Sprawa Janusza F.
W piątek, 21 kwietnia w mediach społecznościowych ukazała się transmisja z zatrzymania 64-letniego Janusza F., który jak wynika z ustaleń łowców pedofili wielokrotnie kontaktował się z wirtualnym, 12-letnim dzieckiem Fundacji.
Hurtowo przekazywał jej filmy z własnej masturbacji. Udostępnił wiele pornograficznych filmów. Nagrał i udostępnił również film, pokazujący jak... oddaje mocz. Wyznał, że lubi gdy ona patrzy na jego nagie ciało. Dokładnie i wielokrotnie opisywał szczegóły stosunku seksualnego, podkreślając na czym polega ejakulacja. Używał przy tym wulgarnych słów. Twierdził, że dziewczynki w jej wieku lubią pokazywać swoje miejsca intymne. I patrzeć na chłopaków, którzy "robią sobie dobrze". Dopytywał, co ma w majtkach i czy urosły jej włosy łonowe. Nalegał na zdjęcia w majteczkach i biustonoszu. Twierdził, że musi to zobaczyć. Nazwał ją kłamczuchą, gdy odpowiedziała, że nie wkładała sobie "tam" paluszków.
To tylko część zarzutów jakie skierowano pod adresem Janusza F. Na miejsce wezwano policję, która zatrzymała mężczyznę. Więcej treści i materiał wideo z zatrzymania znajdziecie w mediach społecznościowych na stronach Fundacji ECPU Polska ŁOWCY Pedofili.
Policjanci i prokuratura z Lubania działali bardzo szybko. Kilkanaście godzin po zatrzymaniu mężczyzna usłyszał zarzuty i był już na wolności. O sprawę zapytaliśmy rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Prokuratura Rejonowa w Lubaniu prowadzi śledztwo przeciwko mieszkańcowi powiatu lubańskiego, podejrzanemu o czyn z art. 13 § 2 kk w zw. z art. 200a § 1 i 2 kk, tj. o usiłowanie nieudolne przestępstwa nawiązania za pośrednictwem komunikatora internetowego kontaktu z osobą małoletnią poniżej lat 15 w celu prezentowania jej treści pornograficznych i wykonania innych czynności seksualnych oraz nakłaniania do spotkania.
W sprawie wykonywane są czynności procesowe.
Wobec podejrzanego zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru Policji połączonego z zakazem zbliżania się do miejsc przebywania dzieci, takimi jak m.in. szkoły i przedszkola oraz zakazem kontaktu z osobami małoletnimi. - odpowiedział redakcji eLuban.pl prokurator Tomasz Czułowski.
Janusz jeszcze tego samego dnia wyszedł na wolność, co było zaskoczeniem dla mieszkańców i członków Fundacji, którzy namierzyli 64-latka.
- Było to dla nas bardzo mocnym zaskoczeniem, bo najczęściej przynajmniej te 48 godzin spędzają w policyjnej izbie zatrzymań. – przyznaje w rozmowie z eLuban.pl Alex Hunter z ECPU Polska: ŁOWCY Pedofili, który wskazuje, że prokuratorzy mają możliwości zastosowania środków zapobiegawczych, od dozoru policyjnego po areszt tymczasowy, jednak tu nie ma reguły.
Redakcja: Mieszkańcy Lubania widząc mężczyznę podejrzanego o pedofilię na jednej z ulic miasta, zrobili mu zdjęcie i ostrzegali rodziców w mediach społecznościowych. Na zamieszczonych zdjęciach widać podbite oko. Do redakcji dotarły też relacje, że mężczyzny nie wpuszczono do autobusu, a gdy szedł w kierunku Leśnej natknął się na krewkiego rowerzystę, który dokonał samosądu i kopał go na ulicy. Ostatecznie 64-latek miał iść już w stronę Leśnej torami, by uniknąć podobnych spotkań.
