Nikt jeszcze złotego pociągu nie widział, nikt nie wie co jest w środku. Może będą to złoto, dzieła sztuki i wartościowe przedmioty, a może tylko amunicja, niebezpieczne substancje albo… ludzkie szczątki. To dla władz Wałbrzycha pewnie nie ma żadnego znaczenia, bo złoty pociąg i tak miejscowości przysporzył reklamy wartej miliony złotych. O sprawie informowały chyba wszystkie krajowe media a Wałbrzych brylował także zagranicą. Materiały o nazistowskim pociągu wyemitowano w całej Europie, Stanach Zjednoczonych, a także w Azji. Wokół tego wydarzenia kręci się oczywiście biznes. Na wałbrzyskich bazarach pojawiają się drobne pamiątki, na przykład imitacje sztabek złota. W internecie do kupienia są koszulki z grafiką przedstawiającą pociąg.
Sytuacja z Wałbrzycha podziałała jak zapalnik. Od tego czasu przez media przebijają się kolejne odkrycia: podziemne miasto w Walimiu w Górach Sowich, w powiecie polkowickim pod zrujnowaną świątynią Niemcy także mieli ukryć skarby, pięć innych zgłoszeń przyjęto w starostwie w Wałbrzychu. Tajemnice sprzed lat powracają i mimo, że często są to odgrzewane kotlety, to sprzedają się jak świeże bułeczki. Historią regionu interesuje się teraz bowiem wyjątkowo wiele osób.
A legend, historii i rozmaitych podejrzeń nie brakuje także w powiecie lubańskim. W niemal każdej publikacji dotyczącej bitwy o Lubań w 1945 roku historycy nie wyjaśnili, dlaczego oddziały niemieckie tak zawzięcie broniły Lubania w ostatnich dniach wojny, kiedy klęska III Rzeszy była już aż nadto widoczna. To zawsze budzi podejrzenia o ochronę ukrytych tu skarbów.
O tajemnicach najwięcej mówiło się zazwyczaj w kontekście Zamku Czocha, położonego nieopodal Leśnej. Był to pierwszy chyba symbol skarbów III Rzeszy. To stamtąd o wojennych tajemnicach opowiadał Bogusław Wołoszański. To jednak nie jedyna atrakcja w tym regionie. W okolicach Leśnej znajdują się bowiem także sztolnie powstałe podczas II wojny światowej, wydrążone przez więźniów obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. W podziemiach ukrywane miały być fabryki produkujące części do rakiet V1 i V2.
Część tuneli została odkryta, np. w Świeciu i Baworowie. Obiekty można łatwo wypatrzeć. Dwa wejścia do sztolni, widoczne z drogi, są zakratowane. Do niektórych wejście utrudnia jedynie woda sięgająca czasami do kolan. Po wojnie, do lat osiemdziesiątych minionego stulecia, podziemne korytarze służyły jako baza saperów Łużyckiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza do wysadzania niewypałów zwożonych z Dolnego Śląska. Kiedy wojsko opuściło sztolnie, obiekty te stały się atrakcyjne dla nietoperzy. Ze względu na zróżnicowanie ich gatunków i liczbę miejsce to objęto obszarem „Natura 2000”.
W ostatnich dniach w mediach pojawiła się informacja o mieszkańcu Leśnej, który wskazuje miejsce ukrycia trzech pohitlerowskich sztolni w Miłoszowie. Ma na to dokumentację techniczną. Co więcej, nie chce za jej udostępnienie żadnych pieniędzy. Dziennikarze opisują nawet, że do tuneli prowadziły tory kolejowe, widoczne na dokumentacji. Rzekomo z Lubania przyjechały tu trzy składy pociągów towarowych i nigdy z Leśnej nie wyjechały.
Tak jak w Wałbrzychu, tak i w Leśnej, lokalni historycy o sprawie wiedzieli od dawna. Jak się okazuje, tak było zresztą również w przypadku Wałbrzycha, bowiem istnienie złotego pociągu w tym miejscu sygnalizowano już w 1977 roku. Doniesienia z Leśnej prawdopodobnie nie okażą się jednak tak spektakularne. Do sztolni rzeczywiście prowadzą tory, ale wąskie, służące jedynie do wywozu urobku. Fizycznej możliwości ulokowania tam pociągów nie było. W środku raczej nie ma szans na odnalezienie skarbów, bo obiekty w całości zalane są wodą. Kilka lat temu badali je nawet eksploratorzy z Czech. Cennych pozostałości nie znaleziono.
Mimo to warto bacznie śledzić doniesienia o kolejnych odkryciach – kto wie, co po latach okaże się prawdziwą „żyłą złota”.
Napisz komentarz
Komentarze