Adela Pasieczna urodziła się w Częstochowie 4 grudnia 1928 r. Wcześnie osierocona przez rodziców (matka zmarła w 1938, ojciec – w 1940 r.) wychowywała się pod opieką sióstr oblatek w Częstochowie. Rozpoczętą przed wojną edukację zakończyła w liceum pedagogicznym, po którym z uwagi na cechy osobowości i przygotowanie zawodowe mogła podjąć pracę nauczycielską zgodną z powołaniem. Z uwagi na ogólny niedostatek ludzi z wykształceniem średnim zawodowym lub wyższym absolwentów szkół kierowano do pracy w miejscach, gdzie było największe zapotrzebowanie na siły wykwalifikowane. Tylko nieliczni absolwenci liceów pedagogicznych mieli szansę podjęć studia wyższe. W tym gronie nie znalazła się Adela Pasieczna, która na zasadzie nakazu pracy trafiła do lubańskiego Liceum Ogólnokształcącego na początku 1952 r.
Tutaj została zatrudniona jako profesor historii i wychowawca bardzo zaniedbanej wychowawczo i dydaktycznie IX. klasy oraz dodatkowo jako wychowawca internatu dla dziewcząt, później dziewcząt i chłopców. Drobniutka i młodziutka, od najmłodszych uczniów liceum zaledwie o kilka lat starsza, od samego początku świetnie spisywała się jako wychowawca i historyk. Nawet najwięksi i najstarsi uczniowie przerastający ją o kilkadziesiąt centymetrów miękli przy Niej niby wosk przy ogniu. Najleniwsi musieli się uczyć, a najniesforniejsi ugrzecznić, aby tyko nie podpaść wymagającej, ale zawsze bardzo przyjaznej uczniom i sprawiedliwej pani Profesor.
A trzeba zauważyć, że był to okres szczególnie trudny dla ludzi, zwłaszcza Polaków wierzących i z zasadami, kiedy wszystko robiono na opak, gdy ze szkół usuwano katechetów i religię, udział w nabożeństwach rzutował na oceny, a niekiedy zamykał bramy wyższych uczelni, zaś profesorów i uczniów, niby najzłośliwszy rak, oplatała pajęczyna donosicielska oraz najbardziej otumanionych i bojowych aktywistów panoszącego się Związku Młodzieży Polskiej, oprócz nazwy nic nie mającego wspólnego z polskością. Był to czas, kiedy być porządnym człowiekiem, dobrym profesorem dbałym o prawdę, przekazywanie rzetelnej wiedzy i wychowanie moralne podopiecznych mogło stać się powodem oskarżenia o działanie przeciwko państwu socjalistycznemu, kiedy przeciw uczniom lubańskiego liceum toczył się proces polityczny.
W tym trudnym okresie dziejowym narodu polskiego p. Profesor nie zaniechała praktyk religijnych. W niedziele i święta spostrzegana była na nabożeństwach, a Ona widywała swoich uczniów, którzy mieli zwyczaj gromadzenia się przed bramą kościoła Świętej Trójcy, aby spędzić ze sobą nieco czasu wolnego. Poczynione spostrzeżenia o wychowankach miała odwagę wykorzystywać do przestrzegania ich przed grożącymi im niebezpieczeństwami. W pamięci piszącego te słowa utkwił przypadek, gdy p. Profesor „w cztery oczy” zwróciła uwagę, abyśmy przed kościołem nie wystawali, bo to poniektórych bardzo rozdrażnia.
Jak z tego widać, mimo młodego wieku, niczym troskliwa i doświadczona matka, roztaczała skrzydła opiekuńcze nad wszystkimi podopiecznymi dziewczętami i chłopcami, niezależnie od pochodzenia, zamożności i innych wyróżników. Chętnie towarzyszyła wychowankom w wieczorkach tanecznych, na boisku siatkówki, na wycieczkach, na ile czas Jej pozwalał, bo oprócz pracy dydaktycznej i wychowawczej przez pewien okres jeszcze zaocznie studiowała historię w Warszawie.
ako historyk miłujący dzieje narodu polskiego z zamiłowaniem pogłębiała i poszerzała wiedzę historyczną także o Dolnym Śląsku i Lubaniu. Jednym ze skutków pracy w tym względzie był pierwszy zarys dziejów lubańskiego Liceum Ogólnokształcącego im. A. Mickiewicza, po której ślad zaginął z chwilą przekazania go dyrektorowi szkoły. Innym ważnym Jej dokonaniem było pierwsze w dziejach szkoły tableau maturzystów 1954 r., opracowane artystycznie przez prof. Adama Krotofilę.
Rozmiłowana w pracy wychowawczej i dydaktyczne, a dobrze czująca się w gronie pedagogicznym szkoły, po kilku latach poznała przystojnego, godnego siebie Jana Zamorę, oficera Wojsk Ochrony Pogranicza, z którym w jasnogórskiej kaplicy cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej Królowej Polski zostali poślubieni na początku 1957 r. W latach następnych śp. profesor Adela, już jako Zamora dodatkowo zaczęła cieszyć się macierzyństwem dwu dorodnych synów. Nadal dzielnie radziła sobie z wszystkimi obowiązkami nauczycielskimi oraz matki i żony.
Ale okazało się, że ktoś wytropił wydarzenie w częstochowskiej kaplicy cudownego obrazu i zaczęto kopać dołki pod Janem Zamorą. Mimo że świetnie pracował w kwatermistrzostwie brygady i podniósł swoje kwalifikacje przez ukończenie studiów w trybie zaocznym. Położenie tropionego oficera stawało się tak nieznośne, że rodzina Zamorów postanowiła zamienić Lubań na Białystok. Śp. Adela Zamorowa z żalem rozstawała się z lubańskim Liceum, z którym wiązało się tyle przeżyć i najpiękniejszych wspomnień, ze smutkiem opuszczała Lubań, do którego przywiązała się, jak do swojego rodzinnego gniazda.
Po osiedleniu Białymstoku ciągle wracała myślami do lubańskiego liceum, nadal żyła jego sprawami i interesowała się Lubaniem. Mąż nareszcie zaczął awansować i dosłużył się stopnia pułkownika W miarę możności wraz z małżonkiem odwiedzała znajomych w Lubaniu i okolicy, uczestniczyła w zjazdach koleżeńskich swoich byłych wychowanków oraz uczniów, a kiedy nie mogła osobiście się pojawić z powodu pielęgnowania przez 15 lat sparaliżowanego męża , pisała piękne obszerne listy do zgromadzonych. Ostatni raz obecnością zaszczyciła swoich maturzystów w 60-lecie ich matury, które wypadło w Lubaniu 28 sierpnia 2014 r. Tę wspaniałą Polkę niespodzianie dopadła ciężka choroba, z którą lekarze nie potrafili sobie poradzić i 3 lutego 2017 r. Profesor opuściła wszystkie swoje bardzo liczne dzieci, a 3 dni później Jej doczesne szczątki złożono obok małżonka na miejscowym cmentarzu. Siłaczko, któraś zło dobrem zwyciężała, spoczywaj w pokoju!
Kraków-Lubań Maturzyści 1954 roku
P. S. Msza Święta w intencji śp. prof. Adeli Zamora zostanie odprawiona w kościele parafialnym Najświętszego Serca Pana Jezusa i Świętego Jakuba Apostoła w Lubaniu Pl. Ks. J. Winiarskiego 1 – 5 marca 2017 r. o godz. 9.3o.
Napisz komentarz
Komentarze