Widzisz osobę, która ze względu na niskie temperatury może potrzebować pomocy - powiadom służby, nie bądź obojętny – czytamy na stronach policji i słyszymy w różnego rodzaju mediach. Niestety, życie nie wygląda kolorowo. Samo powiadomienie nie zawsze wystarczy, o czym przekonali się mieszkańcy Świeradowa- Zdroju. Gdyby nie determinacja kilku osób, starszy mężczyzna mógł już nie żyć.
W piątek w naszym mieście miał miejsce smutny incydent, znieczulica. Otóż koło leżącego pod drzwiami marketu mężczyzny przechodzili ludzie myśląc najprawdopodobniej, że jest pijany, nikt mu nie pomógł. Mężczyzna przebywał także w środku marketu by się ogrzać. – mówi nam Mateusz Szumlas, radny ze Świeradowa - Zdroju.
Starszy mężczyzna miesiąc temu stracił bliską osobę. Człowiek załamał się, przestał dbać o siebie, stoczył się na krawędź. W piątek od godzin przedpołudniowych siedział pod jednym z marketów. Mieszkańcy, którzy pierwsi dostrzegli wymagającego pomocy mężczyznę powiadomili lubańską policję, która przybyła na miejsce. Policjanci z kolei powiadomili MOPS i pogotowie.
Kierownik MOPS w Świeradowie-Zdroju mówi nam, iż informację o trudnej sytuacji w jakiej w piątek znalazł się świeradowianin otrzymał ok. południa właśnie od policji, która powiadomiła także pogotowie. – Pierwsze wezwanie karetki było na wniosek policji – tłumaczy Mariusz Szwarczyński.
st. asp. Magdalena Juźwicka, oficer prasowy KPP w Lubaniu wyjaśnia, że po zbadaniu mężczyzny przez ratowników pogotowia, policjanci skierowali pismo do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeradowie- Zdroju z prośbą o zajęcie się mężczyzną.
Niestety, nikt nie zapewnił mężczyźnie opieki zostawiając go pod marketem, jednak powodem takiej sytuacji nie była opieszałość służb, a to że mężczyzna odmawiał pomocy.
Tego samego dnia wieczorem mieszkańcy ponownie wezwali służby. Z informacji od świadków wynika, iż wzywający pomoc spotkali się ze stanowczą reakcją służb, które zarzucały im, iż wezwanie było bezzasadne.
– Jak się okazało mieszkaniec Świeradowa-Zdroju potrzebował pomocy, ale zamiast niej został zabrany spod marketu na przystanek tuż obok samochodem dostawczym! Chwilę później przyjechało zawiadomione pogotowie ratunkowe oraz policja. Po przebadaniu mężczyzny stwierdzono, że jest tylko wyziębiony i nie potrzebuje natychmiastowej pomocy – relacjonuje Mateusz Szumlas.
Z informacji otrzymanej od rzecznika prasowego jeleniogórskiego pogotowia ratunkowego wynika, iż podczas piątkowej, wieczornej interwencji pogotowia i policji mężczyzna nie wyraził zgody na przewiezienie do szpitala. Mężczyzna przebywał pod domem. Ratownicy i policjanci odprowadzili go do mieszkania, gdzie został przebadany. Nie miał żadnych wskazań, które kwalifikowałyby go do przewiezienia do szpitala. Ponadto na takową propozycję ratowników pacjent odmówił dalszej pomocy.
Rzecznik jeleniogórskiego pogotowia dodaje, iż jeżeli pacjent jest przytomny i świadomy, a jego życiu nic nie zagraża, to pogotowie nie może go siłą zabrać do szpitala. Ratownicy nie mogą ograniczyć jego wolności.
Z relacji świeradowskiego radnego, który po zakończonej interwencji służb był u mężczyzny wraz ze znajomymi, żeby go nakarmić, wynika iż mężczyzna mokry i zmarznięty został pozostawiony w zimnym mieszkaniu.
Kolejnego dnia historia się powtórzyła. Jednak tym razem sprawy przybrały bardziej optymistyczny obrót. Nie wiadomo, co sprawiło, że służby łaskawszym okiem spojrzały na dramatyczną sytuację mężczyzny, czy był to jego pogarszający się stan, czy też informacja jaka dotarła do niektórych pracowników o tym, iż problemem mężczyzny interesują się ogólnopolskie stacje telewizyjne.
W sobotę do mieszkania zajmowanego przez starszego mężczyznę przybył pracownik MOPS.
– Pracownik wykonał podstawowe czynności, nakarmił, przebrał mężczyznę oraz posprzątał mieszkanie i wezwał ponownie zespół ratownictwa medycznego. Po kolejnym przebadaniu okazało się, że temperatura jego ciała wyniosła 29 stopni. Na prośbę pracownika socjalnego ratownicy zabrali chorego do szpitala. – mówi nam świeradowski radny, Mateusz Szumlas.
Skuteczną interwencję pracowników MOPS potwierdza sam kierownik jednostki.
– Pan jest w tej chwili w szpitalu – mówi Mariusz Szwarszczyński, kierownik MOPS w Świeradowie- Zdroju przyznając, iż podległym mu pracownikom udało się przekonać służby medyczne, aby zajęli mężczyzną, bo dwukrotnie wcześniej była karetka i po prostu go nie zabrali. Kierownik tłumaczy, iż pogotowie za powód niezabrania mężczyzny podaje brak zgody pacjenta. Niemniej po interwencji pracownika MOPS ratowników udało się przekonać.
Rzecznik jeleniogórskiego pogotowia przyznaje, iż w piątek pogotowie u mężczyzny było dwa razy i za każdym razem pacjent odmawiał zabrania do szpitala. Niemniej ratownicy przebadali mężczyznę i stwierdzając, iż jego parametry życiowe są w porządku. Natomiast w sobotę pogotowie przyjechało na zgłoszenie pracownika MOPS i stwierdziło, iż pacjent ma obniżoną temperaturę, był wychłodzony i po namowach zgodził się na przewiezienie do szpitala, co też ratownicy uczynili. Mężczyzna trafił pod opiekę lekarzy.
W poniedziałek mężczyzna najprawdopodobniej wypisał się ze szpitala na własne żądanie. Jak potwierdza nam st. asp. Magdalena Juźwicka, oficer prasowy KPP w Lubaniu tego samego dnia policja otrzymała zgłoszenie o tym, iż mężczyzna w trudnej sytuacji siedzi w lubańskiej galerii handlowej. Po przybyciu na miejsce policjanci potwierdzili, iż jest to znany im świeradowianin. Mundurowi wezwali pogotowie, które odtransportowało mężczyznę do szpitala.
Co teraz będzie z mężczyzną? Czy sam poradzi sobie ze sobą i piętrzącymi się problemami, czy będzie potrzebował pomocy? Czy osoby odpowiedzialne za pomoc zaproponują ją mężczyźnie i przede wszystkim, czy ja przyjmie?
Napisz komentarz
Komentarze