Alex: Nie cieszę się z tego stanu rzeczy, bo jednak - jakkolwiek to dziwnie zabrzmi - mimo wszystko to jest człowiek i pewna forma godności mu się należy. Pomimo to, że jest przestępcą i to z katalogu tych obrzydliwych, bo molestuje dzieci. Od wyroków i od karania są sądy i prokuratura, a nie ludzie. A takie sytuacje mogą spowodować tylko jedno, że z kata zrobimy ofiarę. A tego byśmy nie chcieli. Dlatego za każdym razem w naszych opisach mówimy, żeby nie pisać źle, nie atakować ani bliskich, ani jego samego. Czy to werbalnie poprzez internet, czy na żywo. Bo to może skutkować tym, że prokurator nieco inaczej spojrzy na sprawę. I po prostu uzna, że - a to tutaj jakoś łagodniej tego człowieka potraktujemy.
Redakcja: Z oświadczenia Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze wynika, że mężczyzna jest oskarżony o nieudolne usiłowanie przestępstwa, co to oznacza? No i druga sprawa - czym/kim jest wirtualne dziecko, o którym piszecie w mediach społecznościowych?
Alex: Tutaj właśnie zastosowanie ma art. 13 Kodeksu karnego. A więc usiłowanie nieudolne. Zobrazuję to na innym rodzaju przestępstwa. To mniej więcej dokładnie tak samo, gdyby ktoś szedł z zamysłem włamania się do jubilera i kradzieży drogich precjozów. Włamuje się, psuje sejf, który okazuje się pusty. To jest dokładnie to samo. Mamy przestępstwo, mamy włamanie tylko nieudolne, ponieważ na szczęście nic nie ukradł, bo nie znalazł tego co chciał ukraść. I dokładnie to samo jest tutaj.
Mężczyzna, który koresponduje jest przekonany, że właśnie molestuje psychicznie osobę małoletnią. Wysyła jej wszelkie treści zabronione, czyli pornografię. Własne filmy z masturbacji, własne nagie zdjęcia z przekonaniem, że czyni to wobec osoby małoletniej. Na nasze szczęście jest to nasz wabik, czyli dorosła kobieta wcielająca się w rolę wirtualnego dziecka. Ale trzeba mieć też pewną świadomość tego stanu rzeczy, że zanim trafi na takiego wabika, to po drodze zahaczy i w ten sam sposób potraktuje kilkanaście albo kilkadziesiąt prawdziwych dzieciaków. Bo on na wabiku, mówiąc kolokwialnie, się wykłada. Jak wpadnie na wabika, robimy wszystko, żeby tę osobę zdemaskować, ustalić wszystko co się da, ustalić i przekazać w ręce organów ścigania. Normalne, realne dziecko tego nie zrobi.
Redakcja: Pisaliśmy kiedyś o sprawie zatrzymania mężczyzny, który umówił się z 11- latką, człowiek ten został zatrzymany przez jednego z telewizyjnych łowców pedofili. Ostatecznie niczego mu nie udowodniono.
Alex: Niestety policyjne archiwa pełne są umorzeń takich spraw. Dlatego, że ludzie często opierają się na materiale, który ktoś im podeśle. Czyli oni nie prowadzą osoby podejrzanej od początku do końca tak jak my. Tylko jacyś przypadkowi ludzie, którzy się nudzą w internecie, wcielają się w rolę tych dzieciaków i jak wydaje im się, że kogoś złapali to informują o tym kogoś medialnego, a on czy oni, to dopiero obrabiają. Czyli nie mają materiału, który sami zbierają. Dodatkowo po drodze może dojść do złamania art. 24 kodeksu karnego, czyli do prowokacji. My bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za to co robimy, nasze wabiki mają cotygodniowe szkolenia z zakresu prawa i psychologii. Przede wszystkim kładziemy nacisk na prawo, dlatego, że w naszym materiale nie może być niczego, co skutkowałoby uruchomieniem art. 24, czyli prowokacja bądź podżeganie do działania. Korespondowanie z osobą podejrzaną po pierwsze musi zacząć się od jego własnej inicjatywy. To ten mężczyzna musi w sieci sobie wyszukać profil jakiegoś dziecka i je zaczepić. To jest pierwsza rzecz. Ale sama rozmowa w najmniejszym stopniu nie może nosić znamion prowokacji bądź podżegania, bo wtedy taka osoba, pomimo domniemania tego, że faktycznie robiła to, co robiła jest uniewinniona. A prokurator widzi, że ten osobnik został sprowokowany. I tutaj jest zasada domniemania niewinności i takiego człowieka uwalniają.
