Połamane drzewa, zerwane linie energetyczne, zniszczone samochody, uszkodzony sygnalizator świetlny, zniszczone nagrobki. To efekt dwóch dni nawałnicy, która przechodziła nad powiatem lubańskim.
Mocno wiało od sobotniego do niedzielnego wieczora, najsilniej w sobotę około 23. i w niedzielę o 13. Wiatr łamał drzewa, które spadając na drogi blokowały przejazd i zrywały linie energetyczne. Strażacy Państwowej Straży Pożarnej i druhowie OSP 19 razy wyjeżdżali do powalonych na drogi drzew i cztery razy do zerwanych linii energetycznych.
W dwóch przypadkach wiatr uszkodził elementy dachów, które spadając uszkodziły zaparkowane poniżej samochody. W Lubaniu oberwany przez wiatr tynk z komina zerwał gzyms, a ten wpadł do zaparkowanej poniżej Skody. Sytuacji można było uniknąć, bo z komina sypało się już od jakiegoś czasu, jednak zarządca wspólnoty nie zdążył zareagować na zgłoszenie.
W niedzielę gdy przechodziło kolejne uderzenie Orkanu Nadia, wiatr uszkodził sygnalizator świetlny na ul. Warszawskiej i kolejne auto w Pobiednej. Stało się to gdy podmuch wiatru zerwał z pobliskiej szopy blachę, która uderzyła w auto. Do nietypowej sytuacji doszło w Porajowie, podmuch wiatru przesunął blaszany garaż o kilkadziesiąt metrów na sąsiednią posesję.
Mocno wiało praktycznie w całym województwie dolnośląskim. Wiatr na Śnieżce w podmuchach przekroczył prędkość 190 km/h. Dolnośląscy strażacy w tym czasie interweniowali blisko tysiąc razy, na szczęście nie doszło do zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym.
W naszym regionie najwięcej zdarzeń odnotowano w Jeleniej Górze, Wałbrzychu, Lubaniu (24), Lwówku Śląskim i Kamiennej Górze.
Orkan oprócz oczywistych zagrożeń przyniósł również takie, które wywołał pośrednio. Z taką interwencją spotkali się strażacy z powiatu trzebnickiego. Mieszkająca tam 65- letnia kobieta, ze względu na stan zdrowia zmuszona jest do ciągłego korzystania z urządzeń medycznych zasilanych energią elektryczną. Z powodu huraganu nastąpiła awaria sieci energetycznej i w konsekwencji długotrwałe wyłączenie prądu w budynku. Akumulatory urządzeń uległy rozładowaniu, co spowodowało poważne zagrożenie życia kobiety. Na szczęście z pomocą pospieszyli strażacy. Uruchomili agregat prądotwórczy zapewniając zasilanie urządzeń medycznych do czasu ponownego włączania prądu w sieci elektrycznej.
Więcej zdjęć w relacji z soboty i niedzielnego przedpołudnia TUTAJ.
Napisz komentarz
Komentarze