O nieprawidłowościach związanych z procesem międzynarodowych konsultacji społecznych od początku informowali również polscy aktywiści z EKO-UNII i Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”. Mimo licznych wątpliwości prawnych oraz napiętej sytuacji społecznej i politycznej, minister klimatu zdecydował o przedłużeniu koncesji na wydobycie o kolejne 6 lat.
Mieszkańcy Trójstyku nie poddają się. Od lat mocno odczuwają działalność kopalni, zmuszeni są naprawiać pęknięte ściany swoich domów. Obawiają się utraty stabilności i wartości ich majątku. Przypominają, że ich zastrzeżenia zostały przez stronę polską zignorowane podczas oceny oddziaływania kopalni na środowisko. Nie wiadomo też, kto ma zrekultywować dziurę w ziemi, która pozostanie po wydobyciu.
– Skarga mieszkańców Żytawy oraz członków niemieckich Zielonych dotyczy negatywnego wpływu odkrywki Turów na wody podziemne po niemieckiej stronie granicy – komentuje Kuba Gogolewski, koordynator projektów w Fundacji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE”. – Jednocześnie PGE cały czas zaprzecza, destrukcyjnemu działaniu odkrywki na wody podziemne zarówno po niemieckiej, jak i po czeskiej stronie, bagatelizując zarzuty stawiane przez rząd czeski. O ile PGE oraz kontrolujący spółkę polski rząd nie zmienią swojego nastawienia, trudno będzie uniknąć eskalacji konfliktu. Dojdzie do sporu przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Warto podkreślić, że te problemy są także problemami PZU, które ubezpiecza elektrownie i kopalnie węglowe należące do PGE, w tym Turów.
To nie jedyna taka sprawa w Komisji Europejskiej. We wrześniu ubiegłego roku Republika Czeska złożyła przeciwko Polsce formalną skargę międzypaństwową dotyczącą kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w Turowie. W toku oceny skargi KE doszła do wniosku, że eksploatując kopalnię Turów, Polska narusza europejskie dyrektywy. Teraz Czesi mają otwartą drogę, by pozwać Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
– Od początku w całym procesie brakuje otwartości i jasnej komunikacji. Polski rząd uchyla się od odpowiedzialności nie tylko za sektor energetyczny kraju, ale również za mieszkańców regionów węglowych. Region kompleksu Turów nie podlega unijnemu Funduszowi Sprawiedliwej Transformacji. To powoduje poważne konflikty, ale też naraża mieszkańców na utratę środków finansowych – podkreśla Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Mieszkańcy oraz samorządy, mimo prowęglowego stanowiska polskiego rządu, zaczynają jednak coraz mocniej dostrzegać zagrożenia płynące z działalności kopalni i elektrowni. Zwracają też uwagę na szanse, jakie mogą dać środki finansowe płynące z Unii Europejskiej.
– Dziś już widzimy, że mieszkańcy zaczynają interesować się swoją przyszłością oraz tym, co będzie po węglu. Świadomość, że to ostatnie lata kompleksu Turów jest jednak impulsem do działania, do pracy zbiorowej nad strategią transformacji energetycznej i społecznej. Brakuje jednak w tym procesie jasnego stanowiska rządu oraz PGE, które zaoszczędziłby wielu niepotrzebnych napięć – wyjaśnia Gawlik.
W ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji przyznana została gigantyczna kwota 556 milionów euro dla Dolnego Śląska, reprezentowanego obecnie przez pobliski subregion wałbrzyski, który do dziś boryka się z konsekwencjami braku takich pieniędzy w latach 90. Region zgorzelecki w związku z niejasnym stanowiskiem Polski dotyczącym przyszłości wydobycia i spalania węgla w Turowie oraz napiętą sytuacją międzynarodową jest jak na razie wykluczony ze środków unijnych na transformację.
Napisz komentarz
Komentarze