Mieszkańcy Włosienia z dnia na dzień musieli przyjąć do wiadomości zmianę dopuszczalnego tonażu na mostach w swojej miejscowości. Jak się okazuje, mosty są w złym stanie technicznym i nie spełniają już swojej roli. Na terenie gminy Platerówka jest w tej chwili 9 mostów, na których wprowadzono drastyczne ograniczenia. W efekcie zablokowało to ruch samochodów o tonażu powyżej 7 ton na drodze wojewódzkiej biegnącej przez miejscowość.
Zza biurka, zmiana nośności mostów to tylko jedna decyzja i zmiana kilku znaków, dla mieszkańców oznacza to właściwie odcięcie od świata. Nie tylko nie dojadą do rolników nawozy, a do przedsiębiorców towary. Drogi dojazdu nie ma dla straży pożarnej, szkolnego autobusu czy śmieciarki. Pamiętać należy, że płody rolne z tak dużych gospodarstw to nie kwestia kilku kilogramów. Co roku każde duże gospodarstwo opuszcza nawet 15 TIR-ów z płodami rolnymi. Niedostarczenie ich na czas to wręcz milionowe straty - rolnicy z Włosienia w dużej części eksportują swoją produkcję do państw Unii Europejskiej.
Rolnicy i właściciele firm wystosowali do DSDiK we Wrocławiu prośbę o wyjaśnienia i zmianę niefortunnych decyzji, odpowiedź urzędników wprawia w osłupienie. Mianowicie DSDiK argumentuje iż ograniczenia w ruchu pojazdów w ciągu dróg wojewódzkich nr 357 i 358 we Włosieniu jest konieczne, aby nie doprowadzić do trwałego uszkodzenia mostów, a co za tym idzie zamknięcia dróg wojewódzkich. Zaznaczyć należy, że DSDiK nie przygotowało żadnych objazdów, a mieszkańcom poleca wyrozumiałość: „(…)prosimy o zrozumienie powstałej sytuacji i poinformowanie swoich klientów o dostosowaniu tonażu pojazdów do wprowadzonych ograniczeń.”
Zgodnie ze złotą radą DSDiK właściciel ponad 100-hektarowego gospodarstwa powinien się dostosować i swoją produkcję wywozić przysłowiowym Żukiem, z kolei właściciel składu opału winien poinformować kopalnię żeby ta dostarczyła mu węgiel - chyba taczką.
Jestem przedsiębiorcą, prowadzę skład opału. W swoim piśmie DSDiK doradza mi żebym węgiel ze Śląska woził pojazdem 7-tonowym, czyli po 3 tony węgla. Nie wiem po ile powinienem go w takim układzie sprzedawać, może DSDiK dofinansuje mi działalność, bo inaczej przyjdzie mi zamknąć interes, mi i każdemu rolnikowi.- mówi Grzegorz Mielnik z Włosienia.
Co ciekawe, DSDiK na dzień dzisiejszy nie ma nawet zabezpieczonych środków na przeprowadzenie remontów mostów, a postępowanie - dotyczące tylko jednego mostu - jest na etapie prac projektowych, więc mieszkańcy muszą się „zorganizować” na najbliższe kilka miesięcy, a może lat. Na domiar złego zarządca drogi już w grudniu 2016 roku był w posiadaniu ekspertyz stanu technicznego przedmiotowych mostów i od przeszło roku wiedział o planowanych zmianach w organizacji ruchu. Dlaczego więc nic nie zrobiono, nie przygotowano objazdów, nie podjęto żadnych działań?
Sytuacja jest bardzo poważna, dlatego w poniedziałek (29.01) odbyło się spotkanie władz gminy, mieszkańców i przedstawiciela DSDiK we Wrocławiu. Samo spotkanie niewiele wniosło, a najlepiej podsumował je Grzegorz Mielnik:
Myślałem, że przedstawiciel DSDiK przyjedzie do nas z propozycją rozwiązania problemu, a przyjechał poopowiadać o mostach i procedurach przetargowych. W trakcie spotkania mówił o degradacji mostów, ja mówię o degradacji gminy.
Tak nie może być, jak my mamy żyć, pracować, spłacać kredyty? Gdzie są objazdy, przecież nie można odcinać nas od świata!- grzmieli mieszkańcy w trakcie poniedziałkowego spotkania.
Osoby przybyłe na spotkanie wprost kwestionowały decyzję, którą podjął Wojewódzki Zarząd Dróg w imieniu Marszałka Województwa.
Jak może urzędnik w taki sposób podejmować decyzje? Trzeba do władz zwierzchnich zwrócić się żeby zrewidowali czy Leszek Loch, dyrektor DSDiK we Wrocławiu może piastować takie stanowisko. To są długoletnie zaniedbania, które doprowadziły do takiego stanu. Jednym pociągnięciem wszystkich nas zablokowali, to jest totalna nieodpowiedzialność administracyjna. - mówił Kazimierz Bartoszewicz, właściciel gospodarstwa wysoko towarowego we Włosieniu.
Widzę tutaj niechlujstwo i niedbalstwo ze strony tych, którzy wydali tę czasową decyzję. Jest ona niezgodna z obowiązującym prawem. Mieli rok, aby w porozumieniu z samorządem gminnym przygotować objazdy, a tego nie zrobili. To jest poważne uchybienie prawne i wójt powinien wystąpić do wojewody, aby zbadał co w Urzędzie Marszałkowskim wyprawia się z mieszkańcami. Bo to jest ignorancja! Skandalem jest, aby samorząd wyższego szczebla potraktował samorząd niższego szczebla w ten sposób - mówił Stanisław Głowacz, radny gminy Platerówka.
Jedyne co w trakcie poniedziałkowego spotkania zdołali osiągnąć mieszkańcy to zapewnienie Piotra Tyńca, kierownika działu mostów w DSDiK we Wrocławiu, że rozpocznie procedurę mającą na celu wyłonienie wykonawcy, który miałby określić czy zmniejszenie prędkości ruchu pojazdów do 10 km/h da możliwość przejazdu po przedmiotowych obiektach. Jak wyjaśniał Piotr Tyniec, uzyskanie takiej ekspertyzy zajmie do półtora miesiąca.
Problem w tym, że dokładnie za miesiąc muszą rozpocząć się prace polowe i do gospodarstw rolnych zaczną przyjeżdżać 40-tonowe ciężarówki z nawozami. Później na mosty wyjechać będzie musiał sprzęt rolniczy, gdzie sam ciągnik może ważyć 10 ton plus kilkunastotonowa przyczepa. To jedynie szczyt góry z problemami, bowiem droga wojewódzka 358 biegnąca przez Włosień i Platerówkę to również jedyna droga dojazdowa dla śmieciarek, autobusów szkolnych i w razie pożaru wozów bojowych straży pożarnej, które ważą około 15 ton. Niestety na drodze tej znajduje się kilka mostów, gdzie ograniczenia wahają się między 15 a 7,5 tony.
Jak żyć? - pytają mieszkańcy Włosienia i Platerówki.
Napisz komentarz
Komentarze