Do Starostwa Powiatowego w Lubaniu trafił wniosek spółki o zmianę kierunku rekultywacji terenów Kopalni Księginki. Jeżeli wniosek zostanie rozpatrzony bez zastrzeżeń, do wyrobiska zlokalizowanego na obrzeżach miasta trafi 13 mln ton odpadów, sklasyfikowanych w 44 kategoriach. Część z nich to odpady z samego kamieniołomu - masy nadkładowe czy gleba ściągana przy eksploatacji. Ta cześć wypełnienia stanowić będzie 400 000 ton. Pozostałe 13 mln ton stanowić będą odpady, których spółka nie posiada i zostaną przywiezione. Będą to podobnie jak w przypadku Rębiszowa popioły lotne, żużle odlewnicze, pyły gazów odlotowych, jednym słowem odpady określane mianem innych niż niebezpieczne.
Wniosek w tej chwili jest w opiniowaniu w trzech jednostkach: Urzędzie Górniczym, Lasach Państwowych i Urzędzie Miejskim w Lubaniu. Po uzyskaniu tych trzech opinii Starostwo Powiatowe w Lubaniu zdecyduje czy wydać zgodę na zmianę kierunku rekultywacji.
Dotychczasowy kierunek rekultywacji terenów pokopalnianych przewidywał powstanie terenów wodnych i leśnych, czyli zielonych płuc miasta. Idealnie wpisywało się to w plany zagospodarowania Kamiennej Góry pod rekreację i wypoczynek. Dodatkowo za parę lat tuż obok wyrobiska przebiegać będzie Dolnośląska Autostrada Rowerowa łącząca granicę państwa z Wrocławiem, o co zresztą zabiegało samo starostwo w Lubaniu.
Pozwolenie na wypełnienie się wyrobiska wodą i zalesienie pozostałej części terenu jest najtańszą metodą rekultywacji. Dlaczego więc korporacja wydobywcza chce zmieniać swoje plany? To proste, na tym można jeszcze zarobić. Z biznesowego punktu widzenia lokalizacja wyrobiska jest idealna. Bliskość dwóch granic i bezpośredni zjazd z autostrady powodują, że bardziej opłacalnym może stać się rekultywowanie terenu niż samo wydobycie bazaltu.
Ewentualna decyzja pozytywna, oprócz profitów dla samej korporacji, dla mieszkańców niosłaby kilka „niedogodności”. Projekt nowego kierunku rekultywacji przewiduje wypełnienie wyrobiska do poziomu 0. By przewieźć 13 mln ton odpadów potrzebnych jest 500 000 transportów ciężarowych. W ten sposób założyć można, że zajęłoby to około 66 lat, przy 30 transportach w każdy dzień roboczy. Przykładów uciążliwości tak intensywnego transportu nie trzeba daleko szukać. Przeżywają to mieszkańcy Rębiszowa, gdzie od kilku lat trwa rekultywacja podobnego wyrobiska.
Kolejną kwestią jest pytanie o jakość wody, która będzie spływała przez Księginki do Kwisy z wyrobiska wypełnianego odpadami inne niż niebezpieczne. Czy też sama kontrola zwożonych odpadów. W przywoływanym jako przykład Rębiszowie zdarzyła się sytuacja, że przywożone odpady nie były zgodne z tym co deklarowano.
O to jaka będzie opinia zapytaliśmy w lubańskim magistracie.
Jesteśmy przeciwni i absolutnie nie widzimy możliwości zmiany sposobu rekultywacji, która została przyjęta jakiś czas temu. - usłyszeliśmy od Arkadiusza Słowińskiego, burmistrza Lubania.
Podobnego zdania jest Tomasz Bernacki, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Przestrzennej w lubańskim urzędzie miasta.
Pierwotny pomysł funkcji wodno-leśnej był idealny, widzimy co się dzieje z byłymi kamieniołomami. Dziś są to najciekawsze enklawy przyrodnicze, chociażby Łomy w Lubańskim Wielkim Lesie. Dziś są to najpiękniejsze tereny. Marnować taki obszar na funkcję składowiska odpadów byłoby błędem - usłyszeliśmy od Tomasza Bernackiego.
Co ciekawe Kopalnia Księginki, która jest zlokalizowana w południowo-wschodniej części Lubania nie kończy wydobycia. Jak wynika z projektu rekultywacji, prace mają zostać wznowione i będą kontynuowane w kierunku miasta. Jednocześnie ma trwać wypełnianie wyrobiska odpadami od strony Lubańskiego Wielkiego Lasu.
Czy tak się stanie, zależy od decyzji starosty, jednak i ten ma ograniczone pole działania. Jego decyzja będzie musiała mieć uzasadnienie prawne i będzie od niej przysługiwało odwołanie.
Do sprawy z pewnością będziemy wracali.
Napisz komentarz
Komentarze