- Zawsze się znajdzie ktoś komu coś przeszkadza, jednemu przeszkadza pies innemu dzieci. W tym przypadku skrzyknęły się dwie Panie.– opowiada nam Pani Irma Stefanowicz z Leśnej, której ośmioletnie dziecko lubi wyjść na dwór pokopać piłkę - Problem zaczął się w ubiegłym roku, kiedy jednej z Pań zaczęłam zwracać uwagę na jej agresywnego psa. Wtedy dzieciom zaczęły ginąc piłki. Kiedy była już piąta zaginiona piłka dogadaliśmy się z rodzicami, że to nie jest tak, że dzieci kradną je sobie nawzajem, bo przecież żadne z nich nie przyszłoby potem na plac zabaw z tą piłką. Wtedy zaczęliśmy zastanawiać się czy nie ma w tym udziału osób trzecich. W tym tych dwóch sąsiadek, którym zaczęło przeszkadzać wszystko począwszy od malowania kredą na chodnikach, a na grze w piłkę kończąc.
Wiadomo jak to dzieci raz głośniej raz ciszej, ale jak twierdzi matka, na placu zabaw nie było większych incydentów, żadnych wyzwisk, nikomu nie wybito okna. W dodatku dzieci nie bawiły się na placu od rana do wieczora, bowiem większość podczas wakacji bierze udział w zorganizowanych zajęciach. Spotkania miały miejsce raczej po południu, a na placu bawiły się przeważnie ośmioletnie dzieci. - Dwóch chłopców z naszego bloku w wieku 7 i 9 lat ma w sobie coś takiego, że ściągają na to podwórko dzieci z okolicy, a te chętnie się tu bawiły - opowiada kobieta.
W końcu 23 czerwca tego roku doszło do incydentu podczas, którego sąsiadki jawnie zabrały dzieciom piłkę. - Usłyszałam wtedy, że Pani piłki nie odda, a jak będzie trzeba poszczuje psem i będzie biła sztachetą – relacjonuje matka ośmiolatka. - Stwierdziłam, że nie będę się z nimi szarpała i wezwałam policję.
10 dni później na placu zabaw pojawiła się zainstalowana przez pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej „Zgoda” tabliczka „Zakaz gry w piłkę”. - Jak dziecko mnie o tym poinformowało myślałam, że się przesłyszałam. Zaraz zorganizowaliśmy się z rodzicami, napisaliśmy pismo do spółdzielni mieszkaniowej na jakiej podstawie na urządzonym placu zabaw, który funkcjonuje od 30 lat ustawiono tabliczkę informującą o zakazie gry w piłkę. Zebraliśmy pod zapytaniem kilkanaście podpisów i złożyliśmy to w spółdzielni. Reakcje kiedy zbieraliśmy podpisy były różne jedni sąsiedzi byli jak najbardziej za, inni mówili wprost o szerzącej się patologii - relacjonuje kobieta.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Zgoda” w Leśnej przez kilka tygodni nie mogła zebrać się na odpowiedź, dlatego też skontaktowaliśmy się z członkiem zarządu, który sprawą się zajmuje. Z jego ust usłyszeliśmy wersję zdarzeń, która nieco odbiega od tej przedstawionej przez Panią Irmę.
- To nie jest typowy plac zabaw, zgodnie z projektem tam nigdy nie było planowane boisko piłkarskie. My nic nie mamy do tego jeżeli tam sobie kopią piłkę małe brzdące sześć do siedmiu lat. Natomiast tam gromadzi się młodzież z całej Leśnej, około 30 osób w wieku 13-16 lat i zrobili sobie piłkarskie boisko. My na to nie pozwolimy. Tam jest trawnik, dwie huśtawki i ważka. Tam głos zabiera Pani, która w ogóle nie jest naszym członkiem, nie ma praw członkowskich spółdzielczych, a wyraźnie sobie rozrabia. My mamy też głosy mieszkańców, że te piłki lądowały w oknach, na głowach starszych kobiet, które siedziały tam na ławkach. Dlatego zabroniliśmy gry w piłkę nożną. Tam ma być ładnie i przyjemnie. Jedna osoba pozbierała kilka podpisów i chce w tym miejscu robić boisko piłkarskie – usłyszeliśmy od zastępcy prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Zgoda w Leśnej, Zdzisława Wicher.
Spółdzielnia „Zgoda” umieszczenie tabliczki na placu uzasadnia 15 punktem Regulaminu Spółdzielni, w którym mowa jest między innymi o nie zakłócaniu spokoju oraz tym, że za złośliwe niszczenie zieleni przez dzieci odpowiadają rodzice, którzy są zobowiązani do naprawienia szkód. Najwyraźniej zarząd zadeptywanie trawy na placu zabaw uważa za złośliwe niszczenie zieleni, bowiem ten porasta dość bujną trawa, a ta jak nas przekonywano jest pod ochroną.
Warto też zwrócić uwagę na treść złożonego do spóldzielni pisma. Autorzy słowem nie wspomnieli o chęci robienia na placu zabaw boiska piłkarskiego, jedynie zapytali, który z punktów regulaminu spółdzielni zabrania gry w piłkę. (kopia pisma w galerii)
Ostatecznie dzieci z placu przy ul. Kochanowskiego regularnie usuwają wbijane przez pracowników spółdzielni tabliczki. Mimo to dla świętego spokoju przeniosły się na inne podwórka. Przed blokiem jest teraz cisza i spokój. - Szkoda tylko, że te Panie zapomniały jak to było 30 lat temu, kiedy to ich dzieci bawiły się na tym samym placu, a przypomnę wtedy piłka, kapsel, patyk i trzepak to były jedyne rozrywki, a było nas zdecydowanie więcej - przypomina Pani Irma, która ponad 30 lat mieszka w tym miejscu.
Napisz komentarz
Komentarze