Robię to, co robię od stycznia 2021 r., więc ponad dwa lata. Mam na swoim koncie 220 zatrzymanych. Wszyscy, bezwzględnie wszyscy mają postawione zarzuty i w konsekwencji wyroki skazujące.
Redakcja: 220 zatrzymanych w ciągu dwóch lat - to jest zatrważająca liczba
Alex: Próbujemy od jakiegoś czasu wzbudzić publiczną dyskusję na temat skali tego problemu, bo tak jak powiedziałem, przez nieco ponad dwa lata to jest 220 ujawnionych zatrzymanych. A o ilu nie wiem? Ilu, gdzieś tam się wymknęło, bo udało im się zniknąć z sieci zanim skutecznie ich zdemaskowaliśmy? Ale i tak ta liczba 220 brzmi zatrważająco, mocno zatrważająco. I próbujemy właśnie wywołać taką dyskusję, żeby zmusić polityków do podjęcia tematu. Liczę na to, że kampania wyborcza spowoduje, że któraś partia weźmie na sztandary temat pedofilii w naszym kraju. Bo przyjęło się, że pedofile to tylko księża, a okazuje się, że księża, tak są obarczeni też tym problemem, ale cała reszta niezwiązana z duchowieństwem, czyli wszystkie pozostałe zawody to jest zdecydowanie większa grupa niż księża.
A mam na swoim koncie zawodowych żołnierzy, zawodowego strażaka, pracownika szkoły policji w Pile, nauczyciela, budowlańców, kierowców tirów. Spektrum zawodowe jest mega szerokie. Dokładnie to samo tyczy się wieku. Bo najmłodszy, którego zatrzymywałem miał 22 lata, najstarszy 70. Więc to pokazuje, że nie ma reguły - to może być absolutnie każdy. Bo w znakomitej większości, wbrew pozorom to są ludzie, którzy egzystują w środowisku własnej rodziny, mają żony i dzieci.
Redakcja: I molestowana jest najbliższa rodzina?
Alex: Tak też się zdarza. Przypadek spod Opola. Miejscowość Węgry. Z półtora roku temu, w trakcie realizacji wszystkiemu przysłuchiwała się dorosła córka mężczyzny, po którego przyjechaliśmy. Też robiliśmy z tego live`a, można to sobie odsłuchać. I w pewnym momencie słychać na tym live tą córkę, która do niego mówi - Panie Marku, bo nie powiem do Pana tato. - I robi mu wykład. I cały ten live przysłuchiwała się, jak ja mu czytam te rzeczy, które pisał z tymi dziećmi. Kończy się life. Dziewczyna podchodzi do mnie. Patrzy na mnie. W pewnym momencie dosłownie przytula się do mnie i zaczyna płakać. Dorosła kobieta, 29 lat wtula się we mnie, i zaczęła płakać. Co się okazało? Jak się uspokoiła porozmawialiśmy. W konsekwencji po 17 latach nabrała odwagi i poszła na policję i złożyła zawiadomienie, że ojciec ją molestował i gwałcił, o czym nawet matka nie wiedziała - dowiedziała się tam na środku tej jezdni, kiedy zatrzymywaliśmy tego faceta. Także powiem Panu, że ta nasza praca czasami przynosi tak nieoczekiwane zwroty akcji i sytuacje, że my sami czasami stajemy w obliczu takiego permanentnego zaskoczenia.
Redakcja: Ale to tylko potwierdza, że trzeba to robić
Alex: Tak, trzeba to robić, i robimy to społecznie. Wiele osób nam zarzuca, że z tego żyjemy. Absolutnie nie. My mamy wsparcie finansowe w postaci zrzutki, którą łatwo jest zaobserwować. Zrzutka ma jedną wadę tam jest kwota, wydawałoby się kosmiczna sześćdziesiąt parę tysięcy, ale ta zrzutka istnieje już grubo ponad rok. Jak podzielimy to na miesiące, na ilość akcji to wychodzi, że ta zrzutka tak naprawdę nie jest dochodowa, tylko deficytowa. Żeby przyjechać do Leśnej jechaliśmy z czterech różnych stron Polski. Ta akcja kosztowała około 1500 złotych, a na zrzutkę nam weszło chyba 1080, więc prawie 500 złotych musimy ze swoich dołożyć. Pomijam koszty jedzenia, czy kawy po drodze. Więc to nie jest w żaden sposób dochodowe. Fundacja w statucie ma zapisane non profit i statutowo jest zapisane, że nikt z wolontariuszy, ani łowca, ani wabiki nie pobiera chociażby grosza wynagrodzenia za to co robi od początku do końca. Jest to praca w stu procentach społeczna, a ta zrzutka pomaga nam po prostu pokrywać koszty.
