To prawdopodobnie początek debaty odnośnie zmian przepisów regulujących sprzedaż alkoholu w Polsce. Chcą tego zarówno przedstawiciele samorządów, jak i Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ich zdaniem jest to niezbędne z punktu widzenia zdrowia publicznego.
W Polsce jest ok. 250 tys. punktów sprzedaży alkoholu, wiele czynnych całą dobę, i w efekcie zdarza się, że łatwiej dziś kupić wyskokowe trunki niż pieczywo. To problem głównie dla samorządów, bo spożycie alkoholu napędza koszta niemal w każdym zakresie – bezpieczeństwa, porządku, zdrowia czy spraw socjalnych, bo nadużywanie wiąże się z wykluczeniem. Właśnie dlatego pieniądze płynące z koncesji są coraz mniej kuszące. Jak wyliczają eksperci PARPA do budżetu często wpływa złotówka a wypływa cztery. Nie można udawać, że tego problemu nie ma także w Lubaniu. Szacuje się, że w naszej miejscowości 2/3 osób dorosłych oraz 2/3 dzieci żyje w rodzinach, w których z powodu nadużywania alkoholu dochodzi do zjawisk, które doprowadzić mogą do wykluczenia społecznego i marginalizacji tych rodzin, tj.: przemocy domowej, ubóstwa, naruszania zasad porządku publicznego i obowiązującego prawa itp. Rocznie na przeciwdziałanie takim zjawisko z miejskiego budżetu wydawane jest ponad pół miliona złotych.
Według Światowej Organizacji Zdrowia jeden punkt sprzedaży alkoholu powinien przypadać na 1-1,5 tys. mieszkańców, tymczasem w Lubaniu to 290. Podobnie jest w całym kraju.
Dlatego samorządy walczą o większą suwerenność w podejmowaniu decyzji. Chcą same kształtować zasady usytuowania i limitowania punktów sprzedaży oraz ograniczenia godzin sprzedaży w poszczególnych miejscowościach. Prace w tej sprawie idą powoli. Zmiany w prawie na pewno nie zostaną przeprowadzone przez sejm w tej kadencji, ale już teraz warto zacząć zastanawiać się jak powinny one wyglądać.
Napisz komentarz
Komentarze