Schemat podobny jest w całym kraju. Bardzo przekonujący Irlandczyk, podający się za pracownika firmy Skanska, proponuje wylanie asfaltowej drogi w bardzo atrakcyjnej cenie. Jak zapewnia, materiał – dwie ciężarówki asfaltu - pozostał z wykonywanych w okolicy prac i będzie gratis. Przedsiębiorcy mieli zapłacić jedynie za robociznę. Na decyzję jednak nie było zbyt wiele czasu, bowiem Irlandczyk oznajmił, że jeśli firma się nie zdecyduje to zaraz jedzie szukać gdzie indziej. Oczywiście miała być zapłata po ukończeniu prac, faktura i pięć lat gwarancji od firmy.
Na miejscu „roboty” pojawia się dość szybko ekipa. W lubańskiej firmie już na drugi dzień pojawił się pierwszy samochód wypełniony ciepłym asfaltem. Praca ruszyła, a oszuści zaczęli naciskać na zapłatę z góry. Po tym wystawili fakturę, otrzymali pieniądze i… zniknęli. A sama robota? Została zrobiona tylko w połowie. Do tego nie wiadomo jak długo posłuży, bowiem media piszące o sprawie zazwyczaj dodają, że nowa nawierzchnia po miesiącu pęka a na jaw wychodzi, że to, co miało być asfaltem, było tylko jego marną podróbką.
Jak podają rozmaite serwisy sposób działania za każdym razem nieznacznie się różni. Zdarzają się przypadki, w których roboty okazują się droższe niż na początku i potrzebne są kolejne dopłaty, niejednokrotnie jakość inwestycji pozostawia wiele do życzenia. Zawsze jednak sytuacja zaczyna się tak jak w naszym przypadku – od Irlandczyka i oferty taniego asfaltu. Jak podają ogólnopolskie media za zamieszanie odpowiada międzynarodowa szajka oszustów, mająca na koncie kilkaset podobnych "inwestycji" w całej Europie.
Napisz komentarz
Komentarze