Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
czwartek, 28 listopada 2024 18:30
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaNeoPunkt Lubań sprawdź na Allegro

Lubań w oczach finansisty. Rozmowa z Marianem Zwierzańskim

Blisko 30 lat stał na straży lubańskich finansów. Od 1. września będzie już na emeryturze.
Lubań w oczach finansisty. Rozmowa z Marianem Zwierzańskim
Od lewej: Marian Zwierzański, Arkadiusz Słowiński

Autor: eLuban.pl

„Kochałem tę pracę, traktowałem ją jako służbę. Przy wsparciu rodziny przez prawie 30 lat pełniłem funkcje skarbnika najlepiej jak potrafiłem.” Tymi słowami rozpoczął rozmowę ustępujący Skarbnik Miasta Lubań, Marian Zwierzański. Ekonomista z wykształcenia i zamiłowania, doświadczony finansista i analityk. Jak nikt znał lubański urząd. Stanowisko skarbnika piastował od początków kształtowania się samorządu. Dziś odchodzi na zasłużoną emeryturę.

Jak wspomina Pan moment objęcia stanowiska Skarbnika Miasta Lubań?

- To był wspaniały okres, naznaczony licznymi trudnościami. Początek nowej rzeczywistości polskiej, samorządu. Przed objęciem funkcji skarbnika pracowałem w kilku miejscach. Były to różne stanowiska, ale cały czas związane z ekonomią. Jednak to właśnie w urzędzie rozpoczęła się moja długoletnia służba w roli skarbnika, która pozwoliła mi się w pełni spełnić zawodowo. Cieszyłem się, że będę pracował dla dobra mojego ukochanego miasta. Właśnie w Lubaniu miały miejsce wszystkie kluczowe momenty mojego życia, stąd zawsze w moim sercu Lubań będzie na honorowym miejscu. Pierwsza miłość i małżeństwo, smak rodzicielstwa, własne cztery kąty i wspomniane przeze mnie spełnienie zawodowe. Lubań to całe moje życie.

Jak wyglądały pierwsze lata kształtowania się samorządu z perspektywy Skarbnika Miasta Lubań?

- Lubię wyzwania. Stąd transformacja i poniekąd bardzo trudne czasy mobilizowały mnie do działania. Moja poprzedniczka jak zobaczyła stan finansów, to od razu zrezygnowała. Mnie pusta kasa w urzędzie nie przestraszyła. Jednak musiałem od razu podjąć drastyczne kroki. Był moment, że księgowi z podległych jednostek pojechali na skargę na mnie do wojewody. Twierdzili, że zabieram im pieniądze, a ja po prostu porządkowałem finanse (w urzędzie było pusto, a w jednostkach wręcz przeciwnie). Zbilansowałem te wszystkie środki, podzieliłem sprawiedliwie, żeby wszystkim wystarczyło na działalność i powoli, powoli rozwiązywaliśmy problemy.

I przyszedł moment, że zaczęły upadać zakłady pracy…

- To były chyba najtrudniejsze czasy. Próbowaliśmy ratować z burmistrzem Jerzym Zielińskim tę sytuację, ale nie udało się. Załogi Lubańskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego i Zakładów Naprawy Taboru Kolejowego były słabo przygotowane do nowej rzeczywistości. Trudno im było zmobilizować się, żeby przetrwać ten ciężki okres. Wprowadzanie reformy Balcerowicza, to był najcięższy okres dla naszej lokalnej gospodarki. Zakłady miały czas na przystosowania się do nowej rzeczywistości. W gminie, żeby im pomóc, podjęliśmy drastyczne ograniczenia wydatków. I ZNTK i „Bawełna” zostały oddłużone, wyzerowane. Jednak za rok znowu powstał dług rzędu kilkukrotnej wielkości budżetu miasta i wówczas te zakłady zbankrutowały.

A mnóstwo lubanian straciło pracę…

- Nie pomogły wspomniane drastyczne ograniczenia wydatków celem ratowania zakładów. Pamiętam, że był to czas, gdy pensje urzędnicze z racji oszczędności były wypłacane w ratach. Mieszkańcy tracili cenne miejsca pracy, zaś budżet miasta tracił dochód w postaci podatku od nieruchomości czy podatku od wynagrodzeń. Utrzymanie funkcjonowania zakładów leżało w interesie miasta. Niestety nie udało się.

Z perspektywy tych 30 lat, który okres był najlepszy dla rozwoju miasta?

