Suszarka do włosów nagle przestaje pracować. Pralka cieknie. Lodówka zaczyna głośno buczeć, a na jej dnie zbiera się woda, bo już nie chłodzi. Kto tego nie przeżył?
Sprzęty się psują – to normalne. Ale do szewskiej pasji doprowadza fakt, że awarie zdarzają się zaraz po upływie albo tuż przed upływem okresu gwarancyjnego. Stało się to już normą.
Unia zaczyna działać
I to właśnie z tym chce powalczyć Unia Europejska. Biljana Borzan, eurodeputowana z Chorwacji, jest sprawozdawczynią projektu nowej dyrektywy, która ma na producentów urządzeń nałożyć nowe obowiązki.
Od razu wytłumaczmy, że ten ukłon w stronę konsumentów nie jest podyktowany wyłącznie tym, żeby ludziom żyło się wygodniej. Głównym powodem zmian jest ekologia.
UE ma już dosyć nowych, kilkuletnich sprzętów, które psują się po okresie obowiązywania gwarancji i lądują na śmietnikach. W wielu przypadkach klientowi bardziej opłaca się wyrzucić cieknąca pralkę i kupić nową, zamiast zapłacić fachowcowi, żeby ja naprawił.
Na dłużej
Parlament Europejski zgodził się już na wprowadzenie proponowanej dyrektywy w życie. Jednak droga do tego jest jeszcze długa, a warto przypomnieć, że pierwsze głosy o przedłużeniu żywotności urządzeń w UE padły już w 2017 roku.
Bo to właśnie o żywotność chodzi w proponowanych rozwiązaniach. Te zmiany Unia Europejska chce wymóc na producentach rękami klientów. Otóż na etykietach sprzętu ma być dodana informacja wskazująca, czy towar ma gwarancję dłuższej żywotności.
Jednocześnie ma obowiązywać zakaz stosowania „cech konstrukcyjnych”, które skracają żywotność produktu lub prowadzą do jego przedwczesnego zużycia. Jak to rozumieć? Producent będzie musiał mocniej przyłożyć się do wyprodukowania pralki czy lodówki, żeby nie zepsuły się zbyt szybko.
Napisz komentarz
Komentarze