Czarno-zieloni przez 30 minut prowadzili wyrównany bój z wicemistrzami Polski i to w naprawdę dobrym ofensywnym stylu. Gra zgorzelczan cieszyła oko szczególnie w trzeciej kwarcie. Dwoma trójkami, w tym jedną po piękniej asyście Bartosza Bochny, popisał się wtedy Cameron Ayers, jedno trafienie zza łuku i efektowną dobitkę wsadem dodał Kacper Borowski, a Karolis Petrukonis wygrywał pojedynki z Cheikhem Mbodjem i widowiskowo blokował Glenna Cosey'a.
Gdy na zakończenie tej części gry z dystansu skarcił torunian także Jakub Patoka, to PGE Turów prowadził już 58:51 i w Arenie Ursynów pachniało półfinałową niespodzianką.
Pomimo gry wąską rotacją drugi dzień z rzędu drużyna prowadzona przez trenera Dejana Mihevca była w stanie zebrać jeszcze siły do walki. Torunianie rozpoczęli decydującą kwartę od serii 8:0, nie do zatrzymania był Karol Gruszecki (26 pkt., 4/9 za trzy), po zasłonach pod kosz wdzierał się Glenn Cosey, a rywalizację pod obręczami zdominował Krzysztof Sulima, który w całym meczu miał 11 zbiórek w tym aż 8 w ataku.
- Zagraliście dobry basket przez 30 minut, ale później zabrakło nam koncentracji i egzekucji - powiedział swoim podopiecznym w szatni trener Michael Claxton.
W niedzielnym finale Polski Cukier Toruń zmierzył się ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra wygrywając 88:80 i zdobywając tym samym po raz pierwszy Puchar Polski.
PGE Turów Zgorzelec - Polski Cukier Toruń 72:79 (16:17, 20:16, 22:18, 14:28)
PGE Turów: Roderick Camphor 15, Cameron Ayers 13, Kacper Borowski 13, Stefan Balmazović 8, Karolis Petrukonis 7, Brad Waldow 6, Bartosz Bochno 6, Jakub Patoka 4, Jacek Jarecki 0.
Polski Cukier: Karol Gruszecki 26, Glenn Cosey 14, Cheikh Mbodj 11, Tomasz Śnieg 9, Bartosz Diduszko 7, Krzysztof Sulima 6, Łukasz Wiśniewski 6, Paweł Krefft 0.
Napisz komentarz
Komentarze