Osoby, które 1 grudnia wyszły na ulice Lwówka Śląskiego w proteście przeciwko obecnej polityce rządu i sprzeciwie wobec kontrowersyjnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji będą pociągnięte do odpowiedzialności. Już podczas samego protestu mundurowi legitymowali jego uczestników:
„Policjanci dbający o bezpieczeństwo uczestników protestu, a także innych osób w tym uczestników ruchu drogowego wylegitymowali 26 osób” – wyjaśniała sierż. Olga Łukaszewicz oficer prasowy policji w Lwówku Śląskim.
Mundurowi przyznają także, iż wobec niektórych z uczestników protestu wystosowali wnioski o ukaranie do sądu. Jak dowiedzieliśmy się jeszcze w ubiegłym tygodniu takich wniosków sporządzonych było już pięć.
„Funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Lwówku Śląskim wystosowali 5 wniosków o ukaranie do sądu za popełnione wykroczenia podczas protestu, który odbył się 1 grudnia br. w Lwówku Śląskim pod nazwą „Nigdy nie będziesz szła sama! Strajk Kobiet Lwówek Śląski”. – potwierdzała sierż. Olga Łukaszewicz.
Wśród osób, które mają się tłumaczyć jest także nastoletnia Izabela, która założyła wydarzenie na portalu społecznościowym, gdzie zachęcała do udziału w manifestacji. Młoda mieszkanka naszego powiatu została wezwana na komendę jak nam tłumaczy z art. 52 kodeksu wykroczeń, tj. za udział w zgromadzeniach.
Izabela potwierdza, iż opublikowała na portalu społecznościowym wydarzenie o manifestacji w Lwówku Śląskim, w której udział zapowiedziała urodzona w Lwówku Śląskim Marta Lempart, jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Tuż po publikacji tego posta do drzwi domu nastolatki zapukali policjanci.
„Chcieli mnie przestrzec, że to jest na pewno nielegalne, że po ukończeniu 17 roku życia za strajk odpowiadam, jak osoba pełnoletnia. Mówili, że to jest nielegalne, że jak coś się wydarzy, to będzie moja odpowiedzialność. Rozmawialiśmy jak to ma wyglądać, przede wszystkim chcieli się upewnić, czy będziemy pokojowo protestować, to powiedziałam, że tak” – wspomina Izabela.
Dziewczyna zapewnia, że zastosowała się do „zaleceń” lwóweckich policjantów. „Tak, mówili, żebyśmy nie blokowali skrzyżowań – to nie blokowaliśmy. Szliśmy jednym pasem, tak jak prosili, więc do tego się dostosowałam”. – zapewnia nastolatka, która tłumaczy także, iż zgodnie z prośbami policjantów apelowała do uczestników demonstracji o zachowanie bezpiecznych odstępów oraz zasłanianie ust i nosa.
Iza przyznaje, iż zapewniła policjantów, że zrezygnuje z organizacji wydarzenia i w tej kwestii również dotrzymała słowa. Jak nam tłumaczy o przekazaniu organizacji protestu poinformowała wszystkich w poście na portalu społecznościowym. Jedyne zalecenie mundurowych, do którego dziewczyna nie dostosowała się, to rezygnacja z samego udziału w proteście.
„Fakt, że przyszłam, to do tego się nie dostosowałam, ponieważ mówili, że lepiej, żebym nie przyszła na protest, bo mogę ponieść odpowiedzialność za to, że tam byłam” – wspomina Iza.
Dziewczyna nie uległa namowom policjantów i podobnie jak kilkadziesiąt innych osób wzięła udział w grudniowym strajku organizowanym pod hasłem: „Nigdy nie będziesz szła sama! Strajk Kobiet Lwówek Śląski”. Nastolatka przyznaje, iż słyszała o tym, że podczas protestu, w jego końcowej fazie policjanci przeprowadzili wyrywkowe spisywanie uczestników, jednak jej wówczas nie spisali.
„Na proteście żaden policjant do mnie nie podszedł, więc skąd wiedzieli, nie wiem czy mnie zobaczyli. Ja z żadnym policjantem nie miałam styczności na tym proteście. Tylko spisywali mój dowód w moim domu”. – wspomina Iza, która przyznaje, iż dopiero w końcowej fazie protestu usłyszała, jak policjanci mówili z megafonów, że zgromadzenie jest nielegalne i że jest zagrożenie związane z epidemią.
Inni uczestnicy protestu z którymi rozmawialiśmy również przyznają, iż informację o nielegalnym zgromadzeniu usłyszeli dopiero w końcowej fazie protestu. Skoro zgromadzenie było nielegalne i zagrażało bezpieczeństwu, to dlaczego policjanci nie reagowali wcześniej? A może reagowali a nikt nie słyszał? My śledząc przebieg manifestacji – a przynajmniej znacznej jej części również nie pamiętamy takiego komunikatu.
Dziś nastolatka ma w ręku wezwanie do stawiennictwa na lwóweckiej komendzie. Jak mówi jest podejrzewana o popełnienie wykroczenia z art. 52 kodeksu wykroczeń, tj. udział w zgromadzeniach.
