Z przeprowadzonego przez portal dlahandlu.pl w 9 sieciach hipermarketów i dyskontów w 8 miastach w Polsce badania "Koszyk cen" wynika, że „na przygotowanie tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia wydamy podobne kwoty, jak w ubiegłym roku”.
- Całościowe spojrzenie na rynek pokazuje, że na święta wydamy podobne kwoty jak w 2014 r., bo sieci utrzymały większość cen na niezmienionym poziomie. Było to efektem panującej na rynku deflacji. Z tego też powodu sieci mniej sił poświęcały na wojnę cenową i promocyjną, bo starały się chronić swoje marże. Nieznaczne podwyżki rok do roku dotyczą m.in. cen cukru, zaś obniżki – serów żółtych i nabiału, zwłaszcza masła – podkreśliła redaktor naczelna dlahandlu.pl. Edyta Kochlewska.
Z badania wynika, że za zakup 50 podstawowych produktów w zależności od tego, gdzie będziemy robić zakupy (Biedronka, Lidl, Aldi, Carrefour, Tesco) wydamy od 245 do 253 zł.
Jednak – jak ostrzegają eksperci - okres przedświąteczny sprzyja „gorączce zakupów”, która może później odbić się na domowym budżecie.
- Okres przedświąteczny, zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem, z reguły wprawia nas w miły nastrój, wywołuje pozytywne emocje. Łatwiej tracimy wówczas kontrolę nad impulsem kupowania i chętniej wydajemy pieniądze - zauważyła prof. Alicja Grochowska, psycholog biznesu Uniwersytetu SWPS.
Zdaniem Marii Humy z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie „reklama i chwyty marketingowe”, w tym liczne promocje w okresie przedświątecznym, przyczyniają się do tego, że kupujemy wiele rzeczy niepotrzebnych, również zbyt duże ilości jedzenia.
- Zastanówmy się, czy naprawdę potrzebujemy kolejnego, według producentów "niezbędnego" gadżetu świątecznego. Z głową planujmy zakup żywności, tak aby po świętach tony jedzenia nie zalegały w lodówce. Ozdoby choinkowe możemy zrobić sami, zapraszając do wspólnej zabawy dzieci. Pakując prezenty użyjmy wyobraźni i wykorzystajmy, to co mamy w domu - podkreśliła Huma. Według niej zmniejszenie konsumpcji jest podstawą działań na rzecz ochrony zasobów naszej planety, a zarazem sposobem na promowanie sprawiedliwości społecznej.
Prof. Grochowska zwróciła z kolei uwagę, że kupowanie np. kolejnej szminki, lakieru do paznokci, sukienki, nowego modelu telefonu komórkowego, często jest sposobem na dowartościowanie siebie. - Zaspokajamy w ten sposób nie prawdziwą potrzebę, bo bez tych rzeczy moglibyśmy się obejść, ale próbujemy nieco dopieścić swoje ego. Jest to bardzo pozorne, ale wiele osób - mniej lub bardziej świadomie - taką "autoterapię" stosuje – podkreśliła.
Jej zdaniem, zdarza się, że u niektórych osób „kupowanie staje się uzależnieniem i jest określane jako zakupoholizm”. - Zakupienie nowej rzeczy sprawia nam przyjemność, ponieważ aktywizuje ośrodek nagrody w mózgu. A to działa uzależniająco - powiedziała prof. Grochowska. Niestety, taka przyjemność trwa tylko chwilę, dlatego zakupoholicy kupują regularnie, by to uczucie podtrzymać.
Napisz komentarz
Komentarze