- Przez te lata miasto stale się rozwijało. Każdy z burmistrzów zarządzał jak umiał najlepiej. Każdy okres dał nam coś innego, a każdy burmistrz ma swój wkład w rozwój miasta. Musimy pamiętać, że każdy z nich działał w określonych warunkach i miał inne możliwości. Jednak wszyscy wykorzystywali szanse jaka im dawała dana rzeczywistość.

A z którym Panu najlepiej się współpracowało?

Nie miałem problemów z żadnym z burmistrzów, z każdym do dzisiaj mam dobry kontakt. Trzeba akceptować siebie i swoich przełożonych. Nie należy nic na siłę zmieniać czy wymuszać, podobnie jak w małżeństwie.

Wspominał Pan, że rodzina dawała Panu wsparcie. Praca na tak odpowiedzialnym stanowisku wymaga zaangażowania i jest absorbująca czasowo. Udało się Panu oddzielić życie rodzinne od pracy zawodowej?

- Rodzina była i nadal jest dla mnie najważniejszym wsparciem. Musiałem pracę i życie prywatne jakoś rozdzielić. Trzeba zachować pewną równowagę, bo nie można żyć ciągle pracą. Choć przyznaję, że były momenty kiedy pracowałem do późnych godzin nocnych. Praca skarbnika jest bardzo stresująca, a pieniądze lubią spokój. Miałem ten komfort, że rodzina zapewniła mi owy spokój i wsparcie.

W tym momencie mógłby Pan przekazać swojemu następcy pewne wskazówki. Jakieś rady jak znieść to obciążenie psychiczne?

Myślę, że tutaj nie ma jednej recepty. Jednak prawie 30 lat czuwania nad budżetem nauczyło mnie pokory. Skarbnik nie działa sam dla siebie. Jest rada miasta, jest burmistrz. Potrzebna jest równowaga w podejmowaniu decyzji, w wydawaniu opinii, w bezpośrednich kontaktach, w przygotowaniu budżetu czy w jego realizacji. To wszystko wymaga analitycznego umysłu. Myślę, że mój następca ma odpowiednie predyspozycje, przy tym służę pomocą, zresztą zawsze będę służył, przecież to moje miasto.

Jak pan ocenia obecną sytuacje finansową Lubania?

Lubań, podobnie jak inne gminy nie ma łatwej sytuacji. Pamiętajmy, że na gminy nakłada się nowe obowiązki, a jednocześnie np. zwalnia się pewne grupy podatników z opłat. To będzie miało swoje ujemne skutki finansowe dla budżetu. Państwo powinno inaczej spojrzeć na możliwości finansowe gmin.

Gdzie w takim razie szukać oszczędności? Jest w ogóle taka możliwość?

Gmina musi zmienić filozofię wydawania pieniędzy. Już wielokrotnie to powtarzałem, że wydatki idą generalnie na sprawy socjalne. Państwo też zwiększa wydatki socjalne, kosztem inwestycji. Tak nie może być, bo na dłuższą metę żaden budżet  tego nie wytrzyma. Stąd należy inaczej podejść do inwestycji. Trzeba je tak zaprojektować, aby przynosiły przychody dla budżetu. Przykładem może być wymiana oświetlenie na energooszczędne czy uzbrajanie terenów. Nowe oświetlenie będzie generować pewne oszczędności, a sprzedaż uzbrojonych terenów pozwoli uzyskać dochód - raz, jako jednorazowy dochód ze sprzedaży działek i dwa, później stały dochód z podatku od nieruchomości. I to jest kierunek, który powinien być utrzymywany przez gminę w przyszłych latach. Za rok czas na nową Strategię Rozwoju Miasta. Należy pomyśleć, w kwestii mienia komunalnego, co jeszcze możemy sprywatyzować, choć w większości zbędnego majątku pozbyliśmy się już. Dobrze byłoby znaleźć sposób na miejskich dłużników. Wielu mieszkańców nie płaci czynszu, opłat za wodę czy śmieci. Po prostu myślą, że mogą żyć na koszt miasta, na koszt całego społeczeństwa. Idealnym rozwiązaniem byłoby również, aby w Lubaniu działało więcej firm typu Dr. Schumacher Sp. z o. o. W tej chwili miasto stoi na tym jednym przedsiębiorcy. Dr Schumacher zatrudnia już ponad 1200 osób. Oby więcej takich zakładów w różnych branżach prowadziło działalność w Lubaniu.

Jest szansa, aby w Lubaniu mogło funkcjonować więcej takich firm?

