Pierwsze przygotowania rozpoczęto dziś około 11. w miejscu odwiertów wykonanych w marcu tego roku. Tym razem do zbadania sztolni Grupa Eksploracyjna Miesięcznika Odkrywca użyła łodzi przygotowanej przez Damiana Szymańskiego z Gdyni. Malutka, wodoodporna, żółta łódź wyposażona w silniki, kamerę oraz antenę do przesyłania obrazu została wpuszczona 30-metrowym szybem w głąb Kamiennej Góry, wprost do zalanych sztolni. Jednocześnie, sąsiednim odwiertem na kablu wprowadzono oświetlenie oraz nadajnik, który przekazywał sygnał sterujący łódką i odbierał przekazywany obraz.
Całą operację zobaczyć możecie w kolejnych transmisjach prowadzonych na Facebooku przez zespół GEMO.
Nie obyło się bez problemów technicznych, które kilkukrotnie zmuszały odkrywców do przerywania badań.
Ostatecznie stateczek opuszczono w dwa otwory, w każdym z nich udało się przepłynąć po parę metrów w obie strony. To zupełnie nowa technologia, dlatego w trakcie badań pojawiły się problemy techniczne m.in. ze sterownością. Mimo to, dzisiejsze eksploracje pozwoliły na pewne ustalenia i wnioski.
Poszukiwacze liczyli na odnalezienie chodnika, który według odnalezionych poniemieckich planów, łączył sztolnie z bazaltowym wyrobiskiem w kociołku na Kamiennej Górze.
Szkoda, bo tam, gdzie myśleliśmy, że będzie wykonana odnoga do kociołka - co znacznie ułatwiłoby eksplorację - nie odnaleźliśmy jej. Dalsze badania są już w zasadzie bezcelowe, bo nie dadzą więcej odpowiedzi, trzeba się przekopać. - usłyszeliśmy od Tomasza Bernackiego, który jako pierwszy odnalazł dowody na istnienie sztolni. - W tej chwili szukamy geologów, projektantów, którzy zrobiliby nam projekt i wycenę przekopu.
Dzisiejsze badania poza sprawdzeniem nowatorskich rozwiązań technicznych pozwoliły ustalić, że tunele, które po wojnie zostały wysadzone przy wejściach, w głębi góry są stabilne i w dobrym stanie. Teraz pozostaje więc czekać na odkopanie zawalonych wejść, co pozwoli na dokładną eksplorację wykonanych w czasie II wojny światowej podziemnych tuneli.
Napisz komentarz
Komentarze