Podobnie jak w poprzednim towarzyskim meczu z młodzieżą Slovana Liberec Lubanianie stracili w sumie 7 bramek. Jak mówi Rafał Wichowski mecz jego drużyny wyglądał inaczej niż w Libercu. Przy wyniku 3:3 lubanianie rozprężyli się i w kilka minut przyjęli trzy ciosy. Wówczas było już po spotkaniu. Ostatecznie skończyło się wygraną Polonii 7:3. W barwach gospodarzy wystąpił lubanianin z „krwi i kości” - Mateusz Kuraś. Był kapitanem zespołu. Choć bramki nie zdobył, to wyróżniał się na boisku.
Gole dla Łużyc zdobyli Damian Bojdziński, Konrad Mandżejewski i... Sebastian Andruchów. Odnośnie tego ostatniego istnieje duża szansa, że doświadczony wychowanek klubu z Lubania (był wyróżniającym się zawodnikiem 4-ligowych Sudetów Giebułtów a ostatnio Apisu Jędrzychowice) wróci na „stare śmieci”. Oprócz niego do Łużyc ma trafić Dawid Majewski - bramkarz z Włókniarza Leśna.
- Sparing z polonijną drużyną z Berlina był dla nas świetnym sprawdzianem. Wynik nie był najważniejszy choć trzeba przyznać, że ostatnie 15 minut w naszym wykonaniu było bardzo słabe. Rotacja w składzie, zmęczenie podróżą i trochę wycieczkowy klimat dał się we znaki. Gospodarze to dobrze zorganizowana drużyna, w której chce grać tylu chętnych, że klub może sobie pozwolić na selekcję - opowiada Rafał Wichowski.
Sam wyjazd miał plusy nie tylko sportowe. - Mieliśmy okazję zwiedzić kawałek Berlina, a także obejrzeć mecz Bundesligi pomiędzy Herthą a VFL Wolfsburg na historycznym obiekcie. Dowiedzieliśmy się także jak żyje się naszym rodakom na obczyźnie. Takie wyjazdy rozwijają nie tylko sportowo ale przede wszystkim dają szerszy obraz otaczającego nas świata. Dziękujemy gospodarzom za ciepłe przyjęcie i niezapomniane wrażenia. Czekamy na rewanż - dodał trener Łużyc.
Do niego z pewnością dojdzie, bo zespół z Berlina już teraz zapowiedział rewizytę w okresie wakacyjnym.
Napisz komentarz
Komentarze