Już wczorajszego dnia burmistrz Arkadiusz Słowiński odpowiedział na wniosek lubańskiej policji i podpisał decyzję o czasowym odebraniu psów ich właścicielowi. Podjęto decyzję o niezwłocznym przeprowadzeniu akcji, aby zapobiec podobnym wydarzeniom do jakich doszło w sobotę. Akcję zaplanowano na dzisiejszy poranek.
Dzisiejszego ranka do redakcji zadzwoniła Pani Agata informując nas, że ktoś w nocy powybijał w jej aucie wszystkie szyby. Co gorsza wszystko wskazuje na działania wymierzone przeciwko bohaterce naszego artykułu, bowiem ucierpiało jedynie jej auto. Nieznany sprawca oszczędził inne samochody znajdujące się w pobliżu.
Kiedy tuż po 8 rano dotarliśmy na miejsce, przed domem właściciela uciążliwych czworonogów zastaliśmy służby, które przyjechały odebrać psy. Niestety po psach nie było śladu, a bramka na posesję była zabezpieczona łańcuchem. Po krótkiej naradzie Zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii- lek. wet. Justyna Torbicz zdecydowała o wejściu na posesję, bowiem paradoksalnie nie mogła tego zrobić ani policja ani straż miejska. Policja w takich sytuacjach może jedynie asystować w celu zapewnienia bezpieczeństwa Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii.
Kiedy otworzono bramkę na podwórku pojawiły się psy, zaraz po nich sam właściciel, któremu doręczono decyzję podpisaną przez burmistrza.
- Burmistrz w swojej decyzji pisze, że psy nie mają zapewnionych właściwych warunków bytowania i w celu ich zapewnienia bardzo często wydostają się na zewnątrz co jest oczywiście nieprawdą – usłyszeliśmy od Mariana C., właściciela psów– Psy mają gdzie mieszkać, zamknięte są za ogrodzeniem i nie wydostają się. Ponadto burmistrz pisze, że nie dbam o zdrowie zwierząt. Proszę państwa ja wiszę weterynarzowi ponad 200 zł, bo te psy chorowały w tym roku, ktoś próbował je wytruć, a teraz spłacam dług – dodaje mężczyzna.
W trakcie rozmowy z Marianem C. padło pytanie czy dobrze karmi zwierzęta. - Oczywiście, że psy są dobrze karmione, karmię tym co znajdę na lubańskich śmietnikach, zresztą i ja się żywię z tych śmietników.
Na zarzut z decyzji burmistrza, że psy są agresywne do innych zwierząt i ludzi usłyszeliśmy – A jakie mają być? Czy widzieli Państwo psa, który w tyle ogona ma instynkt? Jaki ma być pies? Ma merdać ogonem i zapraszać łapką?
Zarzut dotyczący rozszarpania pas sąsiadki na ulicy przez jego sforę potraktował krótko – To jak się to stało? Weszły na teren sąsiadki i zagryzły jej psa? Powinna go pilnować. Poza tym nic takiego nie widziałem. To wszystko to jest stek bzdur i ja się z tym nie zgadzam – usłyszeliśmy od Mariana C.
Ostatecznie sąsiad Pani Agaty odmówił wydania psów i kazał znajdującym się na ulicy funkcjonariuszom i urzędnikom uszanować swą wolę i opuścić teren – Wynocha stąd wszyscy. Wynocha, proszę! - krzyczał.
Wyłapanie psów okazało się trudnym zadaniem. Na szczęście zwierzęta były wygłodzone i wręcz pochłonęły karmę z środkiem uspokajającym co pozwoliło wejść weterynarzom na teren posesji. Mimo to wyłapanie czworonogów zajęło kilka godzin. Akcja odebrania psów zakończyła się około 14.
W trakcie interwencji byliśmy świadkami zajścia, kiedy i mężczyźnie puściły nerwy. Przechodząc obok jednego ze strażników miejskich niechcący potrącił go. Na prośbę o ostrożność, wypowiedzianą normalnie i bez jakiejkolwiek prowokacji, zareagował nerwowo i pchnął funkcjonariusza rękoma. Wybryk ten został potraktowany przez funkcjonariuszy jako naruszenie nietykalności cielesnej i w ten sposób, krewki właściciel psów został skuty i przewieziony na komisariat policji.
Z rozmów z sąsiadami dowiedzieliśmy się, że jedna ze spraw dotyczących psów Mariana C. niedługo znajdzie finał w sądzie. Inna z sąsiadek w październiku ubiegłego roku została wraz z dziećmi zaatakowana na ulicy przez sforę. - Kiedy dzieci wracają ze szkoły wychodzę po nie, bo boją się tamtędy przechodzić. Pewnego dnia psy nas sterroryzowały do tego stopnia, że własnym ciałem zasłaniałam dzieci - opowiadała nam kobieta. Wkrótce i za to mężczyzna stanie przed sądem.
Dzisiejsza linia obrony Mariana C. polegała na utrzymywaniu, że wszystkie zarzuty to bzdury, a interwencja podjęta została w wyniku zmowy i zemsty burmistrza, sąsiadki oraz służb. Według Mariana C. psy nigdy nie opuszczają posesji – Macie państwo dowody, zdjęcia? Ja nic takiego nie widziałem.
W poprzednim materiale publikowaliśmy zdjęcia z psami na drodze. Dziś udało się nam zdobyć nagrania video z psami Mariana C w roli głównej również na drodze.
Według sąsiadów odebranie psów mężczyźnie nie rozwiązuje problemu, obawiają się, że to dopiero początek. Biorąc pod uwagę to jak nieustalony sprawca uszkodził w nocy auto Pani Agaty, mogą mieć rację. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy wobec mężczyzny formułowane są kolejne zarzuty. Jeden z nich może dotyczyć sprowadzenia zagrożenia epidemiologicznego, bowiem dom mężczyzny to rupieciarnia, w której stosy śmieci sięgają sufitu.
Napisz komentarz
Komentarze