Na krótkim odcinku asfaltowej drogi, o wdzięcznej nazwie Słoneczne Wzgórze, zainstalowano tytułowego hopka i ograniczenie do 30 km/h. Sęk w tym, że rozpędzić się tam można do niewiele większych prędkości, bo zaraz jest skrzyżowanie i zakręt. Turyści odwiedzający to miejsce nie ukrywają rozbawienia, a ów próg staje się powoli atrakcją turystyczną. Goście znajdującej się tam agroturystyki "Teosiowo" zaczynają sobie robić zdjęcia na spowalniaczu z krzakami kończącymi drogę w tle.
Właściciele "Teosiowa" wiedzą kto stoi za tym absurdem.
- Mamy sąsiada, który motywuje to tym, że ma siedem czy osiem kotów, a my i nasi goście szybko tu jeździmy - tak wynika z naszych rozmów. Tylko że na tym odcinku drogi można z górą rozpędzić się do 50 km/h, bo zaraz jest skrzyżowanie i zakręt. Niestety nie udało się nam dotrzeć do złożonego wniosku i tak naprawdę nie wiemy czym to uzasadnił w urzędzie - mówi Krzysztof Teo Tekliński, właściciel gospodarstwa na drodze, do którego zamontowano próg zwalniający. - W Pobiednej jest wiele miejsc, gdzie montaż takich progów jest o wiele bardziej uzasadniony, a nic takiego się nie robi, dlatego jestem tak zaskoczony.
Jak mówią nam nasi rozmówcy, ustawienie progu zwalniającego i znaków ograniczenia prędkości dla gminy było wydatkiem około 7 tys. zł. Postulują więc, aby gmina poszła krok dalej. Ostatnimi czasy jedna z odwiedzających gospodarstwo turystek, jadąc w nocy rowerem wywróciła się i pozdzierała na feralnym hopku. - Dziewczyna po prostu nie spodziewała się na tak krótkiej drodze takiej przeszkody, więc skoro zamontowano zwalniacz prosimy też o latarnie, aby historia się nie powtórzyła.
Pan Krzysztof nie ukrywa, że sytuacja jest po prostu absurdalna i śmieszna zarazem. - Skoro tak to niech teraz wszyscy mieszkańcy złożą wnioski o swoje własne hopki i nie ważne czy boją się o swoje dzieci, czy na przykład kaczki.
W gminie Leśna, na terenie której leży Pobiedna usłyszeliśmy, że rzeczywiście na gminnych drogach spowalniacze montowane są jedynie na wniosek mieszkańców:
-W tamtym miejscu właśnie coś takiego się wydarzyło, mało tego staramy się montować tego jak najmniej, bo później z tym są same problemy. Na przykład przy odśnieżaniu, albo ludzie to rozkręcają i rozkradają. Wniosek na próg zwalniający w tym miejscu składany był kilka razy. Mamy taką wewnętrzną procedurę, że każdorazowo zwracany się do policji o zaopiniowanie takiego wniosku czy widzą taką potrzebę czy nie, w tym przypadku policja przychyliła się do wniosku i dlatego próg został zamontowany.
Jak nam wyjaśniono, wnioskodawca montaż ograniczenia prędkości i progu zwalniającego uzasadnił tym, że bramka z jego posesji wychodzi na drogę będącą skrótem do Czerniawy, a korzystający z niej goście pobliskiej agroturystyki poruszają się na niej z nadmierną prędkością. Jako że rozmowy z sąsiadem nie dały rezultatu, prosi więc o przychylenie się do wniosku. Do pisma nawet załączono mapę, na której owa droga jest wyrysowana i jest kilkaset metrów dłuższa niż w rzeczywistości. Szkopuł w tym, że w rzeczywistości asfalt po 100 metrach zamienia się w ścieżkę, którą można pokonać jedynie rowerem.
Wygląda więc na to, że ktoś dostał hopka, bo ktoś inny przychylił się do wniosku nie wstając nawet od biurka.
Napisz komentarz
Komentarze