Wygląda w naszych realiach społeczno - ekonomicznych jak taka skamielina, z którą nie możemy sobie poradzić. Jak się wylicza w czasie wspomnianych przemian uległo likwidacji na naszym terenie ponad 8000 miejsc pracy, których - niestety - nie udało się nam odtworzyć mimo wielu szumnych zapowiedzi padających zresztą z różnych stron. Większy kapitał nas jakoś nie lubi, a dlaczego to już temat na inna historię. W efekcie mamy to co mamy. Brak poważniejszych inwestycji oznacza, że fizycznie rzecz biorąc miejsc pracy jest jak na lekarstwo i z tym obiektywnym faktem bardzo boleśnie muszą się zderzyć wszyscy poszukujący zatrudnienia. Ale to nie wszystkie bariery, które czekają na nich w naszym środowisku. Jedna z młodych osób z wyższym wykształceniem, pragnąca pozostać anonimowa, wszak nie chce palić za sobą ostatnich mostów, zwierzyła się, że przeszkodą nie do przeskoczenia jest panoszący się nepotyzm i kumoterstwo. Doświadczyła tego wiele razy kiedy od ponad roku szuka pracy. Jak już gdzieś pojawi się szansa na jakieś zatrudnienie, to kandydat "nie ustawiony" w przedbiegach - jak powiedziała - jest "utrącony" a robotę dostają znajomi lub ktoś z rodziny. Po prostu wolny strzelec jest na straconej pozycji. Co gorsze nie ma widoków na zmianę tej sytuacji. Coraz mniej jest prawdziwych konkursów. Niby ogłasza się nabór na dane stanowisko, jednak z góry wiadomo kto je obejmie. Warunki konkursu są tak sformułowane, że preferują określoną osobę, a resztę dopełnia tendencyjna komisja. Takim częstym instrumentem do selekcji osób jest doświadczenie zawodowe lub posiadanie specjalistycznej umiejętności, których niejako z natury młody człowiek nie ma, no bo i skąd ma mieć, zwłaszcza, że coraz większe problemy zaczynają być ze stażami, które także stały się "towarem" deficytowym. Kolejnym niepokojącym faktem to - zdaniem naszej rozmówczyni - taka ludzka wymiana barterowa, widoczna szczególnie w oświacie ale i nie tylko. Żeby np. nie być posądzonym o nepotyzm to ja zatrudniam twojego znajomego lub krewnego a ty niejako w rewanżu mojego protegowanego. I tak kręci się ta karuzela personalna, którą trudno udowodnić a która skutecznie blokuje dostęp ludzi z poza "układu" do etatu. W efekcie takich faktów człowiek staje przed ścianą - konkludując nasz rozmówca - czuje się jak natręt, coraz bardziej upokorzony i zrezygnowany. Daję sobie jeszcze czas tych wakacji na znalezienie pracy. Jeśli to się nie uda to nie będę miała wyboru: dyplom, kwalifikacje, dumę chowam głęboko do kieszeni i wyjeżdżam na emigrację. Licząc, że tam nawet przy zmywaku odzyskam nadzieję, która zabrało mi moje rodzinne miasto
Przemilczane tematy
Nasze lokalne bezrobocie to temat jakby trochę ostatnio zapomniany, tymczasem wciąż jest dla społeczności Lubania i powiatu wielkim problemem. Może nie jest astronomicznych rozmiarów, tak jak to miało miejsce na początku transformacji ustrojowej, kiedy sięgało ponad 32% ogółu zatrudnionych, ale i tak jest bardzo wysokie oscylujące na poziomie ponad 20 % i za nic nie chce spaść.
- 30.06.2014 06:15 (aktualizacja 11.08.2023 20:17)
Napisz komentarz
Komentarze