Dzisiejszego dnia chyba nie było Akademika, który nie wspomniał choć małego słówka o Św. Mikołaju... Jednak w tym roku wyjątkowo to nie my czekaliśmy na jego przybycie. On pierwszy bladym świtem dotarł do przedszkola. Tym razem nie przyjechał do nas rowerem, wozem strażacki, ani nawet traktorem, lecz pięknym sportowym motorem i długo na nas czekał. Czekał, aż zasnął... Zapadł w głęboki sen i głośno chrapał na przedszkolnym ganku. Niektóre dzieci po cichutku wchodziły do przedszkola, żeby tylko nie obudzić strudzonego podróżnika, inne zaś próbowały "postawić go na nogi". Wszystko jednak na nic. Mikołaj musiał odpocząć, bo przybycie z tak dalekiego kraju to wcale nie prosta sprawa.
Kiedy nasz wspaniały gość się wyspał, ruszył w odwiedziny do akademickich dzieci. Był wszędzie - wszystko widział i słyszał. Wysłuchał pięknych piosenek i wierszy, jadł smaczne pierniki i pił cieplutkie mleko. Ba! Przeprowadził nawet malutki sprawdzian na najlepszych pomocników Św. Mikołaja i wreszcie rozdawał upragnione prezenty. Bawił się z nami świetnie przez długie godziny, aż przyszła pora rozstania. Żegnamy Cię zatem nasz kochany Mikołaju. Do zobaczenia za rok! Ciekawe czym jeszcze nas zaskoczysz? :)
Napisz komentarz
Komentarze