We wtorek zaniepokojona córka powiadomiła policję, że nie ma kontaktu z matką. Policjanci na miejscu ustalili okoliczności zdarzenia.
Agresywny młody mężczyzna zmierzał do pozbawienia życia swojej matki. Kilkukrotne ciosy zadane w głowę oraz duszenie spowodowały bardzo ciężki uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonej. Sprawca został zatrzymany, kobieta trafiła do szpitala. Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza z udziałem technika kryminalistyki. Czynności procesowe prowadzone przez policjantów potwierdziły, że 34- latek od dłuższego czasu znęcał się fizycznie i psychicznie nad kobietą. - informuje asp.szt. Justyna Bujakiewicz-Rodzeń, oficer prasowa KPP w Lubaniu.
Kobieta we wtorkowy wieczór została przetransportowana śmigłowcem lotniczego pogotowia do szpitala we Wrocławiu, gdzie walczy o życie. Ratownicy udzielający jej tego dnia pomocy mieli mówić, że 34-latek omal nie zabił jej na miejscu.
Zgromadzony przez policję i prokuraturę materiał dowodowy, pozwolił na przedstawienie 34- letniemu mieszkańcowi Lubania zarzutu znęcania się oraz usiłowania zabójstwa. Czyn taki jest zbrodnią za co grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. Wobec mężczyzny Sąd Rejonowy w Lubaniu zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące.
Jak doszło do tragedii?
Historia zaczęła się jesienią ubiegłego roku, kiedy Krzysztof S. rzucił się na funkcjonariuszy Straży Leśnej. (pisaliśmy o tym tutaj) Jeden z nich musiał użyć broni i postrzelił napastnika w nogę. Mężczyzna trafił do aresztu. W śledztwie przebadali go lekarze, którzy orzekli, że jest niepoczytalny i trzeba go leczyć. Jak informuje Gazeta Wrocławska, na początku marca prokuratura przesłała sądowi wniosek o przymusowe leczenie psychiatryczne. Sąd jednak zdecydował zwrócić śledztwo do prokuratury, aby ta uzupełniła postępowanie. Prokuratura odwołała się od tej decyzji i wygrała. Sprawa wróciła do sądu rejonowego. Tymczasem wniosek o przymusowe leczenie psychiatryczne pozostawał nierozpatrzony, a w kwietniu Krzysztof S. opuścił areszt. Śledczy odwołali się od tej decyzji i wygrali, ale mężczyzna był już na wolności. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze 19 kwietnia postanowił o zastosowaniu aresztu.
Takie decyzje, jeszcze tego samego dnia przekazywane są policji, która ma za zadanie zatrzymać mężczyznę i doprowadzić go do aresztu – mówi rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze sędzia Tomasz Skowron.
Dlaczego postanowienia z 19 kwietnia nie udało się policji wykonać w tak długim czasie? Tego nie wiadomo – pytają dziennikarze Gazety Wrocławskiej.
Napisz komentarz
Komentarze