Według rodziców do zdarzenia doszło w jednej z prywatnych szkół podstawowych w Goerlitz. Jesienią ubiegłego roku szkoła, mimo protestów części rodziców, zorganizowała półroczny kurs językowy dla emigrantów. Zapewniano wtedy, że nikt z uczestników kursu nie będzie miał kontaktu z przebywającymi w szkole dziećmi oraz, że w kursie biorą udział dwie syryjskie rodziny. Już w trakcie kursu okazało się, że dwie syryjskie rodziny to kilkunastu mężczyzn i zaledwie kilka kobiet. Jak twierdzą dzieci, około 4 kwietnia jeden z przebywających na kursie językowym muzułmanów wszedł do toalety, gdzie przebywało 5 dziewczynek w wieku od 6 do 8 lat. Z relacji dzieci wynika, że w tym czasie przy drzwiach toalety stały „na czatach” dwie kobiety z zakrytymi włosami. Mężczyzna będąc już w toalecie zablokował im drogę ucieczki, mimo protestów i krzyków dzieci, zaczął robić przerażonym dziewczynkom zdjęcia. Na koniec kobiety stojące na czatach zrobiły jeszcze jedno zdjęcie mężczyźnie z wystraszonymi dziećmi w tle. Dzieci o fakcie tym natychmiast poinformowały nauczycielkę, a ta dyrekcję szkoły.
Jak się okazało wśród fotografowanych dzieci dwójka pochodziła z polskich rodzin. Kiedy polscy rodzice 11 kwietnia dowiedzieli się o tym incydencie natychmiast poprosili dyrekcję szkoły o spotkanie w tej sprawie. Ta wyznaczyła termin spotkania na... 19 kwietnia! Szokujące jest to, że część niemieckich rodziców sprawę bagatelizuje twierdząc, że nie ma co robić afery przecież nic się nie stało.
- Jesteśmy oburzeni, gdyby takiego czynu dopuścił się Niemiec czy Polak zapewne już miałby dożywotni zakaz zbliżania się do dzieci, kiedy rzecz dotyczy muzułmanów sprawę zamiata się pod dywan – mówi nam ojciec jednej z dziewczynek, który prosi o zachowanie anonimowości – Na szczęście wśród Niemców też są rodzice, którzy nie zgadzają się na wyciszenie sprawy i poparli nas w walce o zapewnienie bezpieczeństwa naszym dzieciom.
Brak dialogu ze strony szkoły i bagatelizowanie sprawy przez część rodziców przelały czarę goryczy. Polsko-niemiecka grupa rodziców, niezgadzająca się z takim stawianiem sprawy zgłosiła sprawę na policji i wydrukowała ulotki opisujące całe zdarzenie. Aby dotrzeć do jak największej liczby osób rozwiesiła je w szkole, tam jednak natychmiast zostały zerwane. Tu z pomocą przyszły media społecznościowe, ktoś zrobił zdjęcie ulotki i zamieścił je na Faceboku. W przeciągu kilku godzin zdjęcie zostało udostępnione kilkaset razy. W efekcie na drugi dzień o ósmej rano pod szkołą byli już reporterzy niemieckiej telewizji MDR. Dyrekcja szkoły nie chciała jednak zająć stanowiska w sprawie, twierdzi jedynie, że zależy jej na jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy i zmieniła dzień spotkania z rodzicami na 15 kwietnia. Sprawą zajęła się też niemiecka policja, która wszczęła postępowanie wyjaśniające.
Tym co może świadczyć o stanie umysłu części niemieckiego społeczeństwa niech będzie relacjonowana nam przez tego samego ojca wypowiedź dyrektora szkoły dla jednej z telewizji – W pierwszych słowach Pan dyrektor stwierdził, że cała ta sytuacja jest prowokacją prawicowców. Później mówił, że to był ostatni dzień ich kursu i oni po prostu chodzili po szkole i robili zdjęcia żeby pokazać jak tu jest ładnie. Z kolei jedna z matek, której córka też była fotografowana wykrzyczała mi dzisiaj rano, że nie mam prawa zaczepiać kobiet po tym jak zapytałem czy zechciałaby wypowiedzieć się do telewizji.
Cała ta sytuacja świadczy o jednym, że niewątpliwie mamy w Europie problem. Nie wiadomo jednak czy większym problemem są muzułmanie czy sami Europejczycy, którzy w imię poprawności politycznej zmierzają w stronę przepaści.
Napisz komentarz
Komentarze