Do naszej redakcji zadzwonił mieszkaniec ul. Jagielońskiej w Lubaniu, opowiadając nam najnowszą historię tego traktu. W trakcie remontu na gruntowej drodze położono korytka odprowadzając wodę, wyłożono kostką brukową chodniki, a jezdnię pokryto gładką jak stół warstwą asfaltu. Problem zaczął się, kiedy kilku sąsiadów z przylegających do drogi posesji, zaczęło stawiać auta na chodnikach wzdłuż drogi. Aby umożliwić przejazd samochodom zaczęli oni zajmować niemal całą szerokość chodnika. To zmusiło pieszych do poruszania się po jezdni.
Zimą dwa razy miałem taką sytuacje, że omal nie uderzyłem, albo w samochód, albo w pieszego – opowiada nam czytelnik – po tym drugim zdarzeniu powiedziałem mam dosyć, nie będę siedział za kratami za czyjeś błędy. Kilka razy wzywaliśmy Straż Miejską, kilka razy Policję, która wystawiała mandaty. Koniec końców sąsiedzi, którym wygodniej parkować jest na drodze, zaczęli stawiać auta z drugiej strony jezdni, gdzie chodnika nie ma.
Tylko, że to posunięcie nie rozwiązało problemu, bowiem teraz aby inni mieszkańcy mogli przejechać obok zaparkowanych aut muszą wjechać na chodnik, co znów stwarza zagrożenie dla pieszych. Tu policja i Straż Miejska są bezradne, bowiem teraz auta stoją zgodnie z przepisami. Jak podkreśla nasz czytelnik - jestem kierowcą i należy mi się droga, a pieszym chodnik.
Zapytany o sprawę, Burmistrz Arkadiusz Słowiński odpowiada – Planujemy poszerzenie tego odcinka drogi, ale na pewno nie w tym roku, to zależy od ludzi w jakim tempie będą się budowali bo tak naprawdę tam brakuje odwodnienia. Nie mogliśmy go teraz zrobić bo koszt odwodnienia całego terenu to 150 do 200 tyś zł. Ja natomiast chciałem się wywiązać z pewnych zobowiązań wobec tych mieszkańców, zrobiłem więc drogę na jaką pozwoliły warunki techniczne.
Mieszkańcy sugerują, że znak zakazu postoju jest jedynym realnym rozwiązaniem, które przychodzi im w tej sytuacji do głowy. - Problem polega na tym, że nie wszyscy mieszkańcy stawiają auta na terenie posesji, które do nich należą. Najlepiej by było gdyby sąsiedzi się ze sobą dogadali. Możemy tak zrobić, że postawimy kolejny znak zakazu postoju, ale uderzy on we wszystkich, którzy tam mieszkają nawet tych, którzy z możliwości zaparkowania auta w ten sposób korzystają sporadycznie, nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie. - komentuje Arkadiusz Słowiński.
W dalszej rozmowie burmistrz zasugerował mieszkańcom, że jeżeli czują, że postawienie znaku zakazu postoju jest jedynym wyjściem powinni wystąpić do niego z takim wnioskiem, który z pewnością zostanie rozpatrzony.
Jakieś rozwiązanie trzeba wypracować, bowiem sytuacja tworzy nie tylko niebezpieczeństwo na drodze, ale też niszczy nową infrastrukturę. Chodnik, po którym aktualnie poruszają się samochody już zaczyna niszczeć, a dalsze użytkowanie w aktualnej formie na pewno w jego utrzymaniu nie pomoże.
Napisz komentarz
Komentarze