Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
sobota, 23 listopada 2024 18:04
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna

Drzewa na siebie zarabiają?

Drzewa przegrywają z inwestycjami budowlanymi. Są wycinane lub niszczone tam, gdzie powstają nowe osiedla czy galerie handlowe. - Dzieje się tak, ponieważ w Polsce wciąż nie dostrzegamy wartości drzew. To duży błąd - twierdzą zaproszeni do NIK eksperci. Doskonale widać to na przykładzie historii nowojorskiego Central Parku.
Drzewa na siebie zarabiają?

Miejsce, w którym znajduje się dziś nowojorska oaza zieleni, mogło wyglądać zupełnie inaczej. Władze miasta rozważały przeznaczenie tego terenu pod zabudowę. To oznaczałoby sprzedaż działek i realne wpływy do miejskiej kasy. Wygrała jednak koncepcja zielonej oazy. - Jak pokazują dzisiejsze badania, miasto wkrótce zarobiło więcej, niż gdyby po prostu sprzedało ten teren pod inwestycje budowlane - mówi dr Marzena Suchocka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Po 20 latach od powstania Central Parku tereny wokół niego nabrały nieoczekiwanie dodatkowej wartości. Inwestycja zwróciła się z nawiązką, bo miasto zarobiło więcej na podatkach z okolicznych działek i mieszkań. - Tam gdzie jest więcej zieleni, ludzie chętniej przebywają, kupują, wynajmują. Nieprawdą więc jest, że drzewa na siebie nie zarabiają - podsumowuje dr Suchocka. W dodatku tereny zielone w miastach niosą ze sobą wartość, którą trudno wycenić. Central Park stał się ulubionym miejscem spotkań, wypoczynku i asymilacji nowojorczyków.

Nikt nie wie, ile drzew jest w miastach

Paweł Lisicki z warszawskiego Biura Ochrony Środowiska zwrócił uwagę, że w polskich miastach brakuje inwentaryzacji terenów zielonych. W Warszawie np. powstał dopiero plan takiego spisu. Nikt nie wie, ile drzew rośnie na terenach aglomeracji, a to utrudnia ich skuteczną ochronę. Krzysztof Worobiec ze stowarzyszenia „Sadyba” podał przykład Berlina, w którym wszystkie drzewa są dokładnie policzone. - Każde z nich ma swoją tabliczkę z numerem i teczkę w urzędzie. Tymczasem nasi burmistrzowie i prezydenci miast zapominają, że są także organami ochrony przyrody - mówi Worobiec.

Drzewa bez wartości

Być może do dewastacji drzew najbardziej przyczynia się wciąż niska świadomość tego, co tracimy, niszcząc je. - Drzewa traktuje się w Polsce jako coś nieistotnego - uważa Piotr Tyszko-Chmielowiec - Ważniejsze są latarnie, bo dla nich często przesuwa się chodniki czy jezdnie. Dla drzew nikt tego nie zrobi, łatwiej je po prostu wyciąć. Tylko że latarnię można szybko wyprodukować, natomiast odtworzenie stuletniego drzewa zajmuje dokładnie sto lat - przekonuje lider programu „Drogi dla Natury”. I dodaje, że drzewa to też infrastruktura, tyle że zielona. Niestety w Polsce ciągle brakuje tej świadomości.

Zielone certyfikaty

Być może coś się jednak zaczyna zmieniać. Do organów administracyjnych wpływa coraz więcej skarg od mieszkańców miast, którzy zwracają uwagę, że przy okazji inwestycji budowlanych wycinane są zdrowe, ładne drzewa. Pojawia się też na ten temat coraz więcej artykułów prasowych. Większą świadomość wartości drzew mają już niektórzy inwestorzy. Część deweloperów stara się o tzw. „zielone certyfikaty”, które poświadczają, że chronili przyrodę w procesie inwestycyjnym. To zresztą przekłada się później na wygląd i funkcjonowanie nowych osiedli. - Drzewa są tam bardzo potrzebne. Jeśli pozbawimy się ich w miastach poniesiemy wielowymiarową stratę - przekonuje dr Marzena Suchocka.

Dotyczy to szczególnie dzieci. Zamknięte w betonie tyją, cierpią na depresję, chorują. Lekarze wydzielili już jednostkę chorobową związaną z oddzieleniem człowieka od przyrody. Może więc warto zająć się ochroną drzew w miastach na poważnie?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

r3weds 16.07.2014 22:45
w Lubaniu jest tyle łąk i nieużytków dookoła, że nie potrzeba wycinać drzew aby robić jakieś inwestycje w samym Lubaniu można znaleźć mnóstwo wolnej przestani przy głównych drogach, a nawet po starych nieużywanych fabrykach, które się tylko rozpadają. Strasznie wolno rozwija się nasze miasto nie napiszę 10 lat za murzynami, ale 10 lat za Zgorzelcem, a nawet Bolesławcem, który teraz jeszcze właśnie ma jeszcze swój ośrodek word,a dlaczego nie ma go u nas w Lubaniu? przecież kiedyś był i tu można było spokojnie zdawać egzaminy i nie wiem dlaczego go nam zabrano/zlikwidowano.

Jerzy 17.07.2014 00:18
Po pierwsze Bolesławiec jest 2x większy od Lubania, po drugie nie ma tak wielu chętnych do zdawania - byłoby to nieopłacalne.

Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZakład pogrzebowy ZGiUK Lubań
manukultura
Chagall
Jarmark Radogoszcz
Andrzejki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPowiat Lubań
Reklama