O sprawie napaści na przewodniczącego lubańskiego Społecznego Komitetu Obrony Bezrobotnych Lesława Hardzieja było głośno na początku ubiegłego roku. Przypomnijmy, cała sytuacja miała miejsce 22 stycznia 2015r. W trakcie posiedzenia komisji prezydialnej mieszkaniec Lubania, Lesław Hardziej chciał nagrać radnych opiniujących złożone przez niego wnioski. Obecni na miejscu radni ewidentnie nie chcieli, aby ich pracy przyglądał się ktoś z zewnątrz.
- Musiałem, osobom zebranym na posiedzeniu, przypomnieć, że art. 61 Konstytucji RP daje mi prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej, bowiem grożono, że wezwana zostanie do mojej osoby straż miejska i usunie mnie z sali. – opowiadał wówczas Lesław Hardziej. Gdy przewodniczący SKOB postanowił pozostać na posiedzeniu, a moment rozpatrywania wniosków dodatkowo zarchiwizować, wiceprzewodniczący Rady Miasta Lubań Ryszard Piekarski nie wytrzymał. Ruszył w kierunku Lesława Hardzieja ewidentnie chcąc mu uniemożliwić nagrywanie.
Sprawą zainteresowały się nie tylko lokalne, ale i regionalne oraz ogólnopolskie media. Opisywały zaistniałą sytuację jako przykład „demokracji po lubańsku”. Nie przyniosło to Lubaniowi chwały, tym bardziej, że właściwie nikt nie chciał przyznać się do błędu.
– Ja tego Pana nawet palcem nie dotknąłem. Po prostu ruszyłem w jego kierunku co widać na nagraniu i lekko wskazując ręką powiedziałem, że powinien mieć zgodę na filmowanie mojej osoby. On tego nie uczynił. Już nie pamiętam kontekstu, ale poprosiłem, aby skasował to nagranie. Ten Pan odsunął się i zaczął wymachiwać rękami, a to urządzenie mu wypadło. – relacjonował zaraz po zdarzeniu Ryszard Piekarski.
Jeszcze podczas sesji w grudniu ubiegłego roku, Ryszard Piekarski przekonywał nas, że do niczego wówczas nie doszło. Uzasadniał to stwierdzeniem, że gdyby było inaczej Lesław Hardziej na pewno złożyłby doniesienie do prokuratury.
Jak się okazało, na doniesienie nie musiał długo czekać. 21 stycznia - dzień przed upływem ostatecznego terminu, Lesław Hardziej złożył odpowiedni dokument w lubańskiej prokuraturze.
- Rok czasu czekałem na przeprosiny ze strony radnego Piekarskiego. Miałem nadzieję, że wyciągnie rękę i powie przepraszam. Niestety nie doczekałem się, dlatego złożyłem zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa do tutejszej prokuratury. - mówi przewodniczący SKOB.
Burza medialna wywołana całym zajściem obnażyła niedociągnięcia w regulaminie Rady Miasta. Okazało się, że brak tam zapisów powołujących Komisję Etyki, która podobne zachowania mogłaby piętnować. W związku z tym, cztery miesiące po zajściu powołano Komisję Etyki, ta jednak sprawą radnego się nie zajęła. Jak tłumaczono, została powołana na wypadek ewentualnych przyszłych incydentów. - Uważamy tamtą sprawę za zamkniętą - kwitował krótko Przewodniczący Rady Jan Hofbauer.
Po upływie roku prokuratura wszczęła postępowanie i zbada okoliczności całego zajścia , jednak na jego efekty przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Napisz komentarz
Komentarze