Fatalne 0/13 w rzutach z dystansu nie przeszkodziło drużynie King Szczecin zwyciężyć ważnego meczu w kontekście walki o awans do rundy play-off. Podopieczni trenera Mindaugasa Budzinauskasa zdecydowanie wygrali jednak za to rywalizację o zbiórki (46:31) i dużo częściej stawali na linii rzutów wolnych (27/31 do 11/18). Gospodarze popisali się też twardą obroną, która uniemożliwiała czarno-zielonym organizację ataku pozycyjnego i sprawiała spore trudności szczególnie w momencie podwojeń wysokiego zawodnika z piłką. I mieli odważnie grającego w ataku Martynasa Paliukenasa, który już do przerwy rzucił 12 punktów i to głównie dzięki niemu King prowadził 44:34.
Przez kolejne 20 minut PGE Turów gonił swoich rywali – momentami bardzo efektownie i widowiskowo za sprawą wsadów Brada Waldowa, Jakuba Patoki i Kacpra Borowskiego. Ostatni z nich popisał się też dwiema akcjami z faulem, a cały mecz zakończył z dorobkiem 17 punktów.
W trzeciej kwarcie zgorzelczanie zaliczyli nawet serię 7:0, zbliżyli się do rywali na 3 ”oczka” i mieli rzut na remis - niestety chybiony. Wilki nie dały się już dogonić Turom i swoim zwycięstwem spowodowały, że rywalizacja o play-off będzie teraz jeszcze bardziej zacięta.
King Szczecin - PGE Turów Zgorzelec 75:66 (19:17, 25:17, 16:18, 15:14)
King: Carlos Medlock 16, Martynas Paliukenas 16, Paweł Kikowski 11, Łukasz Diduszko 10, Darrell Harris 10, Kyle Benjamin 6, Tauras Jogela 6, Sebastian Kowalczyk 0.
PGE Turów: Cameron Ayers 17, Kacper Borowski 17, Brad Waldow 9, Stefan Balmazović 9, Rod Camphor 5, Bartosz Bochno 4, Jakub Patoka 4, Karolis Petrukonis 1, Jacek Jarecki 0, Robert Skibniewski 0.
Napisz komentarz
Komentarze