Nasz czytelnik takim stanem rzeczy był oburzony. - Tyle się teraz mówi o oszczędzaniu wody, a lubańskie służby same nie dają rady zadbać, aby jej nie tracić. - napisał w liście do naszej redakcji.
Kilka dni temu o informacje na temat źródełka przy ulicy Chopina udaliśmy się do „źródła”, czyli Lubańskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Okazuje się, że pracownicy spółki doskonale znają temat. Tłumaczą, że ten powraca każdego roku i nie jest spowodowany awarią, a ze studzienki nie wydostaje się woda z miejskich wodociągów a jedynie... wody gruntowe spływające z Kamiennej Góry. Tak zapewniali przedstawiciele LPWiKu.
Tymczasem dziś już pracuje tam ekipa, która problemowi temu ma zaradzić. Nie wiadomo co się dzieje, bo osoby odpowiedzialnej za kierowanie pracami nie ma ani na miejscu, ani w siedzibie spółki. Przynajmniej nam nie udało się jej zlokalizować. Nie wiadomo więc czy Lubań doczekał się wód termalnych czy może pracownicy naszego przedsiębiorstwa walczą z usterką wód gruntowych? W każdym bądź razie dziś problem ma już zniknąć. A co się stało? To zostanie wielką tajemnicą.
Napisz komentarz
Komentarze