Redakcja: Przy zatrzymaniu Janusza robiliście relację na żywo, widać twarz tego człowieka. I teraz pytanie, co na to przepisy o upublicznianiu wizerunku?
Alex: Każdy łowca jest wyposażony w kamerę nasobną zamontowaną na lewym ramieniu, na prawym mamy radiostacje - widać to na zdjęciach z naszych akcji. Kamery włączamy wcześniej i wyłączamy je dopiero w momencie, kiedy podejrzanego przejmuje policja. Zanim rozpocznie się transmisja pada takie pytanie - Janusz nasza rozmowa, którą za chwileczkę odbędziemy, rozmowa o twojej aktywności w sieci, będzie nagrywana i transmitowana na żywo w mediach społecznościowych. Twój wizerunek będzie widoczny. Czy wyrażasz na to zgodę? W momencie, kiedy on wyrazi zgodę to my możemy takiego live'a przeprowadzić z twarzą. No też nie jesteśmy samobójcami. Każdy z nas, tak jak wspomniałem, ma normalne rodziny, więc nie możemy sobie na to pozwolić. W tym przypadku Janusz jest jaki jest, ale bardzo często są ludzie naprawdę na poziomie, wykształceni - w ogóle nie możemy sobie pozwolić na naruszenie prawa w jakimkolwiek aspekcie.
Nam zależy na tym, żeby dotrzeć do świadomości rodziców, którzy absolutnie nie zdają sobie sprawy, że osobą o takich skłonnościach może okazać się totalnie każdy - sąsiad, którego znamy od wielu lat, z którym się mijamy na klatce, czy w drodze do warzywniaka. Dlatego zawsze prosimy lokalne media, szczególnie tam gdzie jeszcze nie byliśmy o nagłośnienie tematu.
Nam nie chodzi o promocję nas samych, dlatego pracujemy w kominiarkach. Nie pokazujemy twarzy, bo nie to jest naszym celem, ale chodzi nam o to, żeby obudzić w ludziach taką czujność. Bardzo często jest tak, że te dzieci są zaniedbane emocjonalnie i taki Janusz wykorzysta to. Będzie miał dla nich czas i będzie z nimi pisał, a jego celem jest zdobycie nagich zdjęć czy filmików dziecka.
W 99% okazuje się, że na telefonach tych ludzi jest mnóstwo zdjęć i filmów realnych dzieci w sytuacjach intymnych. Oni na różne sposoby przekonują swoje ofiary, albo im grożą. Wystarczy, że dziecko raz mu taki filmik wyśle, a on potem już grozi, że wrzuci ten filmik do sieci, pokaże koleżankom i kolegom, rodzicom. Wymusza kolejne filmy. I dziecko to robi. A potem są sytuacje, o których też słyszymy. Na szczęście bardzo rzadko, ale zdarzają się, że dziecko przyparte do muru, nie widząc rozwiązania targnie się na własne życie.
Tak było w jednym z miast Małopolski w ubiegłym roku. Nikt nie uwierzył dziewczynce. Za późno dostaliśmy sygnał i w momencie, kiedy mieliśmy podejmować interwencję, dziewczynka się po prostu podcięła i nie żyje. A nikt dziewczynce nie chciał uwierzyć, ani pedagodzy w szkole, ani nikt z rodziny.
Dlatego to jest bardzo ważne, żeby media o tym mówiły, że takie Janusze, mówiąc kolokwialnie, naprawdę mogą zrobić ogromną krzywdę dzieciom. Dzieci mają różną psychikę, jedne to przetrzymają, jedne są sprytne - zablokują takiego delikwenta, drugie dadzą się podejść, a w konsekwencji to się może skończyć różnie. Dlatego chodzi o to żeby ludziom otwierać oczy.
Redakcja: Dziękuję za poświęcony czas
Napisz komentarz
Komentarze