Do zdarzenia doszło w sobotnią noc, kiedy Pani Agata wyszła do samochodu po karmę dla zwierząt. - Z zarośli wybiegły psy sąsiada i zaatakowały mnie i mojego psa, mi poszarpały spodnie, a moją suczkę złapały trzy psy. Widok był makabryczny, psinka została niemalże oskalpowana, każdy z nich szarpał ją w swoją stronę.
Pani Agata nie ukrywa, że spanikowała i ma z tego powodu wyrzuty sumienia – Kiedy udało mi się oswobodzić uciekłam do domu zawołać na pomoc mojego partnera w tym czasie psy powlekły Moli w kierunku posesji sąsiada- opowiada.
Dopiero, kiedy mężczyzna uzbrojony w kij wybiegł na drogę sfora zostawiła zakrwawioną ofiarę i uciekła na posesję sąsiada.
- Walka o życie Moli trwała 12 godzin, pomimo operacji, którą przeszła o 2- giej w nocy nie udało się jej uratować choć lekarze walczyli o nią do końca. Moli odeszła … Była pupilkiem mojej 6-cio letniej córki i członkiem naszej rodziny – opowiada zdenerwowana kobieta.
Właściciel psów mieszka na posesji, której widok może przyprawiać o dreszcze. Podwórko zarośnięte młodymi drzewami, które niemal całkowicie zakrywają usadowiony kilka metrów od drogi dom. Wraki samochodów, śmieci wśród których grasują szczury i walący się miejscami płot, przez który psy przedostają się bez większych trudności.
Na drugi dzień po zdarzeniu Pani Agata była świadkiem jak te same psy atakowały przejeżdżającego rowerzystę – Kto będzie następny? - pyta kobieta. - Te psy codziennie terroryzują okolicę, są głodne i agresywne, a tu mieszkają dzieci i chodzą tą droga do szkoły. Kiedyś przywlekły nawet pod płot nogę upolowanej sarny.
Okazuje się, że problem nie jest nowy. Przed kilku laty inne psy tego samego człowieka zaatakowały ojca Pani Agaty, sprawa znalazła nawet swój finał w sądzie. Rok temu psy, które zabiły w sobotę suczkę rozszarpały jej kota. Od niemal roku kobieta próbuje sprawą zainteresować lokalny samorząd niestety bez większych rezultatów.
- Zgłaszałam to na policję, do Urzędu Miasta w Lubaniu, Straży Miejskiej, Inspekcji Weterynaryjnej w Lubaniu oraz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu. Z czego odpowiedziały mi dwie instytucje. Policja, która sprawą rzeczywiście się zajęła oraz Urząd Miasta. Tu odpowiedź została wymuszona dwoma telefonicznymi interwencjami u asystenta burmistrza. Na pismo z 4 sierpnia odpowiedziano mi dopiero pod koniec września. Czy trzeba czekać aż te psy pogryzą dziecko? - opowiada mieszkanaka Starolubańskiej.
Po interwencjach Pani Agaty na ulicy częściej zaczęły pojawiać się patrole policji i straży miejskiej. Na wniosek tej ostatniej właściciel psów zosał nawet ukarany przez sąd grzywną. Niestety niewiele to zmieniło – Psy sąsiada nadal co noc opuszczają posesję i szukają pożywienia. Sfora 5-6 wygłodniałych i agresywnych psów – mówi Pani Agata.
Tymczasem na jednym z portali społecznościowych na ten temat wywiązała się dyskusja. W polemikę wszedł sam burmistrz Arkadiusz Słowiński, który utrzymuje tam stanowisko jakoby miasto nie mało podstaw prawnych do odebrania zwierząt.
„I znów dostaje się władzom miejskim... A ja zapytam na jakiej podstawie mamy wejść na czyjąś posesję i zabrać z niej - jakby to nie zabrzmiało, źle czy dobrze- określenie mienie (w tym przypadku psy)? Gdybyśmy tak uczynili popełnilibyśmy przestępstwo, za które grozi odpowiedzialność karna. Opisywany dom i teren wokół tego domu to teren prywatny! Polskie prawo jednoznacznie broni prywatności i własności. JEDYNIE DECYZJA SĄDU (postanowienie sądu) może nam dać podstawę do działania. Sprawa opisanego pana jest w sądzie. Od miesięcy...„
Jak się dziś dowiedzieliśmy policjanci KPP w Lubaniu są innego zdania: - W tej chwili prowadzimy dwa postępowania o wykroczenia w kierunku Art. 77 KW czyli nie zachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia i z ustawy dotyczącej szczepienia psów, nie mamy informacji czy te psy były szczepione. W tej chwili złożyliśmy wniosek do burmistrza o podjęcie decyzji o zabranie tych psów właścicielowi i prawdopodobnie zostanie rozpatrzony pozytywnie – usłyszeliśmy od naczelnika wydziału prewencji Dawida Duchaniuka. - Jesteśmy w kontakcie z komendantem straży miejskiej, jeżeli burmistrz podpisze postanowienie sprawą się zajmiemy - dodaje naczelnik.
Policja składając wniosek do burmistrza powołuje się na Art. 7 Ustawy o ochronie zwierząt. Tak się natomiast składa iż we wspomnianej polemice z internautami burmistrz twierdzi, że nie ma przesłanek, aby odebrać zwierzęta powołując się właśnie na w/w ustawę.
Jak się nieoficjalnie dowiadujemy pewne obawy magistratu budzi sama osoba właściciela psów. Kilkukrotnie udowodnił już, że ma czas, potrafi pisać pisma i nie boi się pójść do sądu. Wygląda więc na to, że sytuacja jest patowa i aby coś zrobić trzeba będzie poczekać aż dojdzie do tragedii.
Napisz komentarz
Komentarze