Jeszcze nie wiadomo, czy propozycja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zostanie przyjęta, ale kierowcy rzadko zdejmujący nogę z pedału gazu powinni mieć się na baczności. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, za przekroczenie dozwolonej prędkości o co najmniej 50 km/h w terenie zabudowanym prawo jazdy będzie odbierane. Gdyby w ciągu trzech miesięcy od utraty dokumentu kierowca został przyłapany na prowadzeniu samochodu, okres zatrzymania prawa jazdy wydłużałby się do sześciu miesięcy. Jeżeli w tym czasie osoba wsiadłaby za kółko ponownie, starosta wydawałby decyzję o całkowitym cofnięciu uprawnień do kierowania autem.
"Wprowadzanie reżimu (zastraszanie zakazami i zabieranie prawa jazdy) nie jest wcale dobrym rozwiązaniem" – mówi Włodzimierz Zientarski, prezes zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kierowca.pl. Ekspert zauważa, że odebranie dokumentu na dłuższy czas nie jest najbardziej dolegliwą karą. Kierowca wie wtedy, że w końcu będzie musiał sobie poradzić w zaistniałej sytuacji, więc zaczyna organizować sobie życie bez samochodu. Trudniej jest mu w przypadku utraty prawa jazdy na np. dwa tygodnie. Zwykle jest to bowiem za krótki okres, żeby nie móc go przeczekać, ale odnaleźć się w nowej rzeczywistości jakoś trzeba. Nieodpowiednie wydaje się również dożywotnie odbieranie dokumentu uprawniającego do kierowania samochodem. „Nie należy karać ludzi nieodwracalnie – człowiek zawsze powinien mieć szansę na poprawę. Lepszym wyjściem jest edukacja i uświadamianie kierowców” – dodaje rozmówca.
W 2014 r. policja zatrzymała ponad 70 tys. praw jazdy. W stosunku do roku poprzedniego odnotowano ponad sześciokrotny wzrost liczby utraconych dokumentów za „rażące łamanie przepisów ruchu drogowego”, w tym za zbyt szybką jazdę. Trzeba zrozumieć, skąd bierze się nonszalancja na jezdni. Często jest to wynik niekonsekwentnego stosowania kar przez funkcjonariuszy, obowiązywania mało przejrzystych przepisów, do których trudno się dostosować oraz złego oznakowania dróg. „Prawo o ruchu drogowym należy gruntownie oczyścić, zracjonalizować i skonkretyzować” – podsumowuje Włodzimierz Zientarski.
Napisz komentarz
Komentarze