Nierozwikłane historyczne zagadki to temat fascynujący wszystkich eksploratorów. Teraz na celowniku grupy związanej z miesięcznikiem "Odkrywca" znalazła się Szklarska Poręba. Celem rozpoczynających się poszukiwań jest sztolnia zlokalizowana przy drodze wylotowej z miasta, w której wycofujacy się Niemcy mieli pozostawić ciężarówkę (lub nawet kilka pojazdów) nie nadającą się do ewakuacji.
Ukryta sztolnia w Szklarskiej Porębie to jeden z wątków opowiadań o poszukiwaniach tzw. "Szczeliny Jeleniogórskiej". Na początku lat dziewięćdziesiątych polskich eksploratorów obiegła elektryzująca wiadomość.
Gdzieś w Sudetach pod koniec II wojny światowej Niemcy ukryli pod ziemią ogromny skarb: złoto, obrazy, kosztowności oraz jajka Fabergé – cud techniki jubilerskiej z carskiej Rosji wart miliony dolarów. Skarb został pieczołowicie schowany, świadków rozstrzelano, a schowek zamaskowano i zaminowano. Najważniejsze w tej historii było jednak to, że w czasach nam współczesnych na miejsce ukrycia skarbu przypadkiem natrafiono. Nadano mu nazwę „Szczelina Jeleniogórska”. Sprawie towarzyszyło wiele nietypowych zdarzeń, gdzieś zamordowano człowieka, innego pobito, do kolejnego strzelano. Poszukiwaczy zaś ostrzegano, że sprawa sięga „za wysoko”. Wielu ze strachu przestało się nią interesować. Inni relacjonowali dramatyczne okoliczności pozakulisowych rozgrywek.
Przez ponad dwadzieścia lat nikt nie był w stanie powiedzieć, co jest prawdą w tej historii, a co fałszem. W 2014 roku z zagadką „Szczeliny Jeleniogórskiej” postanowił się zmierzyć Krzysztof Krzyżanowski, niezależny dziennikarz, eksplorator i badacz historii. Wyniki swego niemal dwuletniego śledztwa opisał w książce "Skarb Generała". Znalazł się w niej wątek dotyczący Szklarskiej Poręby.
To znana historia. Mnóstwo ludzi próbowało ustalić to miejsce. Były już badania i poszukiwania w latach 70 i 80. My mamy taki wyraźny trop. Mamy wytypowane miejsca - wyjaśnia reporterowi RMF24 Łukasz Orlicki z grupy poszukiwawczej miesięcznika "Odkrywca".
Obecnie eksploratorzy ustalają szczegóły z Nadleśnictwem. Poszukiwania mogą ruszyć w przeciągu kilkunastu tygodni. Miejsce jest już wytypowane. Poszukiwacze do zagadki podchodzą racjonalnie. Nie liczą na odnalezienie skarbu mają jednak nadzieję odnaleźć samochód ciężarowy (miał być to Adler 1919R) lub chociaż to co z niego pozostało. Na skarb nie liczą bowiem są w posiadaniu informacji, że już dawno udało się komuś do zaginionej sztolni wejść przez szyb wentylacyjny.
Jednak już same pozostałości sprzętu wojskowego, jeśli uda się je odnaleźć będą wielką sensacją.
Napisz komentarz
Komentarze