Kilka dni temu oszuści pojawili się w naszym regionie. Odwiedzają rolników i firmy korzystające na co dzień z samochodów dostawczych i z ciężarówek. Przyjeżdżają już po zmroku i oferują nowe opony za 30-40% ich rynkowej ceny. Oszuści podróżują białym busem. Zawsze się śpieszą. Ich sprzymierzeńcem jest zmrok i słabe światło.
Po wstępnym obejrzeniu takiej opony wygląda ona jak nowa. Bieżnik jest idealny i nikt nawet nie zastanawia się skąd taka niska cena, skąd taka promocja, tylko płaci często po kilkaset a nawet i kilka tysięcy złotych.
Właściciele firm, którzy dokonali „promocyjnego zakupu” dopiero następnego dnia rano widzą co kupili. Opona rzeczywiście jest nowa, trochę ubrudzona w błocie, ale ma jedną istotną wadę – prowizoryczne zalataną dziurę na jej boku.
Dziury takie wykonywane są przez producentów opon. Każda opona tzw. szosowa, czyli wykorzystywana do jazdy z dużymi prędkościami po asfalcie przechodzi bardzo rygorystyczny proces kontroli. Opony są prześwietlane promieniami rentgena i jeżeli w którymś egzemplarzu wystąpi wada produkcyjna, to taka opona jest przez kontrolera „nawiercana”, po to żeby nikt jej już nie wykorzystał, nikt nie pomylił jej z dobrą. Opony z takimi dziurami powinny trafić do centrum utylizacji opon. Jednak w jakiś sposób część z nich trafia w ręce oszustów.
Dziury pokontrolne łatają oni kawałkiem gumy przymocowanej takerem do ściany bocznej opony, po wierzchu smarują silikonem i brudzą dla niepoznaki w błocie – tak przynajmniej było w przypadku naszych cichych bohaterów, którzy za takie opony zapłacili 6 tysięcy złotych.
Napisz komentarz
Komentarze