Co zatem robić? Rozpocząć właściwą dietę z ewentualnym włączeniem wysiłku fizycznego o odpowiedniej intensywności i natężeniu. Nie będzie to fitness ani jogging. Od czego zacząć? Absolutnie należy zacząć od jelit. I tu widoczne jest połączenie między prawidłową wagą i odpornością. Ponieważ jelita stanowią 80% naszej odporności i są odpowiedzialne za wchłanianie składników odżywczych lub ich nie wchłaniane – co jest plagą naszych czasów i typową przypadłością osób z nadwagą. Otóż paradoksalnie osoby otyłe są jednocześnie niedożywione w wyniku zaburzonego przyswajania. Co to oznacza? Dysfunkcję jelit. Niezadbane jelita wchłaniają głównie węglowodany proste (cukry o prostej budowie), nad rozłożeniem białek czy tłuszczów układ pokarmowy musi się bardziej natrudzić i potrzebuje do tego sprawnych jelit, a cukry są paliwem łatwym w uzyskaniu i przyswojeniu. Stąd między innymi problemy metaboliczne osób otyłych. Dalej - problemy natury emocjonalnej czy problemy psychiczne mają często swoje źródło również w jelitach. Bo jak wytworzyć potrzebne neuroprzekaźniki, kiedy niewystarczająco wchłaniamy aminokwasy z białek? Więc jak zadbać o jelita? To proste... :) Dwa podstawowe aspekty to ich szczelność i niezakłócony byt ich mieszkańców – potrzebnych mikroorganizmów. Z brakiem szczelności jelit borykają się między innymi osoby cierpiące na atopowe zapalenie skóry, reumatoidalne zapalenie stawów czy Hashimoto – to temat zbyt rozległy... może na kolejnych parę artykułów.
Zatem ile bakterii nosimy w jelitach? Ok. 2-3 kg i jest ich o 10 razy więcej niż komórek naszego ciała. Możemy stwierdzić żartobliwie, że jako organizmy jesteśmy raczej tworem bakteryjnym niż komórkowym. Niestety nasza mikroflora bardzo zubożała, przestała między innymi produkować wystarczające ilości witaminy K2 - zbawiennej przy chorobie miażdżycowej (nie mylić z K1 – K2 nie ma nic wspólnego z krzepliwością krwi). W jelitach ważna jest równowaga między tymi „dobrymi” i ,,złymi” bakteriami. Kiedy pojawi się przerost tych złych, np. wskutek antybiotykoterapi czy niewłaściwej diety, jesteśmy zatruwani jej metabolitami (wydalinami).
Co mamy jeść? Odpowiedź nie jest prosta, bo wiele niekorzystnych mitów zakorzeniło się w naszej świadomości. Komercyjne reklamy już o to zadbały :)
W okresie zimy zadbać musimy oczywiście o odporność, więc skoro jej główne źródło znajduje się w jelitach to… należy uważać na substancje antyodżywcze, powodujące stany zapalne i irytację tego narządu – między innymi lektyny, które są składnikiem zbóż, strączków i orzechów. Wszystkie sztuczne twory przemysłu, których nie potrafimy stawić, bo w toku ewolucji nie byliśmy w stanie wytworzyć enzymów do ich rozkładania. Podstawą diety, a nie dodatkiem, muszą być różnorodne warzywa, natomiast owoce powinny stanowić do dwóch porcji dziennie. Pozostaje też suplementacja probiotykami w formie wyizolowanej, bo w większości jogurtów próżno szukać jakichkolwiek bakterii probiotycznych – i nie chodzi tu o suplementację paroma miliardami bakterii. Dorosła osoba potrzebuje ich minimum 20 miliardów – w dobrej formie. Wart więc jeść fermentowane produkty jak kiszonki, kombucha czy kefir wodny. Z suplementów bardzo skuteczny w odnowie nabłonka jelitowego przy dużej dysfunkcji jest maślan sodu. Urozmaicamy też dietę o dobre tłuszcze – oczywiście nie jest nim margaryna czy olej rafinowany do smażenia (szukajmy olejów nierafinowanych, najlepiej z pierwszego tłoczenia). Pamiętajmy, że cholesterol nie jest czymś ani złym, ani dobrym. Jego podwyższony poziom jest wprawdzie objawem stanu zapalnego/chorobowego, ale to, że jest obecny na miejscu zbrodni nie świadczy, że to on jest sprawcą w przypadku problemów miażdżycowych.
Agnieszka Rajczakowska-Strach (doradca żywieniowy, dietoterapeuta, członek Polskiej Akademii Zdrowia).
Napisz komentarz
Komentarze