Protest na Trójstyku poprzedziła wiadomość o rozpoczęciu przez PGE procedury koncesyjnej na wydobycie węgla ze złoża Turów do 2044 roku. Tym samym państwowa spółka jednoznacznie pokazała, że ignoruje głosy sąsiadów Polski.
Uczestnicy protestu zwracają uwagę, że Turów to druga najbrudniejsza elektrownia w Polsce. W całej Europie tylko 6 elektrowni truje bardziej niż ta spod Bogatyni. O katastrofalnych skutkach zdrowotnych, które powoduje działalność kompleksu Turów, wiadomo już od dawna. Ekspertyza przygotowana przez CREA (Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem) na podstawie danych z 2017 r. pokazuje to z przerażającą jasnością: Turów powoduje bardzo wysokie emisje pyłu zawieszonego, tlenków azotu, tlenków siarki i rtęci.
Emisje zanieczyszczeń z elektrowni zwiększają ryzyko występowanie udaru, raka płuc, chorób serca i układu oddechowego u dorosłych, a także infekcji dróg oddechowych i problemów z rozwojem funkcji poznawczych u dzieci. Mowa tu o przeszło 2100 atakach astmy, 60 nowych przypadkach przewlekłego zapalenia oskrzeli, 110 hospitalizacji i 51 000 dniach chorobowych w samym tylko 2017 roku. Szacuje się, że w 2017 roku w wyniku emisji zanieczyszczeń z elektrowni i kopalni zmarło przedwcześnie około 120 osób. 80 z nich poza granicami Polski. Ze względu na dominujący kierunek wiatru, prawie połowa przypadków przypada na Niemcy.
Uczestnicy protestu domagają się, aby nasze zdrowie wreszcie uzyskało priorytet nad krótkoterminowymi zyskami wielkich korporacji. Tragiczny wpływ Turowa na zdrowie ludzi wzbudza także niepokój specjalistów skupionych wokół inicjatywy Lekarze dla klimatu.
Ilu ludzi musi jeszcze umrzeć, ilu musi być hospitalizowanych, ilu długotrwale stosujących leki? Ile osób musi nie przyjść do pracy z powodu choroby? Ile dzieci spędzi dzieciństwo lecząc się z powodu chorób wywołanych pozyskiwaniem energii z węgla? – pyta prof. Tadeusza Zielonka, znany warszawski pulmonolog.
Śmiercionośny wpływ emisji z kompleksu Turów to główny powód protestu, ale nie jedyny. Nie bez znaczenia jest też destrukcyjne działanie kopalni odkrywkowej i elektrowni na klimat, wody i środowisko. Protestujący zwracają uwagę na problem drenażu wód gruntowych, który powoduje szkody we wszystkich trzech krajach. W przypadku Czech prowadzi do problemów z dostępem do wody w miejscowościach przygranicznych, w przypadku Niemiec - do opadania gruntów i uszkodzeń budynków w Żytawie. Dodatkowo Turów zanieczyszcza wody Nysy. Wciąż też nie został rozwiązany problem jego późniejszej rekultywacji.
Apel Greenpeace Oberlausitz, organizatora protestu, skierowany jest nie tylko do rządu polskiego, ale także zdecydowanie do rządu niemieckiego. Zagrożenia dla zdrowia okolicznych mieszkańców są nie do przyjęcia. Oprócz interwencji w sprawie Turowa domagają się oni także wyłączenia wszystkich elektrowni węglowych w Niemczech do 2030 roku i przejścia na OZE.
Elektrownie węglowe we wszystkich naszych krajach; Niemczech, Czechach i Polsce powinny zostać zamknięte do 2030 r. Jest to zgodne z zaleceniami naukowców ONZ z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Musimy powstrzymać narastającą katastrofę klimatyczną, utratę różnorodności biologicznej i pandemię. Kopalnia i Elektrownia Turów powinny zostać zamknięte jeszcze szybciej, aby region mógł skorzystać, podobnie jak inne regiony węglowe naszych 3 krajów, z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji – komentuje Katarzyna Kubiczek ze Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Spalanie paliw kopalnych było w 2018 roku przyczyną 8,7 mln przedwczesnych zgonów na całym świecie. Tymczasem PGE ignoruje naukową wiedzę i próbuje przedłużyć wydobycie węgla z odkrywki i działanie elektrowni do 2044 – dodaje Kuba Gogolewski, koordynator projektów w Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”. – Działa na szkodę okolicznych mieszkańców nie tylko poprzez negatywny wpływ na ich zdrowie, ale także uniemożliwiając dofinansowanie regionu turoszowskiego z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Napisz komentarz
Komentarze