W Lubaniu działa wielu przedsiębiorców prywatnych, którzy chcieliby rozbudować swoje zakłady, ale nie ma u nas terenów inwestycyjnych. I tutaj mocno rada miasta musi się zastanowić, gdzie pozyskać te tereny inwestycyjne. Ciekawym rozwiązaniem byłoby połączenie miasta z gminą wiejską, która posiada sporo terenów inwestycyjnych.

Jeśli nie uda się tego dokonać to jak się Panu wydaje, za 30 lat jak będzie wyglądała Gmina Miejska Lubań?

Nie przewiduję boomu inwestycyjnego, że miasto rozrośnie się do jakiś niebotycznych rozmiarów. Samo położenie geograficzne nas w tej kwestii ogranicza. Należy szukać innych możliwości. Mieć otwarty umysł. Pamiętajmy, że ludzie ciągną tam, gdzie są możliwości rozwoju. Gdzie jest dobry rynek pracy. Nie przeskoczymy tego, musimy iść w tym kierunku.

A w kwestii finansów, powinniśmy obawiać się kredytów?

Nie znam biznesu, gdzie buduje się za własne pieniądze. Każdy korzysta z kredytów, czy młodzi czy przedsiębiorstwa czy duże inwestycje, wszystko jest poparte kredytem. Oczywiście ważne jest rozsądne gospodarowanie. Ja nie proponuję zaciągania kredytów na wydatki bieżące, a wiele gmin tak robi. I zaciąga zobowiązania w parabankach – co jest niezgodne z prawem. Złota reguła budżetowania jest taka, że dochody bieżące muszą pokryć wydatki bieżące i spłatę zobowiązań. I my to robimy. Na razie Lubań nie ma zadłużenia. Mamy wynik operacyjny na plus. W tej chwili 800 gmin w Polsce ma wynik operacyjny ujemny, stąd nie będzie w stanie w przyszłym roku złożyć budżetu. Lubań na dzień dzisiejszy ma wynik operacyjny 2 mln 500 tys. zł na plus, tak że nie widzę tutaj zagrożeń. Istotne jest po prostu rozsądne, spokojne gospodarowanie i przemyślane inwestycje.

Będąc przy inwestycjach muszę zapytać, które z lubańskich działań wspomina Pan najlepiej, a o którym wolałby Pan zapomnieć?  

Uważam, że nie mieliśmy nietrafionej inwestycji. Wszystkie inwestycje są zakończone, zrealizowane, miasto z nich korzysta. Z kolei z mojego punktu widzenia, najciekawszą inwestycją była budowa oczyszczalni ścieków. Prowadzone w latach 2004-2006 ogromne, kosztowne przedsięwzięcie, a o mały włos stracilibyśmy dofinansowanie w kwocie 10 mln zł. Dotacja z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska przeszłaby nam koło nosa, gdybym wraz z ówczesnym burmistrzem Konradem Rowińskim, nie znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Ja zawsze sobie powtarzam, że to jest taki smaczek mojej pracy, gdzie też intuicja podpowiada, jak się zachować w pewnych momentach. Dzięki temu inwestycję szczęśliwie udało się zakończyć.

Tymczasem dobiega końca Pańska praca na rzecz miasta. Ma Pan już sprecyzowane plany na emeryturę?

- Sercem zostaję w Lubaniu, fizycznie nieco się oddalę. Oprócz ekonomii uwielbiam literaturę oraz naturę. Planuję wraz z żoną pielęgnować świat, który nas otacza. Ogród, sad, park, las. Małe gesty mają przełożenie na globalne sprawy. Mam kilka planów w tym względzie i z radością przystąpię do ich realizacji. Tymczasem chciałem podziękować wszystkim mieszkańcom i przeprosić, jeżeli coś było nie tak. Szczególnie chcę podziękować Wydziałowi Budżetowo – Księgowemu Urzędu Miasta Lubań, bo to zawsze była moja prawa ręka. Jednocześnie chciałem też podziękować wszystkim moim współpracownikom - samorządowcom z całego Lubania, starostwu, naszym spółkom, zakładom, jednostkom budżetowym. Bardzo miło mi się pracowało. Życzę dużo szczęścia, trafnych decyzji i zgody, żeby się porozumieć i odpowiedzialnie w zgodzie działać. Bo zgoda buduje. I tego życzę miastu i radnym, i władzom. Właśnie to spowoduje, że Lubań będzie się rozwijał i będzie piękny. Lubań – moje ukochane miasto.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZakład pogrzebowy ZGiUK Lubań
manukultura
Jarmark Radogoszcz
Andrzejki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPowiat Lubań
Reklama