Początek meczu należał do drużyny z Lubania. Efekty tego mogły przyjść w 11. minucie, lecz strzał Maksa Kwiatkowskiego o centymetry minął bramkę ekipy ze Świdnicy. Później inicjatywę przejęli gospodarze, którzy przesunęli grę na połowę Łużyc. Niewiele z tego jednak wynikało. Goście z kolei czekali na błąd rywali. Taki graczom ze Świdnicy przytrafił się w 16. minucie. Konrad Starczewski wbiegł przed stopera drużyny rywali, wyprzedził go i przed polem karnym został wycięty równo z trawą przez bramkarza Polonii. Arbiter podyktował rzut wolny, a sprawcę zdarzenia, ku zdziwieniu gości, ukarał tylko żółtą kartką. Świdniczanie po tym zdarzeniu zaatakowali jeszcze mocniej i wyszli na prowadzenie. Gospodarze w pierwszej połowie stworzyli sobie jeszcze kilka dogodnych okazji, ale Michał Górski spisywał się bez zarzutów. W 25. minucie mógł być remis, ale Konrad Starczewski w dogodnej sytuacji nie trafił czysto w piłkę, która ostatecznie padła łupem bramkarza ekipy ze Świdnicy. W pierwszej połowie miała miejsce jeszcze jedna kontrowersja.
Prostopadła piłka z głębi pola i znów bramkarz Stali w polu karnym trafia w nogi i piłkę prowadzoną przez Pawła Kuśmierza. Sędzia włożył gwizdek w usta, lecz dźwięku i reakcji nie było – relacjonował Konrad Murawski, trener Łużyc.
W drugiej połowie zespół z Lubania ruszył odważnie do odrabiania strat. Bliski wyrównania był Mikołaj Kuriata, lecz po jego strzale bramkarz gospodarzy popisał się fantastyczną paradą. W kolejnej sytuacji Seweryn Bakalarz ograł w polu karnym trzech przeciwników, ale ostatecznie nie udało mu się umieścić piłki w sieci. Siedzieliśmy na Świdnicy niczym szpak na czereśni – opowiadał Konrad Murawski.
Ataki gości w końcu przyniosły im powodzenie. Dzięki wysokiemu pressingowi Łużycom udało się odebrać piłkę. Błąd bramkarza rywali wykorzystał Starczewski, wpadł z futbolówką w pole karne i uderzył na 1:1. W kolejnej akcji pojedynek sam na sam z bramkarzem przegrał Mikołaj Pietroński. To się zemściło. Michał Górski nie porozumiał się z Konradem Janczakiem, a w wyniku błędu miejscowi po chwili szczęśliwie odzyskali prowadzenie. Łużyce nie poddawały się i walczyły do końca. Najbliżej wyrównania był aktywny w tym meczu Kuriata. Jego bombę z 20m na poprzeczkę zdołał jednak sparować golkiper drużyny ze Świdnicy. W kolejnej akcji Starczewski był zdaniem gości nieprzepisowo powstrzymywany w polu karnym, ale gwizdek arbitra kolejny raz milczał.
Był to mecz na remis, a nawet ze wskazaniem na nas. Liczy się jednak to co w bramce. Dwa gole straciliśmy po naszych błędach. Ale z drugiej strony też wykorzystaliśmy błąd bramkarza rywali. Martwią mnie nie wykorzystane sytuacje. Szkoda też, że główny sędzia nie zdecydował się pokazać bramkarzowi rywali czerwonej kartki, bo ta była ewidentna. Nie podyktował też na naszą korzyść rzutu karnego, mimo że miał dwie szanse. Nie opuszczamy głów i walczymy dalej. W środę kolejny mecz – powiedział Konrad Murawski.
28 marca o godzinie 17 Łużyce podejmą Kaczawę Bieniowice. W imieniu drużyny zapraszamy kibiców na stadion przy ul. Ludowej.
Polonia-Stal Świdnica – Łużyce Lubań 2:1 (1:0)
Łużyce: Górski – Witkowski (63 Orzechowski), Bakalarz, Czyruk (55 Chrząścik), Gajewnik, Wojtowicz, Starczewski, Kuśmierz (47 Janczak), Grabowski, Kuriata, Kwiatkowski (65 Pietroński).
Napisz komentarz
Komentarze