Nie tak dawno, bo 1 sierpnia w całej Polsce i nie tylko, świętowaliśmy doniosłą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. I to okrągłą bo 70 – tą. My tymczasem pozwoliliśmy sobie, jak pamięć nie myli, na obchody 3 dni później. Ponoć o takim poślizgu decydował urlop jednego z naszych lokalnych notabli, czyli nie miała tu miejsca żadna ważna przyczyna, tylko jego zwykła wygoda. Nie trzeba dodawać, że wspomniane bagatelizowanie tej daty deprecjonuje samo wydarzenie historyczne i jego odbiór społeczny, co może mieć negatywny wpływ na świadomość młodzieży i jej stosunek do heroicznej przeszłości narodu.
Jedno takie zdarzenie daje się jakoś przeboleć czasami przecież może zadziałać siła wyższa, którą trudno obejść – ale już drugie nie powinno przejść bez echa. To już jakaś, beztroska niezrozumiałe niechlujstwo i notoryczne dezawuowanie maszych świętości narodowych. 17 września obchodziliśmy kolejną rocznicę agresji sowieckiej na Polskę z 1939 roku, która jak wiemy była początkiem pasma tragedii mieszkańców kresów i ich deportacji w głąb Azji.
Co my robimy na tą okoliczność? Przesuwamy obchody tej 75 rocznicy na 18 września. Mamy nadzieję że uczyniono to z jakiejś naprawdę ważnej przyczyny. Ktoś pewnie powie, że chodzi tu o tylko jeden dzień… Rzeczywiście kalendarzowo to niewiele, ale niepokój budzić musi „lekkość” decydowania się na tego rodzaju obstrukcję oraz na możliwość przekształcenia takich zachowań w stałą tendencję. Obawy te dodatkowo pogłębia fakt, że na taki „lekki” stosunek do historii ojczystej czy wręcz trywializowanie zbiorowej pamięci narodowej decydują się nie jacyś technokraci, którzy niejako z natury mniej doceniają tego typu kwestie, ale profesjonalni historycy czy wręcz humaniści i to często o proweniencji bogoojczyźnianej. Przynajmniej tak się afiszują.
W kontekście tego co wyżej sygnalnie dało się przywołać, można zapytać, czy ta demonstrowana postawa życiowa wynika ze stanu przekonań i świadomości, czy raczej jest determinowana przez doraźne potrzeby polityczne?
Napisz komentarz
Komentarze