dotknąć bomby, wtedy doświadczenia są zupełnie inne. Mam nadzieję, że właśnie to będzie wyróżniało moje muzeum i zachęci ludzi do odwiedzin.
Podczas wczorajszego otwarcia Łukasz Tekiela, dyrektor Muzeum Regionalnego w Lubaniu zadeklarował pomoc w powiększeniu kolekcji, dzięki temu wystawa stanie się jeszcze bardziej atrakcyjna.
- Gratuluję pomysłu i zacięcia w gromadzeniu eksponatów. Cieszę się, że będzie takie muzeum ponieważ my w trakcie wykopów archeologicznych pozyskujemy takie przedmioty, których nie ewidencjonujemy z oczywistych powodów, bo to nie są zabytki archeologiczne. Więc będziemy współpracować i przekazywać przedmioty, które w tej chwili rdzewieją. Mam nadzieję, że pierwsza tura dotrze do Pana w najbliższy poniedziałek - zapowiedział Łukasz Tekiela.
Swoje wsparcie zadeklarowali również obecni na otwarciu radni, powiatowi jak i miejscy. Takie deklaracje dają realną szansę, że placówka się utrzyma i będzie kolejną atrakcją na mapie turystycznej powiatu.
Niestety przy tego typu działalności bardzo ważny jest aspekt ekonomiczny i zgadzają się z nim wszyscy właściciele prywatnych muzeów. Ekonomicznie taka działalność w ogóle się nie kalkuluje. Właściciele takich placówek nie mogą korzystać z ministerialnych dotacji.
– Nie ma opcji finansowania nas z budżetu państwa, bo jako firma musielibyśmy być wpisani do rejestru muzeów: mieć statut, radę programową. Nikt nam więc w działalności nie pomaga. Ubieganie się o dotacje wymaga dużo czasu i energii, a często kończy się tak, że nic nie otrzymujemy – mówił dla Rzeczpospolitej Tomasz Falkiewicz, założyciel i właściciel Muzeum Motyli we Władysławowie.
Dlatego tak ważne jest odwiedzanie takich miejsc choćby po to, aby od czasu do czasu wesprzeć ich właścicieli drobną kwotą i dać im motywację do dalszego działania.
Jak deklaruje Pan Tomasz Sikorski, Muzeum Broni i Militariów w okresie zimowym otwierane będzie jedynie w weekendy od godziny 13 do 18. Ceny biletów to 7 zł bilet normalny, 5 zł bilet ulgowy.
Napisz komentarz
Komentarze