Wcześniej prowadzone już były wstępne rozmowy dotyczące odbudowy połączeń kolejowych w regionie, jednak dopiero teraz wszystkie instytucje zainteresowane reaktywacją m.in. Kolei Izerskiej spotkały się w Mirsku.
- Chcemy przede wszystkim usłyszeć jakie są możliwości odtworzenia linii kolejowej Świeradów – Mirsk – Gryfów - mówi redakcji Lwówecki.info Andrzej Jasiński, Burmistrz Miasta i Gminy Mirsk - Bierzemy też pod uwagę taką linię jak Mirsk – Pobiedna, no i chcemy usłyszeć od gości z Urzędu Marszałkowskiego, z PLK i DSDiK jakie są możliwości, jakie będą obowiązki nasze i jakie są koszty w tym wszystkim, bo to jakby determinuje nasze działania. Oczywiście chcielibyśmy, aby to nas kosztowało jak najmniej – dodaje Burmistrz.
Władze Mirska zdają sobie sprawę, iż bez zaangażowania, również finansowego ze strony lokalnych samorządów o reaktywacji tych linii nie ma co myśleć.
- Zdajemy sobie sprawę, że pewnie nie da się uniknąć kosztów – mówi Burmistrz Jasiński - bo chociażby przygotowanie dokumentacyjne odtworzenia tej linii będzie spoczywało na samorządzie. Natomiast chcielibyśmy wiedzieć, czy Urząd Marszałkowski jest w stanie wspomóc nas chociażby w tej nowej perspektywie unijnej uzyskaniem wsparcia środkami europejskimi i jak później ewentualnie będzie to funkcjonowało, jako linia kolejowa, jako transport pasażerski, w strukturze Dolnośląskiej Linii Kolejowej, czy Przewozów Regionalnych.
Burmistrz Jasiński przyznaje, iż władze Mirska są bardzo zainteresowane reaktywacją tych linii, natomiast wszystko zależy od kosztów jakie samorząd będzie musiał ponieść oraz od tego kto i za jakie pieniądze będzie zarządzał w przyszłości tą infrastrukturą, a także od zainteresowania innych partnerów, jak Gryfów Śląski, czy Świeradów - Zdrój.
Od pierwszych rozmów do ewentualnego uruchomiania linii kolejowej droga jeszcze bardzo, ale to bardzo daleka. Lata zaniedbań, braku dobrego gospodarza doprowadziły do całkowitego zniszczenia istniejącej infrastruktury. Na torowisku wyrosły drzewa, sporo elementów metalowych trafiło na złom, budynki (jak ten w Mirsku) są w opłakanym stanie…
Jednak gdyby doszło do wyłożenia wielu milionów złotych na odbudowę tej linii, to nadal pozostaje pytanie o opłacalność jej utrzymania. Ruch pasażerski, ruch turystyczny to tylko kropla w morzu potrzeb finansowych codziennego utrzymania infrastruktury, taboru i personelu. Chyba jedynym wyjściem jest powstanie w okolicy dużego zakładu przemysłowego, bądź np. kopalni, które to firmy na co dzień będą wykorzystywały pociągi do transportu. Bez takiego „strategicznego klienta” do odbudowy najprawdopodobniej nie dojdzie.
Napisz komentarz
Komentarze