Skoro tak jest to przypomnijmy sobie, że chodzi tu o sztandarowy projekt mający wykreować turystyczną markę powiatu lubańskiego. Jest to inicjatywa bardzo potrzebna i ambitna. Szkopuł tylko w tym, że bardzo słabo przebija się do świadomości powszechnej. W tej sytuacji, przynajmniej na razie, raczej trudno mówić o jakichś pozytywnych rokowaniach w tej materii.
Co determinuje taki stan rzeczy? Nie wgłębiając się specjalnie w problem, można dostrzec tu wiele przyczyn, skupmy się zatem na tych najważniejszych. Po pierwsze, trzeba sobie uzmysłowić, że budowanie takiej marki to sprawa bardzo złożona. Nie da się jej zadekretować, tylko trzeba zaangażować wiele wysiłku, pieniędzy i czasu, mieć przy tym sprzyjające okoliczności no i przede wszystkim oryginalny pomysł, a w tych właśnie kwestiach notujemy niestety na ogół same deficyty.
A propos owej oryginalności, to po drugie, już przyjęcie nazwy „Księstwo Czocha” wydaje się koncepcją dość wyświechtaną i taką popłuczyną po kilkunastu podobnych przedsięwzięciach działających już w kraju i bodajże trzech na samym Dolnym Śląsku. Można by tu zdobyć się na bardziej wyrazisty i niepowtarzalny „szyld projektu”, choćby tak jak to uczyniono w Kłodzku, gdzie postawiono na „hrabstwo”.
Po trzecie, nie da się ukryć, że szwankuje promocja. Kilka okazjonalnych imprez, jakaś tam bibuła i parę niepokaźnych tablic przy drogach nie zdziałają wiele. Wiadomo, że wszystko rozbija się o pieniądze, ale jak się chce sukcesu promocyjnego to potrzebne są kosztowniejsze działania o charakterze bardziej agresywnym. Nasza społeczność powinna tymi realiami choć trochę żyć i przypominać sobie o księstwie nie tylko od wielkiego dzwonu.
Pozostając jeszcze w sferze promocji, to już z kolei po czwarte, dobrym pomysłem przedsięwzięcia jest inicjatywa obdarzenia godnością władcy księstwa znanych ludzi, tak jak to np. było z popularnym satyrykiem Janem Pietrzakiem. Problem w tym, że później wszyscy ci wyniesieni na tron mało się angażują, a ich włodarzenie jest jakieś takie anemiczne i wycofane. Dobrze natomiast rokuje współpraca w tym względzie ze stroną czeską. Może ona wniesie do tego przedsięwzięcia jakieś ożywcze treści i nada mu tak potrzebny koloryt i ryt oryginalności, który zadziała na turystów.
I wreszcie, po piąte, to potencjał turystyczny naszego księstwa, który – przyznajmy – jest dość ograniczony. Co możemy zaoferować gościom – jakie atrakcje, ile tras… To niewątpliwie pięta achillesowa całego projektu. Popatrzmy tak, tytułem przykładu, co proponuje wspomniane wyżej „Hrabstwo Kłodzkie”. Zwiedzenie twierdzy w Srebrnej Górze i Kłodzku, Muzeum Papiernictwa w Dusznikach, Muzeum Zabawek, Skansen kultury ludowej, mini zoo, Kaplica Czaszek w Czermnej, sanktuarium w Wambierzycach, Park Narodowy Gór Stołowych z Błędnymi Skałami i skalnym miastem. Poza tymi hitami na terenie hrabstwa znajduje się w sumie ponad 40 atrakcji i rozbudowana infraktruktura turystyczna. Jest więc czym zwabić turystów i zatrzymać ich przez kilka dni.
Nasze księstwo na tle powyższej oferty wygląda dość siermiężnie. Sama Czocha i parę innych obiektów niczego tu nie zdziałają, choć czasami… cuda się zdarzają. Pozostaje więc próbować, nie wzbudzając przy tym przesadnych nadziei, aby potem nie przeżywać rozczarowania kiedy nasze księstwo przejdzie do lamusa historii.
Napisz komentarz
Komentarze