Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
niedziela, 24 listopada 2024 21:19
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna

Koniec szkolnych sklepików

Z dniem 1 września Minister Zdrowia postanowił zadbać o zdrowie najmłodszych i stosownym rozporządzeniem zakazał sprzedaży w sklepikach szkolnych produktów zawierających zbyt wiele cukrów, soli i napojów z dodatkiem cukru. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W większości szkół w całym kraju, z dniem 1 września, niezdrowa żywność zniknęła z placówek oświatowych, niestety... wraz ze szkolnymi sklepikami.
Koniec szkolnych sklepików

Założenia były dobre, rozporządzenie miało ograniczyć dostęp młodzieży do niezdrowej żywności. Już co czwarte polskie dziecko ma nadwagę albo otyłość, a wskaźniki zdrowotne narastają w zastraszającym tempie. Otyłość to ciężka choroba, która prowadzi do skrócenia życia i toruje drogę do rozwoju cukrzycy, miażdżycy, chorób serca, raka, chorób stawów, depresji i wielu innych, ciężkich schorzeń. 

Na stronie ministerstwa czytamy - Jeżeli nie zatrzymamy tej niebezpiecznej tendencji, niebawem co drugie dziecko może być narażone na wysokie ryzyko problemów zdrowotnych. Dlatego polska szkoła musi być wolna od niezdrowych wzorców żywienia. Trzeba pokazać dzieciom i ich rodzicom, jak należy się odżywiać, aby być zdrowym przez całe życie. 

Eksperci od początku prac nad rozporządzeniem ministra ostrzegali, że wprowadzenie go w życie doprowadzi do likwidacji większości sklepików w placówkach oświatowych. Pojawiały się opinie mówiące o kładzeniu raczej nacisku na edukację i profilaktykę aniżeli na zakazy. Mimo zastrzeżeń i obaw zgłaszanych przez ekspertów ministerstwo zdrowia zdecydowało się objąć zakazem sprzedaży w placówkach oświatowych produkty zawierające zbyt dużą ilość cukrów, soli, tłuszczów oraz wszystkie napoje gazowane i niegazowane zawierające dodatek cukrów bądź barwników. 

Na efekty rozporządzenia nie trzeba było długo czekać. Większość ajentów już przed 1 września wypowiedziała umowy najmu lokali, a ci którzy tego nie zrobili przed wejściem rozporządzenia w życie robią to teraz. Dotychczas w 83,7% placówek oświatowych w miastach, i 46,2% szkół na wsiach funkcjonowały szkolne sklepiki. Wysoce prawdopodobne jest, że po wprowadzeniu tak lubianych przez polskich polityków regulacji zakazujących, wartości te spadną do jednoliczbowych, bądź w ogóle do zera.

Niestety podjęliśmy decyzję o likwidacji sklepiku, prowadzenie tego typu działalności okazało się nieopłacalne, trzeba spełnić wiele wymogów aby to prowadzić w takim zakresie jak by się chciało a nie ma pewności, że to się w ogóle sprzeda. My prowadząc sklepik z raportów kasy fiskalnej wiedzieliśmy mniej więcej co młodzież kupuje. Według tego rozporządzenia w tej chwili więcej niż połowa asortymentu, która była sprzedawana, została ze sklepików wycofana. Przykładem niech będzie zwykła bułka drożdżowa z serem, to już nie wchodzi w rachubę, a młodzież niestety  kupowała drożdżówki, pizzerki, paluchy – mówi Pani Anna Jędzierowska z PSS Społem w Lubaniu, które dotychczas prowadziło w dużym kompleksie szkolnym sklepik dla uczniów i nauczycieli. 

Według rozporządzenia tym co powinno być w sklepikach obecnie sprzedawane są np.: sałatki, przeciery owocowe, soki wyciskane na miejscu, mleko. Wszelkiej maści kefiry, jogurty (lecz z zastrzeżeniem, że jedynie te niezawierające więcej niż 10g cukru na 100g produktu), warzywa, owoce, orzechy (oczywiście te bez soli). Kanapki z ciemnych pieczyw ze ściśle określonymi dodatkami. Pełen tekst rozporządzenia

Pojawiają się w tej sytuacji dwie podstawowe kwestie: pierwsza to, że do przygotowywania np.: sałatek na miejscu, trzeba spełnić wymogi jak do małej gastronomi, a jest to koszt od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Na tego typu inwestycje nie są przygotowani ani dotychczasowi ajenci, ani szkolne pomieszczenia. Druga kwestia to czy młodzież będzie te produkty w ogóle chciała kupować? 

Jak się dowiadujemy w sklepiku PSS-u były robione kanapki, zgodne z wytycznymi ministra, niestety tych młodzież już nie kupi, a ze sprzedaży samych bułek nie sposób utrzymać nawet pracownika.  - My wiemy co młodzież jadła i o co się pytała, a Pan minister tego nie wie i chce na siłę edukować. Najpierw trzeba zacząć od edukacji rodziców a później kończyć na dzieciach – dodaje Pani Anna.

Tymczasem na pierwszych szkolnych wywiadówkach nauczyciele już apelują do rodziców aby Ci dawali dzieciom do szkoły kanapki i napoje. Bo te, przyzwyczajone do szkolnych sklepików, masowo chadzają obecnie do pobliskich dyskontów, łamiąc przy tym zakaz opuszczania terenu szkoły i nie raz przechodząc przez ruchliwe ulice. W sklepach tych swobodnie kupią zakazane w szkołach drożdżówki, czipsy, lody i czekolady. Co więcej, sprytniejsze jednostki mają doskonałą okazję do zakupu alkoholu i papierosów, o czym zapewne nikt w ministerstwie nie pomyślał.