„Pierwsze co pomyślałam, nie że się przestraszyłam, tylko miałam takie, że znowu muszę gdzieś jeździć i coś załatwiać, ale byłam świadoma, że to się może tak potoczyć, bardziej mnie też interesowało czy tylko ja byłam wezwana, czy więcej osób. Słyszałam, że wszyscy którzy zostali spisani dostali wezwania. Ja tych ludzi nie znam, to nie powiem na pewno, ale tak mi przekazywali informacje. Pomyślałam na pewno, że mogą być nieprzyjemne rzeczy, ale byłam tego świadoma, jeżeli mam ponieść karę, że walczę o swoje prawa, to mówi się „trudno”, ja nie zamierzam z tego rezygnować” – mówi Izabela, która tłumaczy, iż dziś każdy kto dostał wezwanie odczuwa niepokój, ale tak ona jak i jej koleżanki śledzą to, co się dzieje teraz w kraju i zdają sobie sprawę, iż ich rówieśnicy ponoszą zdecydowanie bardziej dotkliwe konsekwencje:
„Nie oszukujmy się na pewno każdy, to nie jest taka prosta rzecz, że nikt by się jej nie bał, każdy się boi. Idąc na protest większość ludzi się boi, na pewno mnie wspierają, a ja mam do tego takie podejście, że jeżeli ja mam dostać nawet mandat, to dla mnie to jest nic w porównaniu do tego, co dzieje się kobietom i mężczyznom w Warszawie, gdzie są atakowani. Więc to jest dla mnie takie motywujące, że nie jestem z tym sama, że są tacy którzy ponoszą jeszcze większe konsekwencje za to. I, że tym bardziej nie mogę przestać walczyć”. – mówi Izabela, która tłumaczy, iż udział w proteście to dziś jej obowiązek:
„Nie przyjmę mandatu, bo jeśli mam być szczera to ja nie jestem winna tej sytuacji, która się dzieje obecnie w kraju tylko Rząd i to Rząd powinien najbardziej ponieść [konsekwencje], bo jak to się mówi „o przez was się roznosi Covid, przez strajkujących”, no ale my nie wyszliśmy na ulice, bo tego chcieliśmy, tylko musieliśmy. I nie mam zamiaru przyjmować mandatu. Jeśli chodzi o przyznanie się do winy, jeżeli dla nich winą jest, że ja tam byłam, no to nie będę ściemniała, że mnie tam nie było, bo byłam”. – przyznaje nastolatka, która na pytanie: „Dziwisz się policji, że w taki sposób reaguje?” odpowiada:
„To jest właśnie bardzo ciężko powiedzieć, bo niektórzy policjanci reagują tak, bo chcą, bo im się to nie podoba a niektórzy nie mają innego wyjścia, takie mają rozkazy, to też jest człowiek, który musi pracować dla siebie, dla rodziny i nie mam im tego absolutnie za złe. Tym bardziej, że nam wcześniej niczego nie utrudniali, to ja nie mam zamiaru powiedzieć, że są źli. Dostałam wezwanie, no taką mają pracę, jak każdy inny człowiek. Byli w stosunku do mnie i do wszystkich kulturalni, to dlaczego ja mam nie być w stosunku do nich kulturalna?”
Działania policji w stosunku do protestujących w całym kraju budzą sporo kontrowersji. Śledząc to, co się dzieje trudno nie odnieść wrażenia, iż niejednokrotnie działania te były delikatnie mówiąc przesadzone. Zwróciliśmy się do lwóweckiej policji z prośbą o krótki wywiad, podczas którego nasi mundurowi mogliby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące ich działań w stosunku do osób protestujących w Lwówku Śląskim, jednak zdecydowanie nam odmówiono. Pani rzecznik poinformowała nas, iż policja nie będzie się wypowiadać w sprawach dotyczących konkretnych osób.
„W nawiązaniu do przesłanych przez Pana pytań, niezależnie od wskazanego w nich zakresu żądanych informacji, stwierdzić należy, iż treść maila zawiera dane z imieniem i nazwiskiem konkretnej osoby, co na bazie ograniczeń wynikających z obowiązujących przepisów Ustawy o dostępie do informacji publicznej, uniemożliwia – biorąc pod uwagę tak sformułowane pytania – udzielenie na nie odpowiedzi” – wyjaśnia oficer prasowa lwóweckiej policji.
Protesty trwają już od niemal dwóch miesięcy. Wprawdzie nieco osłabły, dziś na ulice wychodzi mniej osób, niż miało to miejsce na początku, dlaczego? Czy część pogodziła się z losem, czy górę wziął strach przed policją, pałkami, gazem? Powodów może być znacznie więcej. Od tych dziś chyba ważniejsze jest pytanie, czy protesty gasną podobnie jak znika koronawirus, czy raczej to cisza przed kolejną falą, która może zalać kraj? Historia uczy nas, iż kropla drąży skałę.
Iza w rozmowie z nami przyznaje, iż wątpi, żeby protesty ustały: “Dopóki gniew ludzi nie ustąpi, to protesty też nie ustąpią” – mówi nastolatka, która podkreśla, iż dziś niezwykle ważna jest jedność Polaków.
Nasza rozmówczyni nie kryje, iż dla osób zatrzymywanych i karanych niezwykle istotne jest społeczne wsparcie. „Po prostu wspierać nas i pokazać, że nie jesteśmy z tym same. Myślę, że to jest dla nas takie największe wsparcie”.
Czy w naszej małej ojczyźnie dziewczyny, kobiety spotkają się ze wsparciem, czy wręcz przeciwnie? I jak oceniacie reakcję policji?
Napisz komentarz
Komentarze