To dramat, poruszcie ten temat. W środę wracałem autostradą z Wrocławia do Lubania i miałem być o konkretnej godzinie, aby odebrać dziecko z przedszkola. Najpierw natknąłem się na zablokowany zjazd w Godzieszowie, więc pojechałem dalej do Zgorzelca, jednak tam zjazd był również zablokowany. - usłyszeliśmy w środę po południu od naszego czytelnika.
W środę policja blokowała drogi dojazdowe do blokad, aby nie tworzyły się korki, ale w ten sposób wielu kierowców kręciło się w kółko bądź nadrabiali dziesiątki kilometrów.
Ostatecznie wjechałem do Niemiec i zjechałem pierwszym zjazdem w Goerlitz. Zanim przebiłem się przez miasto i dojechałem do Lubania, miałem 2,5-godzinne spóźnienie. Dobrze, że miałem kogoś, kto mógł odebrać dziecko z przedszkola, i że miałem wystarczający zapas paliwa. Szczerze to mam już dość tych protestów.
Ludzie, którzy dotąd popierali protesty, zaczynają się denerwować, bo wyraźnie widać, że sami rolnicy mają problem z dogadaniem się między sobą.
Kolejny dzień blokad dróg
Czwartek 21 marca nie jest lepszy. Kierowcy nadal stoją w korkach.
Na Dolnym Śląsku protest trwa m.in. w Kobierzycach, Oławie, Oleśnicy i Trzebnicy. W województwie kujawsko-pomorskim zablokowana jest np. autostrada A1.
Drogi blokowane są w całej Polsce. Wiele z nich to wjazdy do miast. Lokalne władze starają się negocjować z rolnikami, prosząc o przepuszczanie co jakiś czas kierowców stojących w kilometrowych korkach.
Jest porozumienie
To wszystko jest o tyle dziwne, że przecież w środę rząd zawarł z rolnikami porozumienie. Zakłada ono np. to, że minister rolnictwa zwróci się do premiera Donalda Tuska z wnioskiem o wstrzymanie tranzytu przez terytorium Polski produktów rolnych z Ukrainy objętych embargiem. Strony mają także uzgodnić wysokość dopłaty do zboża, które zostało sprzedane od 1 stycznia do 30 maja tego roku. Tzw. strona społeczna ma wspierać rząd w działaniach, które mają doprowadzić do zmian w zapisach Zielonego Ładu.
Mogło się wydawać, że to zamyka sprawę blokad dróg. Ale jest inaczej.
Nie ci rolnicy
Problem z tym, że porozumienie zostało zawarte „nie z tymi rolnikami”. Podpisali je minister rolnictwa Czesław Siekierski, wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak oraz 11 przedstawicieli organizacji rolniczych. To m.in. lider Podkarpackiej Oszukanej Wsi Roman Kondrów, Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, Artur Koncik, rolnik protestujący na przejściu w Świecku, przewodniczący NSZZ RI „Solidarność” Tomasz Obszański, Filip Pawlik z AgroUnii, Władysław Serafin, przewodniczący Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, oraz Andrzej Sobociński, przedstawiciel protestujących rolników na Żuławach.
A to nie wszyscy organizatorzy protestów. Podpisy złożyli „starzy działacze”, a ci młodzi nadal stoją na drogach.
W dokumencie brakuje nazwisk liderów z Warmii i Mazur, Wielkopolski, Pomorza, Dolnego Śląska. Tekst to nie jest porozumienie, ale zlepek rządowych deklaracji, o których słyszymy od wielu tygodni – komentuje dla Wp.pl Emil Lemański, 24-letni rolnik z organizacji Rola Wielkopolski oraz członek Ruchu Młodych Farmerów.
Stanisław Barna, lider protestów rolników z województwa zachodniopomorskiego, podobnie.
To jakaś szopka działaczy. Przypomnę, że w rozmowach z premierem Donaldem Tuskiem brali udział liderzy z całej Polski, a tu podpisało się kilku działaczy. To nie jest prawdziwa reprezentacja rolników. Dużo brakuje do porozumienia. Ja jestem na blokadzie.
Napisz komentarz
Komentarze