Pozostaje tylko czekać na kolejną regulacje zakazującą, tylko nie wiadomo czego się teraz spodziewać. Zakazu opuszczania szkół? Budowy sklepów w ich pobliżu? Czy może niezdrowa żywność zostanie zakazana w całym kraju? 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Galileon1 . 09.09.2015 17:54
5 kilo ważą książki, z tego 3 kilo do religii... Praktyka katolickiego dnia naszego powszedniego pokazuje, że książki te (od religii + zeszyty, ćwiczenia, amulety i tp. religijne gadżety...) krzywią dzieciom Waszym nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim te znacznie łatwiejsze ku skrzywieniu i tym trudniej prostowalne kręgosłupy moralne... Oto słowo Pańskie...

Ernest M 09.09.2015 16:45
Nie ma powodów do biadolenia. Sklepiki szkolne powinny być źródłem zaopatrzenia w wodę - jeżeli ta ze szkolnego kranu nie nadaje się do picia, oraz w przybory niezbędne do nauki czyli ołówki, kredki, zeszyty itp.Nie miały takich problemów i dylematów dzieci przed wojną. Miały za to inny "o niebo" ważniejszy co wynika z listu (rzekomo) uczennicy do Małego Gościa Niedzielnego:+++++++++++++"Kochany Mały Gościu!"- Chodzę do 7 kl. szkoły powszechnej, chodzę do niej z wielką przyjemnością. Zpośród wszystkich lekcyj najlepiej uczę się religji. Mamy jej tylko czterygodziny w tygodniu. Jeszcze podobno chcą ją nam skrócić, ale by nam bardzodokuczyli, gdyby nam to najmilsze ze serca wydarli. Drogi "MałyGościu", módl się za nami lub wstaw się za nas, by nam tej krzywdy nieczynili, bo ja sądzę, że ten człowiek, który przyszedł na taki pomysł dostałpomieszania zmysłów, inaczej sobie przedstawić nie mogę, jak można tak cośokropnego uchwalić. K. 13. uczenica 7 kl. szkoły powszechnej".++++++++++++++Postęp jest zatem wyraźny - obecnie katecheci chyba nie narzekają na przepracowanie, a najlepiej jakby rychło doczekali się bezrobocia - czego im serdecznie życzę. Amen!

Ewa Kopacz 09.09.2015 11:01
Podwyższam wam podatki, zabieram wam coraz więcej pieniędzy byście nie byli grubaskami.

xxx3 09.09.2015 07:01
tylko tępy POjeb mógł to wymyślić widocznie ktoś nie zapłacił daniny i biedne dzieci musiały protestować bo chyba nie mają sklepu czy też marektu koło szkoły aby wyjść po coś do picia lub jedzenia, a uczniowie byli jak to sami podkreślali pełnoletni. Tak samo jak porobili te gimnazja poziom nauczania jest beznadziejny, ale problem ten trwa już od dawna wystarczy popatrzeć na poprzednich prezydentów jacy to analfabeci lub tych super wykształconych ekonomistów. Lepper miał rację, że balcerowicz musi odejść bo żaden z niego wielki ekonomista to zwykłe zero nawet szympas potrafiłby zadłużać Polskę i sprzedać większość zakładów. Dzisiaj gimnazjum, matura, a nawet studia nic nie dają dobrej pracy nie dostaniesz jak się nie ma znajomości tak było też kiedyś, ale dzisiaj jest to bardziej widoczne. głupcy nami rządzą, którzy zadłużają Polskę, ale jeszcze więksi debile na to głosują

Sansui 09.09.2015 10:29
Ja rozumiem bezsens tego pomysłu ale jak widzę marudzące małolaty to mnie skręca (ze śmiechu) a wsyp sobie do plecaka nawet pół kilo batoników i przestań stękać (plecak i tak waży ponad 5kg albo i dużo więcej). Na pójście do sklepu trzeba stracić 2-3 minuty a tak od razu można stanąć pod ścianą i hodować swoje wałeczki :Dp.s. Tak tak, debile głosują na debili (bo nikogo innego nie ma).

pl 09.09.2015 11:00
Trzeba edukować, a nie zakazywać.

eliza 09.09.2015 12:24
To u ciebie kiepsko z tą edukacją sansui

Sansui 09.09.2015 15:52
No widzisz, skleroza naczyń mózgowych daje się we znaki ale ja potrafię kliknąć "odpowiedź" pod odpowiednim postem .

jj 10.09.2015 12:47
niesamowite....ile już potrafisz....

Sansui 10.09.2015 16:18
Nie już tylko jeszcze, postępująca demencja w efekcie prowadzi do pampersów, piszesz się na opiekunkę/a dla osranego zgreda ?

assaq 09.09.2015 11:03
wsyp sobie do głowy te batoniki to będziesz miała przynajmniej coś w głowie 5 kg tyle ważą same książki w plecakach.

Sansui 09.09.2015 12:01
No właśnie, więc 10 pawełków i 3 snikersy już różnicy nie zrobią.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
manukultura
Jarmark Radogoszcz
Andrzejki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamadotacje rpo
Reklama
ReklamaPizzeria Marezo Lubań
Reklama