W sierpniu ’94 roku tradycyjnie przypadały wakacje. Pogoda dopisywała, więc lubanianie szukali schronienia nad wodą, m.in. na basenie na Kamiennej Górze, który cieszył się ogromną popularnością. Przy okazji policja przypomniała mieszkańcom, że warto zadbać o swoje dobra materialne, bowiem „Kieszonkowcy nie okradają tylko nudystów”.
Na dowód tych słów, w ówczesnych kronikach policyjnych, przeczytać mogliśmy o zuchwałym włamaniu do jednego z mieszkań w Lubaniu. Niezamknięte drzwi do mieszkania i 10-minutowa absencja właścicieli skusiła złodzieja, który ukradł wideo i bluzkę damską.
Głowy mieszkańców Lubania zaprzątała także myśl – „co stanie się budynkiem internatu Zespołu Szkół Zawodowych przy ulicy Kopernika”. Jak czytamy w lokalnej prasie to właśnie wtedy teren ten stał się własnością skarbu państwa. W założeniach miała powstać tam siedziba Rejonowego Biura Pracy. Tak się nie stało, bowiem chrapkę na obiekt miał również nasz Urząd Miasta, który jeszcze nie miał pomysłu jak go zagospodarować. To bardzo zmartwiło lokalnych redaktorów, którzy grzmieli, że decyzji w tej sprawie brak, a budynek niszczeje i służy chuliganom za miejsce treningu przy rzucaniu kamieniami do okien. Przy okazji subtelnie doradzali jak można by ten obiekt wykorzystać – zamiast na siedzibę organu administracyjnego, zadaniem redaktorów lepiej nadałby się na np. na dom starców. Dwadzieścia lat po tamtych zdarzeniach wiemy już jaki los spotkał tamto miejsce – budynek wyburzono, a na jego miejscu stoi dziś supermarket z muszkieterami w swoim logo.
Czytelnicy lokalnej prasy byli także świadkami zmiany „oblicza miasta”. Chodzi o budowę kamieniczek przy ulicach: Wąskiej i Brackiej. W sierpniu ’94 nabierały już one widocznych kształtów. Podobno przy okazji budowy przechodnie zadawali sobie tylko jedno pytanie: „Czy ulica Wąska naprawdę musi być aż tak wąska?”.
Kolejną elektryzującą wiadomością tamtych czasów był problem toalety na lubańskim targowisku. „Obiekt jak najbardziej potrzebny w miejscu, gdzie dwa razy w tygodniu przewija się tyle ludzi. Niestety jest małe „ale”. Nie można powiedzieć by lśnił czystością” – czytamy w artykule. Według opisów rynkowa wygódka cała lepiła się od brudu. Sprawie pikanterii dodawał fakt, że za skorzystanie z WC trzeba było zapłacić i to „narodowym zwyczajem” ekstra dopłata obowiązywała za umycie rąk. Autor artykułu apeluje, aby wreszcie miejsce to sprzątać i tak skalkulować ceny, aby normalnym zwyczajem stało się umycie rąk po załatwieniu swojej intymnej potrzeby.
Napisz komentarz
Komentarze